Fot. wikimediacommons/By Иконописная мастерская Елеон – Воскресение Христово, CC BY 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=52176864

Abp Pizzaballa: zmartwychwstanie to postawienie Jezusa w centrum swego życia

„Zmartwychwstanie dokonuje się w pełni, gdy żyjący Jezus zajmuje miejsce w życiu swoich uczniów, gdy w sposób ostateczny staje się na nowo centrum życia każdego z wierzących i ich wspólnoty” – stwierdza rozważając fragment Ewangelii trzeciej niedzieli wielkanocnej, roku A (Łk 24, 13-35) łaciński patriarcha Jerozolimy, abp Pierbattista Pizzaballa OFM.

W dniach po swoim zmartwychwstaniu Jezus uobecnia się w życiu swoich uczniów i zastaje ich w mniejszym lub większym stopniu niezdolnych do spotkania z Nim. Ewangelie podkreślają ich niedowiarstwo.

W zeszłym tygodniu widzieliśmy niedowiarstwo Tomasza, ale dotyczy ono wszystkich: nawet dla tych, którzy dzielili z Jezusem publiczne lata Jego życia, spotkanie ze Zmartwychwstałym nigdy nie jest oczywiste (por. Mk 16, 11-13; Mt 28, 17…).

>>> Abp Pierbattista Pizzaballa: tylko miłość może pokonać śmierć

Z tego powodu stosuje On wobec nich swego rodzaju „strategię”, która uzdalnia ich do rozpoznania Go, a zatem uzdalnia do nawiązania z Nim nowej relacji. Albo, można by raczej powiedzieć, że czyni ich zdolnymi do nowej relacji z Nim. Istotnie zmartwychwstanie dokonuje się w pełni nie tylko wtedy, gdy Jezus wychodzi żywy z grobu, lecz gdy żyjący zajmuje miejsce w życiu swoich uczniów, gdy w sposób ostateczny staje się na nowo centrum życia każdego z wierzących i ich wspólnoty.

W drodze do Emaus

We fragmencie Ewangelii o uczniach zmierzających do Emaus (Łk 24, 13-35), którego słuchamy dzisiaj, widzimy, że Jezus daje swoim uczniom nowe spojrzenie, że pozwala im widzieć inaczej.

W wersetach 15-16 czytamy, że Jezus przybliża się do nich w drodze, ale oni Go nie rozpoznają, ponieważ ich oczy są „jakby przesłonięte”. Są przysłonięte, bo ewangelista Łukasz podkreśla, że ich spojrzenie jest smutne („Zatrzymali się smutni”, w.17), a smutne dlatego, że ich relacja, ich rozumienie wydarzeń, które miały miejsce, nie wykracza poza śmierć, nie jest w stanie iść dalej. Nie oczekują niczego więcej i uważają, że nic nie może się wydarzyć.

To prawda, mówią, że są znaki czegoś poza śmiercią: kobiety poszły do grobu, nie znalazły ciała, widziały aniołów (Łk 24,22-23), ale… Jest takie „ale”, które zatrzymuje się przed wszelkim możliwym dalszym ciągiem tej historii.

Możemy zatem postawić sobie pytanie: co czyni Jezus, jak dokonuje się rozpoznanie? Kiedy staje się dla nich możliwe, żeby Go rozpoznali?

Fot. cathopic

Jezus przywraca obu uczniom jedynie pamięć, którą utracili, pamięć Pisma Świętego. To właśnie ta pamięć pozwala na ponowne odczytanie tych samych wydarzeń w nowym świetle, świetle, które przywraca związek między wydarzeniami a historią zbawienia, planem Boga. Nie jest to operacja intelektualna, ale coś, co budzi się w sercu, jak mgła, która stopniowo się rozprasza i ustępuje miejsca światłu i ciepłu.

Wtedy uczniom udaje się otworzyć, znów czegoś pragną. Nadal chcą usłyszeć historię opowiedzianą w ten sposób, w nowy sposób, której sami nie byliby w stanie opowiedzieć.

Rozpoznanie Zmartwychwstałego

Rozpoznanie Zmartwychwstałego dokonuje się stopniowo i nie następuje, w tym przypadku, bez pragnienia uczniów, bez ich prośby.

Istotnie, kiedy tajemniczy wędrowiec okazuje, że chce iść dalej i że chce ich opuścić, czują, że relacja z nim nie może się skończyć. Jeszcze go nie rozpoznali, ale otworzyli swoje serca na spotkanie, otworzyli się na coś innego niż ich własna historia, ich własna perspektywa. I nalegają: „Zostań z nami” (Łk 24, 29).

Dopiero kiedy Jezus wykonuje znany im gest, gest łamania chleba, ich oczy wreszcie się otwierają (Łk 24, 30-31).

>>> Abp Pizzaballa: wiara ma zawsze swoją cenę, a jest nią zaprzestanie bycia centrum wszystkiego

Można by się spodziewać, że po rozpoznaniu nastąpi spotkanie, dialog. Tak się jednak nie dzieje.

Gdy Go tylko rozpoznają, Jezus znika im z oczu (Łk 24, 31). Można powiedzieć, że Jezus osiągnął swój cel, jakim było danie swojemu ludowi nowego spojrzenia, zdolnego, by Go dostrzegać w życiu, w historii.

Teraz więc Jego „fizyczna” obecność nie jest już potrzebna i może ich opuścić.

Kiedy Jezus znika, wspólnota pojawia się na nowo: dwaj uczniowie z Emaus wracają do Jerozolimy, do wspólnoty uczniów, która odbudowuje się na nowo dzięki wspólnemu doświadczeniu spotkania z Tym, który naprawdę żyje i który jest obecny w życiu uczniów.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze