Paschalne święto młodzieży
Modlitwą, biblijną medytacją, ale i pluskaniem się w rzece można przeżywać radość ze zmartwychwstania Jezusa. Tak to robią w diecezji Bayamo-Manzanillo na Kubie.
W minioną sobotę 11 maja ponad 150 osób z duszpasterzami przyjechało do Charco – jednej ze wspólnot, które przynależą do naszej parafii św. Pawła w Jiguaní. Rozpoczęliśmy bardzo pobożnie, bo mszą św. sprawowaną pod przewodnictwem biskupa. Podkreślił on, że zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa jest największym znanym nam cudem i że On może zdziałać wiele innych cudów również w życiu każdego z nas, jednak potrzebuje naszego „wkładu”. – Czasami jest to pięć chlebów i dwie ryby, czasem nasze powstanie z noszy, a innym razem po prostu zaufanie i wyjście z łodzi, by chodzić po falach jeziora. Bóg jednak chce naszej współpracy! Zaufajmy Mu, bo On może dokonać wszystkiego – wyjaśniał bp Alvaro.
Przedłużeniem Eucharystii były spotkania w grupach, w których rozmawialiśmy, na podstawie biblijnych scen zmartwychwstania, o różnych aspektach naszego odradzania się do nowego życia w Jezusie. Szukaliśmy gestów, zachowań i znaków, którymi wykazywali się apostołowie, spotykając Zmartwychwstałego. W podsumowaniu bardzo często wracał wniosek, że najbardziej potrzeba bliskości z Jezusem, a przez to i zaufania, że On może wszystko…
Po obiedzie (kubańskie hamburgery i napój) rozpoczęła się druga część paschalnego spotkania młodzieży, bardziej rekreacyjna. Poszliśmy popluskać się nad pobliską rzekę. Chyba nigdy nie przyzwyczaję się do zaskakującego piękna kubańskiej przyrody. Połączenie zieleni drzew i krzewów z wodą i skałami… cudo! Jednak Stwórca chyba nie przewidział tego, że pewnego dnia przyjdzie w to miejsce tyle osób i… było trochę ciasno. Jednak to zupełnie nie przeszkodziło nam w dobrej zabawie. Na „dzień dobry” każdy został doszczętnie zlany wodą. Protesty niektórych dziewczyn „tylko nie włosy, tylko nie włosy!” czy „nie mam nic na zmianę!” pozostawały zupełnie bez odzewu i wszyscy po sprawiedliwości byliśmy mokrzy. I młodzież nie znalazła również żadnego wytłumaczenia dlaczego by osoby duchowne miałyby pozostać suche. Jak wszyscy to wszyscy! Cała kotlinka wypełniła się śmiechami i krzykami. Super!
Zabawa nad wodą trwała jednak tylko dwie godziny, by ci, którzy przyjechali z najdalszego zakątka diecezji, mogli spokojnie wrócić do domu. Czekały ich cztery godziny jazdy. Bardzo podobało mi się to, że modlitwę łączy się tu z zabawą, że poważne przetykane jest żartem i śmiechem. Ot, kubańska, karaibska natura! Tu naprawdę się czuje, że Jezus przez swoje zmartwychwstanie przynosi „nowość”!
Galeria (15 zdjęć) |
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |