Foto: Wioletta Pitura CSSE

Tanzania. Czekamy na deszcz. Deszcz to życie [MISYJNE DROGI]

Rząd nie chce, żeby ludzie z innych krajów wtrącali się w sprawę wyborów prezydenckich, ani by mówili o lokalnej polityce poza Tanzanią.

Pora deszczowa nam się opóźnia, już odczuwamy skutki tej sytuacji. Mamy więcej chwastów niż kukurydzy. To jest zaskakujące, bo tak też jest na misjach. Czasami zło wykiełkuje w nas szybciej niż to, co jest dobre. Codzienność taka jak zawsze. Dzieci wybiegają na podwórko z przedszkola i szkoły, liczba pacjentów w naszej placówce jest wciąż taka sama. Co ciekawe, nie ma w ogóle pacjentów z koronawirusem. Tutaj, w Tanzanii, hasło „koronawirus” jest zablokowane, po prostu nie ma czegoś takiego u nas. Nie ma mowy o tym wirusie. Kiedy mówimy Afrykańczykom, że w Polsce jest druga fala koronawirusa, to wszyscy są zdziwieni. Nikt o tym nie słyszał. Dla mnie to duże zaskoczenie, choć jednocześnie się cieszę. Gdyby pandemia wybuchła tutaj, nie mielibyśmy jak jej zaradzić. Niestety mamy jednak taki czas, że zablokowany jest dostęp do Internetu. 28 października 2020 r. były wybory prezydenckie. Nikt nas jednak nie poinformował o tym, że zostaliśmy pozbawieni komunikatorów, które pozwalały nam na kontakt ze światem zewnętrznym, z Europą, z Ameryką… Z kimkolwiek. Internet niby jest, jednak poczty nie można otworzyć ani przeczytać wiadomości. Rząd nie chce, żeby ludzie z innych krajów wtrącali się w sprawę wyborów prezydenckich, ani by mówili o lokalnej polityce poza Tanzanią. Z jednej strony to rozumiem, ponieważ to sprawa Tanzanii, jednak w sytuacji, gdy jakieś prawa ludzi są łamane, inne państwa mogą, a nawet muszą, ingerować w sprawy wewnątrzpaństwowe, na przykład w wybory prezydenckie. Tutaj jest taka tradycja, że jeden prezydent jest zawsze przez dwie kadencje.

Foto: Wioletta Pitura CSSE

>>> USA: Joe Biden zamierza wycofać amerykańskie wojsko z Afganistanu

To dla mnie jest pewien cud, że ludzie zawsze głosują drugi raz na tego samego prezydenta. Niedawno wychodziłam z budynku, do którego prowadzi brama ze szkła. Na trawie leżały dwa wycieńczone ptaszki, jeden z nich już padł. Drugi natomiast próbował przebić główką tę szybę, bo widział za tym oknem zielone drzewa i wolność. Mimo że obok były otwarte drzwi. Przyszła mi taka refleksja, że my robimy bardzo podobnie. Mamy swoją wizję wolności i możemy mieć klapki na oczach i będziemy chcieli przebić głową mur. Chcemy osiągnąć wolność w jakiś konkretny sposób, a może się to skończyć śmiercią. Czy nie robimy czasem tak, że ograniczamy naszą wolność jednym punktem widzenia? Bóg często wysyła nam znaki i nami kieruje do tego, jak naprawdę żyć. My to mamy zapisane w sercu, ale niestety często myślimy, że „ja wiem lepiej”. Często chodzimy z dziećmi po polu i czyścimy je z chwastów. W naszym życiu często zło podpowiada nam szybciej jakieś rozwiązania. Mówi: „Nie rób tego, nawet się nie wychylaj, bo za dużo dobra może się zadziać”. W Tanzanii jest takie przysłowie, że życie jest jak jazda na rowerze. Jedzie się czasami pod górkę, a czasami z górki. Kiedy jedziemy z górki, czujemy, że złapaliśmy wiatr w żagle, ale trzeba mieć respekt do tego, co będzie za chwilę, bo za chwilę może być pod górkę. Tak jest na misji. Mam nadzieję, że pora deszczowa przyjdzie, a plony będą obfite. Szykujemy już drzewa do karczowania, by powstał owocowy sad, jak to mówimy – „sad marzeń” dla biednych dzieci z jadłodajni.

>>> Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę <<<

s. Wioletta Pitura CSSE

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze