fot. PAP/Łukasz Gągulski

Ks. Isakowicz-Zaleski o walce z nowotworem: w chorobie nie można się poddać

W chorobie ważna jest duchowa mobilizacja, wiara w sens leczenia, nie można się poddać, bo jeśli zwątpimy w wyzdrowienie, to sam system opieki zdrowotnej nie pomoże – powiedział PAP ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który zmaga się z nowotworem złośliwym prostaty.

Krakowski duchowny obrządku łacińskiego i ormiańskiego, działacz opozycyjny w czasach PRL, publicysta, jest w trakcie leczenia hormonalnego. Ten etap terapii zakończy w połowie kwietnia. Następnie rozpocznie radioterapię. „To dzięki Marii Skłodowskiej-Curie cała ludzkość może korzystać z radioterapii. Polska naukowiec przyczyniła się do rozwoju tej metody leczenia” – uśmiecha się ks. Isakowicz-Zaleski.

Jeżeli radioterapia nie zwalczy choroby, to konieczna będzie chemioterapia. Operacja nie jest możliwa ze względu na wszczepione stenty w aorcie.

>>> Franciszek na 31. Światowy Dzień Chorego: choroba uczy nas podążania razem [DOKUMENT]

Ksiądz przyznał, że odczuwa negatywne skutki hormonoterapii – m.in. dokuczają mu problemy z koncentracją, senność i zmęczenie. Nie może prowadzić samochodu.

Na razie choroba nie daje przerzutów. Zdaniem księdza jest dużo szans na wyleczenie, ale – jak zauważył, powołując się na lekarzy – każdy organizm jest inny, u każdego choroba i leczenie przebiegać mogą inaczej.

„Uważam, że warto walczyć, by nie stać się zniedołężniałym. Dopóki jest szansa na leczenie, to trzeba się leczyć” – podkreślił, przypominając sobie zalecenia lekarza, że trzeba wierzyć w powrót do zdrowia, być optymistą.

fot. PAP/Waldemar Deska

„Ważna jest duchowa mobilizacja, wiara w sens leczenia, nie można się poddać, bo jeśli zwątpimy w wyzdrowienie, to sam system opieki zdrowotnej nam nie pomoże” – powiedział ksiądz Isakowicz-Zaleski.

Jego zdaniem polski system opieki zdrowotnej pozostawia sporo do życzenia. „Od 1990 roku nastąpiło wiele dobrych przemian, ale z obserwacji, a teraz z autopsji, mogę powiedzieć, że jest problem w służbie zdrowia. To nie problem wykształcenia czy podejścia lekarzy, ale to problem systemowy. System jest zatkany jak rura wodociągowa” – ocenił duchowny, który od 1983 do 1991 r. był kapelanem, w 1988 r. kapelanem strajku w Hucie im. Lenina w Krakowie.

Kiedy rozpoczynał leczenie nowotworu, to w kolejce do lekarza spotkał mnóstwo pacjentów. Stali oni nawet po kilka godzin na korytarzach, bo brakowało krzeseł.

„To osoby często zagubione, nie wiedziały, co robić” – mówił. „Żenującymi” ocenił terminy wizyt lekarskich – próbując się zapisać na kolejną wizytę do specjalisty, usłyszał termin 2-3 miesiące albo za pół roku. Ktoś powiedział mu, że termin może się zwolni, jeżeli ktoś wypadnie z kolejki, czyli umrze albo pójdzie do prywatnej przychodni.

>>> Duchowe przebudzenie i choroba – tak wyglądało życie Pauliny Jaricot

Niestety – zauważył duchowny – prawdą jest, że jeżeli nie ma się pieniędzy lub znajomości, to leczenie jest utrudnione. „Obywatel, który płaci składki, często nie ma innej alternatywy jak wizyta prywatna lub znajomości” – zwrócił uwagę ks. Isakowicz-Zaleski.

Duchownemu w czasie choroby towarzyszy także refleksja o tym, jak ważne są relacje z innymi, aby mieć wokół siebie ludzi, którzy pomogą w załatwieniu prostych, codziennych spraw.

„Nowotwór może dotknąć każdego” – podkreślił ksiądz. Mając w pamięci słowa jednego z lekarzy o słabej profilaktyce wśród osób młodych i w wieku średnim, ks. Isakowicz-Zaleski zaapelował o kontrolowanie swojego stanu zdrowia. Duchowny szczególnie zwrócił się do mężczyzn, aby przełamać opory psychiczne przed wizytą u lekarza i przed badaniami.

U ks. Isakowicza-Zaleskiego nowotwór został wykryty przypadkiem. Na dodatkowe badania poszedł, ponieważ miał złe wyniki innych badań.

Jak wspomina, zdiagnozowanie nowotworu było dla niego dużym zaskoczeniem. Od blisko 40 lat pomaga niepełnosprawnym i potrzebującym w Fundacji im. Brata Alberta, której jest współzałożycielem i prezesem.

„Patrzyłem na zgony, długotrwałe terapie podopiecznych. Teraz sam jestem poważnie chory i nasuwają się pytania o rzeczy podstawowe: Po co jest życie? Co będzie po tym życiu?” – powiedział ks. Isakowicz-Zaleski.

Wcześniej tak głębokie refleksje towarzyszyły księdzu 12 lat temu, kiedy trafił do szpitala na operację tętniaka i wszczepienia stentów do aorty.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze