Kubańska Wielkanoc pomimo kryzysu
Pomimo obostrzeń sanitarnych, zamkniętych kościołów i pikującego kryzysu ekonomicznego Chrystus zmartwychwstał!
W naszym regionie już od miesiąca Msze św. można odprawiać tylko „en privado”, czyli bez udziału wiernych. Według naszej polskiej interpretacji „en privado” znaczy „przy drzwiach zamkniętych”… a to już daje spore pole do popisu. Furtką jest również to, że zasadniczo nie ma zakazu modlitwy osobistej. W praktyce więc jest tak: jeśli ktoś chce przyjść się pomodlić, to wchodzi drzwiami przez dom parafialny… a jak wybija godzina liturgii (a jest zawsze taka sama) to po prostu ją rozpoczynam. Nie wypraszam nikogo spośród tych, którzy akurat w tym czasie zaplanowali swoją osobistą modlitwę. Oczywiście, przy tej małej partyzantce, przestrzegamy wszystkich norm sanitarnych (maseczki, odkażanie rąk i butów, dystans społeczny).
>>> Młodzi Kubańczycy pionierami dialogu
Liturgia z telefonem w ręce
Jednak strach przed chorobą jest duży. Na Mszy, z wyjątkiem Triduum Paschalnego jest obecnych zaledwie kilka osób. Dzieci i starszych nie widziałem już dawno, bo mają zakaz jakiegokolwiek wychodzenia z domu…
Aby w czasie Wielkiego Postu zmobilizować jak największą ilość parafian już rok temu na WhatsApp’ie stworzyliśmy grupę dla wszystkich chętnych – obecnie to kilkadziesiąt osób – i codziennie podajemy intencje modlitewne, medytacje biblijne, a w odpowiednich momentach również nowenny (np. do św. Józefa czy Miłosierdzia Bożego). W Wielkim Tygodniu w ten sposób odbyliśmy swoistego rodzaju rekolekcje i nabożeństwa, które rozważaliśmy wszyscy razem o tej samej godzinie – ja w kościele przy ołtarzu a pozostali w swoich domach.
W liturgii w świątyni uczestniczyło kilkanaście osób, tradycyjnie najwięcej w Wielki Piątek i Niedzielę Zmartwychwstania. Było kameralnie, ale w dużym skupieniu przeżywaliśmy pełną liturgię, tylko przewidziane na Wielką Sobotę chrzty i późniejszą Pierwszą Komunię rozłożyliśmy w czasie, dla każdego z osobna, tak, aby mogła przyjść także rodzina.
Oczywiście Niedzielę Zmartwychwstania uczciliśmy tortem. Tym razem fundatorką była pani, która świętowała 15. rocznicę swojego chrztu, Pierwszej komunii św. i ślubu. Każdy również otrzymał obrazek z błogosławieństwem Papieża Franciszka.
>>> Reforma ekonomiczna na Kubie
Nie jest dobrze
Ogólna sytuacja życiowa na Kubie wciąż się pogarsza. Przybywa zakażeń. Przybywa w związku z tym „zamkniętych stref”, w których stwierdzono nowy przypadek. Wstęp mają tam tylko służby sanitarne, które każdego dnia robią wywiad i badania. Dawniej każdego takiego miejsca pilnował policjant lub żołnierz, teraz już ich nie ma – pilnują sklepów. Od godz. 13.00 obowiązuje zakaz poruszania się i faktycznie ulice są puste z wyjątkiem długich kolejek przed sklepami. I to nie ważne, że sklepy są już zamknięte… ludzie stoją dzień i noc! Można też oczywiście zrezygnować, ale wtedy trzeba sporo przepłacać. Na „ulicy” kostka mydła kosztuje dwa dolary amerykańskie (zasadniczo teraz taki przelicznik obowiązuje na Kubie), pasta do zębów to już cztery dolary, olej – 4 dolary, pół kilo ryżu – 1, pół kilo cukru – 2… a średnia pensja po styczniowych podwyżkach wynosi ok. 50 dolarów!
Najgorsze jest jednak to, że prawie nic nie ma. Niedawno wielkie poruszenie wywołała wiadomość, że z Polski płynie statek z kurczakami! Ale nikt nie wie kiedy dopłynie. W ubiegłym tygodniu było nawet piwo… z okazji wygrania rozgrywek ligi baseballa przez naszą wojewódzką drużynę „Granma”.
Podobnie ma się sprawa z lekarstwami – po prostu ich brak. Nawet w szpitalach nie ma. Coraz częściej słychać o osobach, które wypisywane są ze szpitali z powodu „braku możliwości leczenia”. Antybiotyki, przeciwbólowe, witaminy, maści… nie ma. Aż żal, bo co jakiś czas ktoś puka na plebanię prosząc o pomoc, ale moje „zapasy” już jakiś czas temu się skończyły…
>>> Kuba: Dzień św. Łazarza [GALERIA]
Zwątpienie
Naturalny optymizm Kubańczyków gdzieś znikł, a zamieniła go rutyna i determinacja. Nawet w kolejkach, tak kiedyś rozgadanych, teraz jest raczej cicho. W rozmowach najczęściej słychać pytania: Wiesz gdzie można kupić? Słyszałeś kiedy mają przywieźć? A po ile…? A nie masz może jakiegoś znajomego, który…?
Ta zmiana w codziennym zachowaniu, w „życiu ulicy”, jest dla mnie najtrudniejsza. Odkąd jestem na Kubie nigdy nie było tutaj różowo, ale teraz… teraz jest wielki smutek i zwątpienie. Widać rosnącą rezygnację.
Proszę o duchową łączność w tym tak trudnym czasie. Niech modlitwa będzie wspólnym umocnieniem. I niech Zmartwychwstały rozpali nadzieję, że z Nim wszystko jest możliwe! Skoro On przeszedł nawet przez ciemność i beznadzieję grobu, to jest na tyle mocny, by dać nam nowe życie tu i teraz. Jesteśmy w Bożych rękach! Jezu, ufam Tobie!
Galeria (6 zdjęć) |
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |