Bierzcie i jedzcie, czyli dlaczego w Komunii św. na rękę brak logiki

Sytuacja, w której kapłan musi obmywać ręce, zbierać partykuły z korporału itd., a wierni po prostu wcierają Pana Jezusa w spodnie, budzi mój niesmak. W dzisiejszym Od zakrystii pomówimy o przyjmowaniu Komunii świętej na rękę.

Ponieważ na co dzień uczestniczę w Mszy św. w tzw. rycie trydenckim, niektóre dylematy współczesnego Kościoła po prostu dla mnie nie istnieją. Nie inaczej ma się sytuacja z przyjmowaniem Komunii świętej. Wierni klękają przy balaskach nakrytych białym obrusem i przyjmują Ciało Chrystusa do ust. Dyskusja na temat sposobu przyjmowania Komunii po prostu nie istnieje w moim środowisku. Ilekroć więc zdarza mi się uczestniczyć w nowej Mszy i widzę osobę przyjmującą komunię na rękę, jestem lekko skonsternowany. Lekko, bo przecież widziałem już na Mszach niejedno, ale jednak. I tak jak nie gorszy mnie ani nie dziwi postawa stojąca, którą da się logicznie i historycznie uzasadnić, tak przyjmowanie na rękę, choć aktualnie dozwolone przez Kościół, zwyczajnie mnie odrzuca. Cóż bowiem z tego, że jest to „powrót do Kościoła pierwotnego”, jeśli współcześnie jest on kompletnie nielogiczny?  

Powrót do przeszłości 

Zanim jednak wyjaśnimy sobie, gdzie leży ten brak logiki, zastanówmy się, skąd ten sposób komunikowania w ogóle się wziął. Zwolennicy przyjmowania Komunii świętej na rękę podnoszą argument, że taki sposób jest powrotem do Kościoła starożytnego i rzeczywiście się nie mylą. Jeszcze w średniowieczu wierni przyjmowali Komunię na stojąco i do rąk. Zwyczaj ten jednak wypierany był mniej więcej od VI w. i zniknął zupełnie wraz z nadejściem tzw. szóstego porządku rzymskiego w okolicach IX i X w. Wypierany był nie bez przyczyny: świadomość eucharystyczna rosła, zaczęto zwracać uwagę na partykuły, czyli małe drobinki chleba eucharystycznego. Nie chcąc doprowadzić do zaniedbania (niektórzy powiedzą nawet szumnie – do profanacji) Najświętszych Postaci, wierni zaczęli przyjmować komunię w sposób bezpieczniejszy i bardziej odpowiadający duchowi tamtych czasów. Kiedy w 1215 r. na IV synodzie laterańskim Kościół doszedł ostatecznie do przekonania o rzeczywistej obecności Jezusa w Eucharystii, nikomu już nawet nie śniło się inne przyjmowanie Komunii. 

Fot. twitter.com

Rozwój 

Liturgia rozwijała się na równi z teologią i kultem eucharystycznym. Początkowo raczej użytkowe obmycie rąk, czyli puryfikacja, staje się bardziej drobiazgowe. Współcześnie troska o Najświętsze Postaci wyraża się w wielu formach zabezpieczenia partykuł, czyli drobinek hostii przed upadkiem. Na ołtarzu leży korporał, na którym zbierają się cząstki, kapłanowi w czasie komunii towarzyszy ministrant z pateną, a po komunii kapłan dokonuje obmycia rąk i ust (ablucji) oraz starannie czyści (puryfikuje) naczynia liturgiczne. Wszystkie te zabezpieczenia biorą się z autentycznej troski Kościoła o to, aby chronić to, co absolutnie najcenniejsze. 

Gdzie tu logika? 

Rozmawiałem dotychczas z kilkoma osobami, które przyjmują Komunię świętą na rękę, ale żadna z nich nie umiała mi wytłumaczyć, po co kapłanowi w czasie Mszy te wszystkie ceregiele, skoro wiernym i tak zostają później partykuły na rękach. Liturgia musi być logiczna. Albo uznajemy, że w partykułach jest realnie obecny Chrystus i dbamy o każdy fragment, albo nie. Sytuacja, w której kapłan musi obmywać ręce, zbierać partykuły z korporału itd., a wierni po prostu wcierają Pana Jezusa w spodnie, choć oficjalnie dozwolona przez Kościół budzi mój niesmak.

Jeśli więc ktoś mówi, że wracamy do korzeni, to ja zadaję sobie pytanie: w którym miejscu? Pierwsi chrześcijanie nie mieli takiej świadomości eucharystycznej jak my, więc również ich liturgia nie była przystosowana do współczesnej teologii. Wyrwanie z dawnej liturgii jakiegoś gestu i bezmyślne przywrócenie go prowadzi po prostu do absurdu.


Przeczytaj pozostałe felietony z cyklu „Od zakrystii”!

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze