Biblia

fot. unsplash/priscilla-du-preez

Biblia – autobiografia Boga. I najlepszy przewodnik po życiu [FELIETON]

Napisano wiele poradników, które próbują odpowiedzieć na pytanie: „Jak żyć?”. I pewnie wiedza zawarta w niejednym z nich jest bardzo dobra. Żaden z nich jednak w swojej uniwersalności i ponadczasowości nie pobija Biblii. To Pismo Święte jest najlepszym podręcznikiem życia dla ucznia szkoły Jezusa. 

W myśleniu o wierze istotny wydaje mi się rozwój wiary, tej osobistej. A rozwój w jakiś sposób kojarzy mi się z nauką i ze szkołą. Dlatego też każdy z nas siedzi w jakiejś ławce szkoły Jezusa. I tylko od naszego osobistego nastawienia zależy to, czy będziemy pilnymi uczniami i będziemy chcieli rozwijać swoją wiarę – czy też będziemy się obijać i tylko fizycznie będziemy obecni w klasie. A może będziemy jechali na opinii? Może będzie nam się wydawało, że skoro dotychczas było w porządku, to już nic nie musimy zrobić, bo w oczach innych jesteśmy prymusami? 

>>> Jak czytać Pismo… ze zrozumieniem?

Bóg napisał autobiografię 

Jest wiele sposobów na rozwijanie swojej wiary. Sporo z nich ma wymiar wspólnotowy. Warto też jednak skupić się na indywidualnym rozwoju wiary – na czasie, który spędzamy tylko z Bogiem i który służy lepszemu poznaniu Go. Sposobem na kształtowanie i rozwijanie swojej wiary jest na pewno indywidualna lektura Pisma Świętego. To praktyka, którą może podjąć naprawdę każdy z nas. Do czytania Biblii nie musimy być specjalnie przygotowani – nie musimy mieć nie wiadomo jakiej wiedzy biblijnej czy teologicznej. Wystarczy chcieć. I wystarczy dać się poprowadzić słowu Boga. To słowo – jeśli się na nie otworzymy – zawsze przemówi bardzo konkretnie do każdego z nas. Lektura Biblii to najlepszy sposób na poznawanie Boga – bo to przecież książka, która została napisana przez Niego i która opowiada o Nim. Pismo Święte to autobiografia Boga, bardzo obszerna. Zawarte w niej informacje wystarczą nam do tego, by opowiedzieć się po właściwej stronie. 

>>> Szukasz pierwotnego znaczenia słowa w Biblii? Sprawdź te strony internetowe

Życiowy przewodnik 

Lektura Biblii nie może być jednak zwykłą lekturą. To ma być praca ze słowem – a raczej medytowanie nad słowem. Gdy tak podejdziemy do Biblii, to słowo realnie zacznie pracować w nas, zacznie w nas działać. To nie jest łatwe. Taka praktyka wymaga czasu. Ale od czegoś trzeba zacząć. Od wzięcia za chwilę do ręki Biblii i od czytania jej. Powoli, bez pośpiechu. Nie wszystko trzeba od razu zrozumieć. Pewne kwestie mogą być dla nas na początku niejasne, może nawet będą zawsze niejasne. To nic. Księga i tak będzie w nas pracować. Prawdziwy uczeń misjonarz traktuje Biblię jak podręcznik życia. To przewodnik po tym, jak dobrze żyć – jako człowiek, jako chrześcijanin. Bóg w swojej autobiografii zawarł szereg wskazówek, które nie tylko zbliżają nas do Niego, ale też zbliżają nas wzajemnie do siebie. I które pomagają w byciu lepszymi ludźmi. Mamy teraz wysyp poradników typu „jak żyć?”. Tymczasem najlepszy został ukończony dwa tysiące lat temu i zawiera najbardziej uniwersalne zasady dobrego życia. Czytajmy Biblię, rozważajmy słowo Boga i żyjmy nim – to najlepszy sposób na to, by być pilnym uczniem w szkole Jezusa. Korzystajmy ze spotkań, z działań wspólnotowych. Ale stawiajmy też na indywidualną „edukację”. We wspólnocie jest nam dobrze, owszem, ale wiara rodzi się i dojrzewa przede wszystkich w naszych sercach. To tam dzieje się najwięcej – podczas kontaktu z Bogiem. A lektura Pisma to wraz z sakramentami najlepszy sposób na kontakt z Bogiem. 

fot. unsplash

Poradnik na gruncie Biblii 

Wspominałem o tym, że Biblia to najlepszy poradnik życia. Oczywiście, w poznawaniu Boga i rozwijaniu swojej wiary pomocne mogą być też inne źródła – choć czerpiące garściami z Biblii. W moje ręce trafiła ostatnio książka „Rozplątani” o. Adama Szustaka OP. W podtytule pojawia się pytanie: „Jak naprawiać trudne relacje?”. Ojciec Adam to znany pewnie większości z nas kaznodzieja, który z sukcesem głosi Boga na różnych płaszczyznach. W szczególności aktywny jest w internecie. Ale wydaje też sporo książek. Mogą być one ciekawym sposobem na poznawanie Biblii – bo teksty ojca Szustaka to właściwie bardzo treściwy komentarz do różnych fragmentów Pisma Świętego. Napisane są do tego bardzo przystępnym, trafiającym bez problemu do każdego językiem. I mają często formę swoistego poradnika, który ma pomóc w bardzo konkretnej sprawie. Przypatrzmy się trochę „Rozplątanym” (RTCK). W tej książce ojciec Adam pisze o relacjach – ale podstawą do jego refleksji są ewangeliczne relacje Jezusa z różnymi osobami. „U podstaw tej książki leży pomysł: «Rób to, co Jezus», który w praktyce oznacza przyglądanie się poszczególnym spotkaniom Jezusa opisanym w Ewangeliach po to, by zobaczyć, w jakich relacyjnych zawiłościach trwali ludzie, którzy do Niego przychodzili”. Powstanie tego typu publikacji podkreśla fakt, jak uniwersalne treści zawarte są w Piśmie Świętym! 

>>> Pismo Święte w liturgii Kościoła

Biblijnie o relacjach 

„Rób to, co Jezus” – prosta afirmacja, która powinna być podstawą życia chrześcijanina. Przecież naśladowanie Jezusa to najprostszy sposób na to, by osiągnąć życie wieczne – cel naszego ziemskiego życia. Proste, a zarazem tak trudne dla każdego z nas. Dlatego o. Szustak pokazuje nam, jak w różnych sytuacjach zachował się Jezus i co my możemy z tego wyciągnąć dla siebie. W jednym z rozdziałów dominikanin skupia się na opowieści o wskrzeszeniu córki Jaira i uzdrowieniu choroby cierpiącej na krwotok. Kaznodzieja wyjaśnia, także na gruncie kulturowym, co właściwie oznaczało 12 lat izolacji kobiety cierpiącej na krwotok. Przyrównuje ją do sytuacji osoby, która przez kilkanaście lat jest jakby odłączona od Kościoła przez np. niemożność przystępowania do Komunii. „Przez dwanaście lat musiała mieć zupełnie osobny świat, który nie ma żadnego punktu stycznego z jakimkolwiek światem drugiego człowieka” – wyjaśnia nam o. Adama Szustak. I dalej opowiada o tym, z jaką desperacją kobieta lgnęła do tego, by choć dotknąć Jezusa. Sporo miejsca zakonnik poświęca na opis tego, jak zachował się w tej sytuacji Jezus. Pokazał bowiem w tej scenie 100% tego, jaki jest dla ludzi – pokazał to, że po prostu ich kocha. „On tak kochał, że nie potrafił się powstrzymać w rozdawaniu miłości. (…) On tak ma, że gdy tylko kogoś spotka, przelewa siebie w tego kogoś. Bóg nie może się powstrzymywać od dawania każdemu napotkanemu człowiekowi tego, czego ten ktoś aktualnie potrzebuje” – czytamy. Ojciec Szustak pisze, że kobieta (podobnie zresztą córka Jaira) była głodna miłości – a od Jezusa tę miłość otrzymała. I po analizie fragmentu Ewangelii otrzymujemy spojrzenie na nasze życie. Przecież tak często spotykamy na swej drodze ludzi głodnych miłości, może sami tacy jesteśmy. Opierając się o historię z Biblii o. Adam pisze, co zrobić, gdy ktoś nam bliski domaga się miłości. A co trzeba zrobić? To, co zrobił Jezus! To przede wszystkim wejście w relację i zgoda na stratę kawałka siebie. A potem też doprowadzenie do tego, że druga osoba opowie nam swoją historię. I wreszcie – uświadomienie drugiej osobie, że to w niej samej jest siła do pokonania trudności. To oczywiście ogromny skrót, o. Szustak bardzo dokładnie to wszystko opisuje. Na pewno warto spojrzeć na jego refleksje dotyczące różnych rodzajów relacji – ja przywołałem tylko jedną z nich. 

Ćwicz i się rozwijaj! 

W poznawaniu Boga, w byciu pilnym uczniem w szkole Jezusa ważna jest ciągła praktyka, trzeba wciąż stawiać przed sobą wyzwania i wykonywać ćwiczenia. Co ciekawe, do „Rozplątanych” dołączony jest niewielki zeszyt ćwiczeń („Krótki poradnik rozplątywania węzłów”), które pomogą nam lepiej poznać siebie – a dzięki temu też lepiej naprawiać trudne relacje.  Konkretne ćwiczenia – to realna pomoc dla mnie i dla ciebie. Warto z nich skorzystać. Rozwój naszego ducha mocno wiąże się też z rozwojem naszej psychiki – trudno rozdzielić te dwie płaszczyzny. Zresztą, rozwoju fizycznego też nie da się oddzielić od powyższych. Pilny uczeń szkoły Jezusa rozwija swoją wiarę – przez czytanie Biblii i sięganie tez po inne pozycje, a także przez życie wspólnotowe. Ale rozwija też swoją psychikę, intelekt oraz swoją fizyczność. Człowiek jest całością i nie można oderwać którejś części od reszty. Dlatego zachęcam do wszechstronnego rozwoju – bo tylko taki ma naprawdę sens. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze