Fot. unsplash.com

Ks. Witold Lesner: nadzieja dzielonego dobra

Pomimo obostrzeń covidowych robimy to, co możemy. Większość działań sprowadza się jednak do indywidualnych kontaktów. Ale będzie lepiej.

Póki co szkoły są zamknięte i dzieci muszą pozostawać w domach, ale jest nadzieja, że za około miesiąc rozpoczną się lekcje, ponieważ wreszcie ruszyła wielka akcja szczepień. Kuba stosuje własną, trzyetapową szczepionkę i w naszym regionie szczepieni są wszyscy chętni. I tylko pojedyncze osoby rezygnują. Dzięki temu, że dzieci wrócą do szkół, również będziemy mogli wznowić lekcje religii przy parafii. Ruszyło przygotowanie do pierwszej Komunii świętej dorosłych. Melisa, nasza młoda katechetka, pod swoje skrzydła wzięła trzy niedawno ochrzczone panie. Bardzo symboliczne jest to, że jedną z nich jest jej była nauczycielka ze szkoły średniej.

>>> Ks. Witold Lesner: na Kubie bez zmian 

Kapłańska mimikra

Trudna jest też sytuacja w oddalonych od kościoła parafialnego miejscowościach. Jeszcze w minionym tygodniu nie można było, bez pozwolenia władz partii, poruszać się między wioskami i miastami. Aby jakoś to obejść (bo inaczej musiałbym bardzo często stać w długich kolejkach) zastosowałem mimikrę. Za każdym razem wyjeżdżając z domu zakładałem białą, kapłańską koszulę, która bardzo przypomina lekarski kitel (zwłaszcza w samochodzie), i z maseczką i w ciemnych okularach (to akurat dla ochrony przed ostrym słońcem) przejeżdżałem niezatrzymywany przez wszystkie punkty kontroli. Dodatkowo, dla zwiększenia efektu, zawsze pozdrawiałem wszystkich przeprowadzających kontrolę. Niestety w niektórych, mniejszych wioskach przez ostatnie dwa miesiące nie udało się zorganizować spotkania czy odprawić mszy. Liczba przypadków zachorowań i lokalne obostrzenia skutecznie to uniemożliwiały… zostały więc tylko indywidualne odwiedziny i rozmowy przez telefon.

Fot. ks. Witold Lesner/archiwum autora

Atrakcje natury

Do parafii także mało kto przychodzi. Najczęściej więc dni wypełnia mi czytanie książek i rozmawianie z wróblami, które nie potrzebują pozwoleń, aby mnie odwiedzać. Za każdym razem dostaną trochę ryżu czy okruchy chleba, więc korzyść jest obopólna. Ostatnimi „atrakcjami” była m.in. burza tropikalna, która „złapała” mnie akurat w jednej z wiosek. Akurat odprawiałem mszę św., więc przez potężne grzmoty, lejącą się wodę przez wszystkie dziury w dachu, zakończyłem ją najszybciej jak się dało, aby było po katolicku. Później jeszcze sporo czasu musiałem spędzić w tej kaplicy, bo nie było nawet mowy, aby wyjść na zewnątrz – przez to nie dotarłem już do kolejnej miejscowości ze mszą. Dla odmiany dzień później przez nasz region przeszło mocno odczuwalne, ale w efekcie mało groźne trzęsienie ziemi. Nikomu nic się nie stało.

>>> Ks. Witold Lesner: na Kubie rodzinność jest na „dzień dobry” [ROZMOWA] 

Dary od dobrodziejów

Były również i radosne momenty. W kościele parafialnym w Jiguaní poświęciliśmy monstrancję, kustodię, lichtarze, welon dla księdza i stuły, które dzięki naszym dobrodziejom udało się zakupić i przywieźć na Kubę. W tym wypadku dobrodziejami okazali się głównie członkowie Żywego Różańca z mojej rodzinnej parafii pw. św. Mikołaja w Gdyni. Zakup paramentów ułatwili i inni darczyńcy. Poprzednio pisałem też o okularach ufundowanych przez Caritas diecezji zielonogórsko-gorzowskiej oraz o lekarstwach zorganizowanych przez wspólnoty neokatechumenalne z Gdyni, a część dostałem np. ze szpitala w Wejherowie. Rozdawałem ostatnio też ubrania, jedzenie, środki czystości (po raz pierwszy po wielu miesiącach udało mi się znowu coś kupić w sklepie na Kubie), a także słodycze – o nie po lekarstwach najczęściej jestem proszony. Czekolady, cukierków, ciastek, lodów czy kisielu lub budyniu nie widziano tu już dawno.

Fot. ks. Witold Lesner/archiwum autora

>>> Sanktuarium w Miami: zbudowane przez uchodźców uciekających przed reżimem Castro

Wdzięczność i modlitwa

Piszę o tym wszystkim, by bardzo Wam podziękować za wszelką pomoc duchową i materialną, która płynie od wielu, wielu z Was. To są setki osób, które regularnie wspierają moje działania na Kubie. Wiele innych robi to okazyjnie. Dziękuję z całego serca! Niech Pan nasz obdarza Was wszelkimi potrzebnymi łaskami, a Najświętsza Maryja Panna Różańcowa niech będzie wielką wspomożycielką. Ze swojej, naszej – wszystkich parafian – strony, odwdzięczamy się modlitwą. Każdego miesiąca odprawiam kilka mszy św. w Waszych intencjach. Jeśli to możliwe, proszę o dalsze wsparcie duchowe, o włączenie się w dzień modlitwy i postu w intencji Kuby 10 października od godz. 10.00. To pierwsza tego typu inicjatywa wszystkich chrześcijan. Główne intencje to: o ustanie pandemii, o wolność zarówno wewnętrzną jak i socjopolityczną oraz o jedność w działaniu i wierze w Jezusa dla dobra społeczeństwa kubańskiego.

Fot. ks. Witold Lesner/archiwum autora

Galeria (3 zdjęcia)

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze