Kamerun. Kardiolog w Afryce [MISYJNE DROGI]
Wstałam dzisiaj o 5.30 rano, by pobiegać. Polecam bieganie, kiedy wstaje świt i świat budzi się do życia. Ten czas może też służyć do nawiązywania relacji. Dziś około 40 razy miałam okazję powiedzieć „dzień dobry” i pomachać ręką oraz około 50 razy to mnie pierwszej powiedziano „dzień dobry”, na co miałam okazję odmachać i odwzajemnić kierowany do mnie uśmiech. Cztery razy ucięłam różnej długości pogawędkę z ludźmi stojącymi przed domami. Jakie wnioski z takiego poranka może wyciągnąć kardiolog? W rozmowie z Kameruńczykiem chorym na nadciśnienie tętnicze, cukrzycę i choroby serca warto mówić o prostych rzeczach. To ważne w kraju, w którym wielu myśli magicznie i gdzie choroba może być postrzegana jako kara, zemsta, a człowiek uznawany za winnego. Każdemu warto na początku powiedzieć, że choroba to nie jest kara, a zmiana pewnych nawyków może pomóc. Warto zakazać palenia papierosów, ale także stosowania tabaki do nosa, co poleca się tutaj w przypadku przeziębienia, kaszlu lub duszności. Z aktywnością fizyczną raczej tu nie ma problemu. Kameruńczycy ciężko pracują w polu i, co ciekawe, wielu ma wolną czynność serca obserwowaną w Europie u sportowców. Pracują maczetą, kopią motykami, czasem wiele godzin dziennie. Dzieci po szkole najczęściej niosą na głowach wodę do domu. Chciałabym, aby jak najmniej było tu panów pociągających nogą, którzy żyją z trudem, często na marginesie społeczności.
>>>Kamerun: kard. Tumi odzyskał wolność
Na 100 pierwszych przebadanych osób aż 35 miało nadciśnienie tętnicze i/lub cukrzycę wymagające leczenia, trzy zmiany w EKG sugerujące przebyty zawał serca, a prawie 50 wysokie stężenie cholesterolu. Badanie EKG w przeszłości przeszły tylko cztery osoby, a wiele nigdy nie miało osłuchiwanych serca ani płuc. Kameruńczycy są pacjentami wdzięcznymi w prowadzeniu. Nie korzystają z rad doktora Google, nie podważają autorytetu lekarza, który działa w dobrej wierze i często stosują się do zaleceń, a jak mają wątpliwości, to pytają. Trzeba mówić ich językiem, a nie językiem książkowym. Jak powie się prosto, że wysoki cukier uszkadza serce, mózg, oczy, nerki, przez które sikamy, to przemawia do świadomości. I nikt nie powie, że lekarz straszy pacjenta! Wizyta u kardiologa trwa długo, bo chorzy chcą wiele wiedzieć, dopytują co robić, jak zmienić zwyczaje… Mają wiele szacunku do porady doktora. Choć wzięłam ze sobą jeden aparat do EKG, widzę pilną potrzebę zakupu jeszcze jednego wraz z osprzętem, co będzie kosztowało jakieś 4500 zł, nie licząc 200 zł na papier do EKG do 2 ośrodków. Sprawa pilna, bo wydaje się rozwojowa. Personel wyszkolony, kontakt nawiązany, pacjenci z problemami są, możliwości terapii są, bo leków, które zawiozłam, wystarczy na kilka miesięcy, a aparat bardzo by się przydał. Ja wrócę do Polski, ale chciałabym, aby ten projekt trwał i się rozwijał, bo widzę, jak wiele dobrego można tu zrobić. Z pięknego Kamerunu przesyłam pozdrowienia.
>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę<<<
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |