Boliwia: miasto “wiecznej wiosny”
Czasami myślimy, że misje to praca w buszu z maczetą w ręku, przecieranie nowych szlaków oraz docieranie do grup tubylców. I tak może wyglądać praca misjonarza. Każdy rodzaj posługi na misjach przynosi inne doświadczenia i radość z służby. Moja posługa jest jednak nieco inna.
Po krótkim pobycie na Uniwersytecie Salezjańskim w Rzymie trzy lata temu zostałem skierowany do pracy misyjnej w Boliwii w mieście Cochabamba (czyt. Kociabamba). Ameryka Łacińska zawsze bardzo mi się podobała, więc ucieszyłem się z tej propozycji. Od samego początku mieszkam w domu inspektorialnym (prowincjalnym). Drugiego dnia po przyjeździe do Boliwii poproszono mnie o posługę ekonoma wspólnoty. Po roku służby dodatkowo objąłem funkcję dyrektora wspólnoty, kapelana trzech zgromadzeń sióstr oraz pomagam w dziale komunikacji społecznej i audiowizualnej. Pełnię oczywiście także posługę duszpasterza i spowiednika. Moją codzienność wypełnia też opieka nad kilkoma starszymi współbraćmi.
Pierwsze dni na miejscu
Do dziś pamiętam, jak po kilku dniach od przyjazdu do Boliwii otrzymałem kluczyki od samochodu i wyruszyłem jako ekonom na zakupy do miasta. Niestety zapomniałem nazwy ulicy, przy której znajduje się nasz dom i głowiłem się, jak wrócić do wspólnoty. Przypomniałem sobie jednak moje wieloletnie harcerskie doświadczenie i złapałem azymut na jeden ze szczytów górskich. Udało mi się szczęśliwie wrócić.
Cochabamba
Boliwia to kraj prawie trzy razy większy od Polski, jednak ze zdecydowanie mniejszą populacją, która wynosi ponad 11,5 miliona . Ten południowoamerykański kraj jest w większości górzysty i nieprzyjazny do zamieszkania. W niższych rejonach panuje klimat tropikalny.
Miasto Cochabamba, w którym mieszkam, leży na wysokości około 2800 m n.p.m. i jest zwane przez Boliwijczyków „miastem wiecznej wiosny”. Rzeczywiście panuje tu wiosenna aura. W zimie temperatury nie spadają poniżej 0oC, a w lecie wynoszą około 30oC. Całe miasto tonie w zieleni i nie spotkałem ani jednej ulicy, która byłaby jej pozbawiona.
Pan Jezus nad miastem
W Cochabambie nie ma zbyt wielu atrakcji turystycznych. Miasto może się jednak poszczycić drugą co do wielkości (po polskim Świebodzinie) najwyższą na świecie figurą Jezusa Chrystusa, której wysokość wynosi 40,44 m. Stoi ona na jednym ze wzniesień i jest widoczna prawie z każdego miejsca w mieście. Z jej środka można podziwiać panoramę całej Cochabamby. Miasto pomimo niewielu atrakcji turystycznych jest bardzo bogate pod względem duchowym. To tutaj urodziła znana mistyczka Catalina Rivas. To tu w jednym z kościołów stoi figura Jezusa, z którego oczu spływają łzy. I tu w jednej z dzielnic znajduje się sanktuarium maryjne zwane Virgen María de Urqupiña, do którego pielgrzymuje wielu pątników.
Woda
Największym problemem miasta jest brak wody i to szczególnie teraz, gdy panuje pora sucha. Rząd ogłosił niedawno stan klęski żywiołowej. Wcześniej woda była dostarczana do większości mieszkańców dwa razy w tygodniu, a obecnie już tylko raz. Na początek pory deszczowej musimy poczekać jeszcze miesiąc i codziennie modlimy się o obfite deszcze. Cochabamba słynie z dobrej regionalnej kuchni i „fama” głosi, że „jeżeli chcesz się najeść, to jedź do Cochabamby”. Znane tutejsze potrawy to silpancho, pique macho, chicharrȯn i wiele innych oraz słynna chicha (cicia).
Z pamięcią w modlitwie,
Fot. ks. Andrzej Borowiec SDB
Galeria (3 zdjęcia) |
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |