Foto: Justyna Homa

Mongolia. Bóg się rodzi [MISYJNE DROGI]

Cicha noc” po mongolsku wybrzmiewa rzeczywiście cicho i nieśmiało. Niewielka garstka tamtejszych chrześcijan uczy się, jak cieszyć się z Bożego Narodzenia mimo tego, że trzeba iść do pracy.

Minęły siódme święta Bożego Narodzenia, które spędzam w Mongolii. Jest tu kilka podobieństw do naszej tradycji, ale to jednak coś zupełnie innego. W Mongolii mieszka około trzech milionów ludzi, z tego zaledwie około tysiąca osób przyjęło chrzest w Kościele katolickim w ciągu ostatnich 23 lat. Pierwsi misjonarze przybyli tu w 1992 r. W kościołach protestanckich jest łącznie około 30–40 tys. wiernych. Historycznie rzecz biorąc, Mongolia jest krajem buddyjskim, ale przed transformacją ustrojową była mocno zateizowana. Choć buddyzm się odradza, to jednak wielu mieszkańców jest niepraktykującymi buddystami. Wpływ na społeczeństwo ma też odradzający się szamanizm. Choć po zmianie ustroju Mongolia otworzyła się na działalność misjonarzy chrześcijańskich, to jednak uzyskiwanie zezwoleń na działalność religijną nie jest łatwe. Tak niewielki odsetek chrześcijan w społeczeństwie sprawia, że nie wykształciła się jeszcze tradycja związana z chrześcijańskimi świętami. Chociaż w całym Ułan Bator można zobaczyć pięknie ustrojone choinki, ulice przyozdobione światełkami i „Dziadkami Mrozami”, to tak naprawdę nie ma to nic wspólnego z Bożym Narodzeniem. Jest to jedynie wystrój z okazji Nowego Roku, spuścizna po sowieckich wpływach w okresie komunizmu. Tak więc obchodzenie Bożego Narodzenia jest widoczne jedynie we wspólnotach kościelnych. Święta Bożego Narodzenia nie są w Mongolii obchodzone oficjalnie. Nie ma także w związku z tym dni wolnych od pracy. Mongołowie pracują
w normalnym wymiarze godzin, dzieci idą do szkoły, a studenci na uczelnie. W naszej parafii zachęcamy wszystkich do zjedzenia wspólnej rodzinnej wieczerzy. Przed Świętami zapraszamy do włączenia się w sprzątanie i strojenie kościoła. Większość wierzących na Mszę św. przychodzi prosto z pracy. Pasterka jest odprawiana o godz. 20.00. Zaczynamy tak wcześnie z kilku powodów. Wigilia jest dla Mongołów normalnym dniem pracy i pierwszy dzień Świąt również. Poza tym w nocy nie ma tu komunikacji publicznej. Ostatnie autobusy jeżdżą do godz. 22.00. Większość naszych wiernych musi pokonać kilku- lub kilkunastokilometrową drogę do domu. Trzeba też pamiętać, że zima w Mongolii jest bardzo sroga – w nocy temperatura spada zazwyczaj do –30 stopni.

Foto: Justyna Homa

W czasie pasterki parafianie najczęściej przedstawiają krótką scenkę narodzenia Pana Jezusa. Poza tym wcześniej wyznaczone osoby czytają czytania – jest też uroczysta procesja z darami. Oczywiście śpiewane są kolędy. Prawie wszystkie pieśni tłumaczone są z języka angielskiego lub koreańskiego (księża pochodzą głownie z Korei). Niestety kolęd jest niewiele, a najbardziej znana jest „Cicha noc”. Nie ma tu tradycji dzielenia się opłatkiem, dodatkowego nakrycia na stole czy sianka pod obrusem. Większość wierzących stroi w domu choinkę i stawia choćby małą figurkę Świętej Rodziny. W kościele natomiast są jasełka, kolędy i składanie życzeń. Nasza parafia co roku stawia małą szopkę betlejemską na zewnątrz. Wzbudza to niemałe zainteresowanie przechodniów, szczególnie dzieci.

Justyna Homa

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze