Fot. archiwum prywatne

Reforma ekonomiczna na Kubie

Z dniem 1 stycznia na Kubie został zlikwidowany system dwuwalutowy. Spowodowało to zachwianie rynkiem finansowym, a tym samym wielkie problemy obywateli.

Aby było lepiej

Od 1994 roku istniało obok peso kubańskiego, zwanego również narodowym (CUP), również peso convertible – wymienne (CUC), które służyło przede wszystkim w wymianie międzynarodowej oraz turystom odwiedzającym Kubę. Ich różnica wartości wynosiła 24 CUP do 1 CUC, a ten ostatni to w przybliżeniu 1 dolar amerykański. Prezydent Kuby Miguel Diaz-Canel ogłaszając oficjalnie swoją decyzję stwierdził, że ma to „zapewnić państwu lepsze warunki dla rozwoju gospodarki”, chociaż zastrzegł od razu, że nie jest to „magiczne rozwiązanie wszystkich problemów”. Oby rozwiązało cokolwiek!

>>> Kuba: Dzień św. Łazarza [GALERIA] 

W tym samym czasie Kuba bardzo konsekwentnie przechodzi na system płatności bezgotówkowej, co wprowadziło dodatkowe zamieszanie. W wielu sklepach (ich liczba lawinowo wzrasta) można płacić jedynie kartą bankową, co przy regularnych przerwach w dostawie prądu czy zawieszaniu się systemów komputerowych, sprawia, że wiele osób godzinami stoi w kolejkach lub odchodzi „z kwitkiem”.

Fot. archiwum prywatne

Na Kubie istnieją trzy narodowe banki, jednak nie można między nimi dokonywać transferu pieniędzy. Aby doładować kartę płatniczą z innego banku trzeba wypłacić fizycznie gotówkę z jednego (lub z bankomatu), co znaczy stracić kilka godzin w kolejce i iść do drugiego, znowu odstać kolejne godziny i wpłacić na drugie konto. Karty są tylko płatnicze. Nie ma debetowych. Również pensje pracownicze coraz powszechniej wpłacane są na konta. I tutaj znowu problem, bo bez gotówki, póki co, na Kubie nie da się żyć… więc trzeba iść do banku lub bankomatu i wypłacić. Zdecydowanie, minie jeszcze sporo czasu zanim ludzie się w tym połapią i zacznie to funkcjonować w miarę normalnie. Bez dwóch zdań, nowości wprowadzone przez władze są zupełnie nieprzygotowane, zarówno na poziomie technicznym, jak i informacyjnym, nie wspominając o utrudnieniu życia zwykłych obywateli.

Echo ulicy

Już od kilku miesięcy pojawiały się informacje od planowanych zmianach ekonomicznych i rozmawiało się o tym sporo. Jednak dopiero pod  koniec roku zdeterminowani ludzie podjęli konkretne działania. Protestowano pod sklepami i biurami partii komunistycznej, a w niektórych miastach, jak Hawana, Santiago de Cuba czy Holguin, zorganizowano nawet strajki. Były również strajki głodowe. Jednak te ostatnie policja likwidowała bardzo szybko. Wszystkie zgromadzenia są podejrzane. Kilka dni temu młodzież z kościoła baptystów w naszym mieście, po skończonym nabożeństwie poszła do parku, by trochę pośpiewać i nie minęło kilka minut, by pojawiła się policja i wlepiła im mandaty. Sytuacja się wyjaśniła po interwencji pastora w sekretariacie partyjnym ds. religijnych.

>>> Kuba. Historyczne święcenia 

Władze starają się trzymać „rękę na pulsie”. Na ulicach pojawiły się liczniejsze patrole policji i wojska. Nie brakuje również i tajnej policji. Próbuje się niepokoje rozgrywać za pomocą przymusowych „antyprotestów”. Działacze partyjni zwołują swoich członków, by wobec protestujących wykrzykiwać swoje poparcie dla decyzji władz. Ciekawe jest, że jedni, jak i drudzy niekiedy krzyczą to samo: „Cuba libre!” (Wolna Kuba!) Mobilizowani do tego typu działań są również młodzieżówki komunistyczne, a nawet młodzież szkół średnich.

Fot. archiwum prywatne

Większość jednak, jak to zwykle bywa, narzeka zniżając głos i komentuje decyzje Hawany we własnych domach. W rozmowach wraca wciąż niepokój o przyszłość. „Już teraz brakuje wszystkiego, a zanim się to wszystko poukłada, to pewnie brakować będzie i pieniędzy. Nie wiem jak to będzie” – usłyszałem od parafianki.

Ceny w praktyce

Patrząc na wprowadzone zmiany rośnie niepokój, a wręcz panika. Ceny skoczyły niewyobrażalnie w górę. Przykładowo: 0,5 kg ryżu z eksportu zdrożało z 0,90 peso do 7 peso; 0,5 kg ryżu krajowego z 0,15 peso do 6 peso; 0,5 kg soli z 0,35 do 7 peso; cukier z 0,15 do 6 peso; 0,5 kg kurczaka z 0,70 do 20 peso; butelka oleju z 0,40 do 12 peso; 0,5 kg mortadeli z 3 do 17 peso; jajko z 0,15 do 2,20 peso; bułka z 0,05 do 1 peso; pudełko zapałek z 0,10 do 1 peso; ciastko z 1 do 4 peso. Najbardziej odczuwalne zmiany dotyczą jednak energii elektrycznej, gazu i usług telekomunikacyjnych. Tu również posłużę się przykładem. Opłata grudniowa za prąd kościoła i domu parafialnego wyniosła 88,13 peso, a wyliczenia za styczeń, wg. wskaźników dostarczonych przez władze (bo rachunku jeszcze nie mamy) mają wynosić 1563,30 peso! Butla 10 kg gazu zdrożała z 7 peso do 213 peso. Drożeje również transport o ponad 100 procent.

>>> Kuba: w jaki sposób połączyć zabawę z katechezą? 

I chociaż wzrosły również pensje, to jednak w żaden sposób nie równoważą one podwyżek w sklepach. Średnia krajowa wypłata to 2100 peso, emerytura 1600 peso. Jednak osoby wykwalifikowane np. lekarze (zależnie od specjalizacji i wysługi lat) mogą zarobić nawet i 5 -7 tysięcy, a nauczyciele ok. 4-5 tys. peso. Wiele firm, a zwłaszcza prowadzących prywatną działalność masowo zwalniają ludzi. Również w naszej parafii stanęliśmy przed niewypłacalnością. Nasze miesięczne wpływy wahają się między 1700 a 2300 peso, a gdy zsumujemy opłaty za prąd 1563,30, gaz 213, telefon 108 oraz pensję jednej tylko osoby (która gotuje, robi zakupy, sprząta w kościele i domu parafialnym, pierze) 2100 – biorąc pod uwagę najniższą możliwą stawkę, to… sporo nam brakuje. Na dzisiaj nie wiemy jeszcze jak rozwiązać ten problem. Z Radą Parafialną, a szczególnie Radą Ekonomiczną rozmawiałem już kilkakrotnie. Nic konkretnego, długofalowego nie przyszło nam do głowy. Póki co parafia ma małe oszczędności, a później… wierzę w Bożą Opatrzność!

Fot. archiwum prywatne

Epidemia

Sytuacji oczywiście nie ułatwia stan epidemii. Ostatnio, po świątecznych i noworocznych odwiedzinach Kubańczyków żyjących na emigracji, szczególnie w USA, gwałtownie wzrosła ilość zachorowań. Od 10 stycznia zamknięte są lotniska, a od 13 znowu na wjazd do sąsiedniego województwa potrzebne jest specjalne pozwolenie. Największe miasta jak Hawana, Santiago de Cuba, Matanzas czy Villa Clara są w stanie kwarantanny. W parafii odwołaliśmy w związku z tym również katechizację i spotkania grup formacyjnych. Msze św. sprawujemy jeszcze normalnie, oczywiście z zachowaniem obostrzeń sanitarnych, ale nie wiadomo co przyniesie przyszłość, bo wciąż brak podstawowych nawet lekarstw i środków ochrony.

To wszystko nie nastraja zbyt pozytywnie, ale wiem, że Pan Bóg zna naszą sytuację i się o nas zatroszczy. Kuba bardzo potrzebuje kompleksowych zmian społeczno-ekonomicznych, aby żyło się tu… normalnie. Pan Bóg to wie i na pewno będzie nam błogosławił. Proszę o modlitwę!

Galeria (6 zdjęć)

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze