fot. AMU, commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=46053373

Bóg chce go uświęcić w stanie świeckim. Historia Edmunda Bojanowskiego 

Jesienią 1973 roku Maria, wtedy uczennica liceum ogólnokształcącego, zaczęła odczuwać bóle w prawym kolanie. Lekarz z lokalnego ośrodka zdrowia zdiagnozował u niej reumatyczne zapalenie stawu kolanowego. Leczenie nie dawało spodziewanego polepszenia. Bóle się wzmagały, w kolanie pojawił się obrzęk, a chora zaczęła utykać na nogę. Kolejne badania wykazały nowotwór kości. Młoda dziewczyna nic nie wiedziała o druzgocącej diagnozie. Tymczasem rodzinie, a zwłaszcza matce, bardzo trudno było się pogodzić z chorobą. Poleciła dzieciom modlitwę za siostrę, sama natomiast zastanawiała się, kto mógłby wyprosić u Boga zdrowie córki.  

Marysia Szmyd urodziła się 27 czerwca 1958 r. w Brzozowie (woj. podkarpackie). W roku 1973 r., w którym rozpoznano u niej chorobę, rozpoczęła naukę w liceum ogólnokształcącym. W dniu poprzedzającym wyjazd Marysi do szpitala w Przemyślu do rodziny Szmydów przyszła z miejscowej ochronki siostra ze Zgromadzenia Służebniczek Starowiejskich. Podarowała matce Marysi obrazek wówczas sługi Bożego Edmunda Bojanowskiego z jego krótkim życiorysem i modlitwą o beatyfikację. Zachęciła do modlitwy przez jego wstawiennictwo.  

Służba 

Edmund Bojanowski urodził się 14 grudnia 1814 r. w Grabonogu k. Gostynia. W wieku czterech lat ciężko zachorował, ale – dzięki wierze i modlitwie swojej matki – został cudownie uzdrowiony. Wątłe zdrowie pozostanie z nim jednak do końca życia. Zachował się własnoręcznie sporządzony przez Edmunda opis tego wydarzenia. Matka jego natomiast, ofiarowała  srebrne wotum – Oko Opatrzności Bożej – które znajduje się w kościele na Świętej Górze w Gostyniu. Ze względu na problemy zdrowotne chłopiec początkowo uczył się prywatnie pod kierunkiem trzech nauczycieli domowych. Ponoć od młodych lat szczególnie interesowała go literatura i historia. Kiedy miał 18 lat, wyjechał do Wrocławia, gdzie po uzupełnieniu wykształcenia w zakresie szkoły średniej, rozpoczął studia na wydziale filozofii. W 1836 r. przeniósł się na uniwersytet w Berlinie, ale – znów przez słabe zdrowie – nie zdołał ukończyć studiów. Wrócił w rodzinne strony i po jako takim powrocie do zdrowia,  zaangażował się  w tworzenie czytelni ludowych. W roku 1849, podczas epidemii cholery panującej w Wielkopolsce, swoje siły i czas Edmund poświęcił pielęgnowaniu chorych. W Gostyniu założył instytut – sierociniec i szpitalik dla ubogich, rok później, przy jego udziale, powstała koło Gostynia pierwsza wiejska ochronka dla dzieci. Opiekę nad dziećmi powierzył dziewczętom, które sam przygotował do pracy wśród najmłodszych. To był początek Bractwa Ochroniarek, które później przekształciło się w Zgromadzenie Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny, którego misją do dziś jest chrześcijańskie wychowanie dzieci i młodzieży oraz posługa ubogim i chorym. 

Natura, religia, historia 

Edmund Bojanowski był przekonany, że wychowanie zaczyna się od najmłodszych lat życia, dlatego postanowił zrobić wszystko, by zaopiekować się dziećmi, których rodzice zmarli podczas epidemii. Z czasem objął wychowawczą opieką także inne dzieci wiejskie, organizując dla nich tzw. ochronki. Sposób ich funkcjonowania miał głęboko przemyślany, korzystał z tradycji polskiej wsi, łączył duchowy wymiar z prostymi zajęciami rolniczymi. W zbiorze artykułów z dziedziny wychowania pisał o „niezawodnych środkach wychowania”: naturze, religii i historii, które mają splatać się w harmonijną syntezę pracy, miłości Boga i bliźniego oraz szacunku dla ziemi i kultury polskiej. Edmund sam opracował program pracy wychowawczej w ochronkach na każdy dzień, tydzień i każdą porę roku. Pod koniec życia zapragnął zrealizować swoje dawne pragnienie kapłaństwa, chciał też być kapelanem dla zgromadzenia i w 1869 r. wstąpił do seminarium duchownego w Gnieźnie. Niestety, znów przez słabe zdrowie, po roku musiał zrezygnować. Ówczesny biskup miał wtedy powiedzieć:  „Jestem przekonany, że Bóg chce tego szlachetnego człowieka uświęcić w stanie świeckim”. Zamieszkał więc Edmund na plebanii u swego przyjaciela. Zmarł 7 sierpnia 1871 r.  

fot. AMU, commons.wikimedia

„Całe jego życie to jeden wątek miłości bliźniego, to ciągła pamięć o tym, który cierpi, a zapomnienie o sobie, to ustawiczne miłosierdzie” – mówił podczas pogrzebu ów ksiądz, przyjaciel Edmunda, u którego mieszkał w ostatnim roku życia. „Powiedzcież sami, czyż was nie budował tym śp. Edmund, że sam będąc chory, o żadnym z was chorym nie zapomniał, choćby to było najdrobniejsze dziecię? Pełno miał plastrów, mikstur, ziółek, recept, kropli, doskonale już u sióstr miłosierdzia w Gostyniu i po ochronkach wypróbowanych, każdemu nimi służył. I nie dość mu było lekarstwo posłać, łyżką strawy od stołu nawet się podzielił; i nie chcąc przez kogoś innego siebie dać zastąpić, sam, mimo wielkiego śniegu i mrozu, wichru lub burzy, po parę razy dla braku tchu odpoczywając, idzie chorego odwiedzić – kontynuował.  

Zgromadzenie 

„Apostolstwo miłosierdzia wypełniło życie bł. Edmunda Bojanowskiego. (…) Wiedziony pełnym wrażliwości rozeznaniem potrzeb dał początek licznym dziełom wychowawczym, charytatywnym, kulturalnym i religijnym, które wspierały materialnie i moralnie rodzinę wiejską” – mówił o nim Jan Paweł II. „Pozostając świeckim człowiekiem, założył dobrze w Polsce znane Zgromadzenie Sióstr Służebniczek Bogarodzicy Dziewicy Niepokalanie Poczętej” – mówił dalej papież.  

>>> „Redemptor hominis” – 45 lat temu Jan Paweł II opublikował pierwszą encyklikę

Do założonego w 1850 r. zgromadzenia Edmund Bojanowski przez szesnaście lat osobiście przyjmował kandydatki i decydował o dopuszczeniu ich do ślubów, sam napisał regułę, wstępnie zaaprobowaną w 1858 r., a ostatecznie w roku 1866. Mimo wrogiej polityki ówczesnych władz – Polska była pod zaborami – zgromadzenie bardzo szybko się rozwinęło. Nie brakowało kandydatek, powstawały też nowe domy zakonne. Jednak walka z Kościołem w ramach nasilającego się w zaborze pruskim Kulturkampfu (od 1871 r.) utrudniała wzajemną komunikację między domami na różnych terenach. Doprowadziło to z czasem do podziału zgromadzenia na cztery niezależne wspólnoty zakonne: służebniczki starowiejskie, służebniczki śląskie, służebniczki dębickie i służebniczki wielkopolskie. Zgromadzenia te, istniejąc samodzielnie, zachowują wspólną duchowość i charyzmat założyciela.  

Droga na ołtarze 

Mimo powszechnego przekonania o wyjątkowości życia Edmunda na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego trzeba było długo czekać. Po śmierci Bojanowskiego, w II połowie XIX wieku, rozpoczęła się w całym Cesarstwie Niemieckim, a zwłaszcza w zaborze pruskim, ostra walka skierowana przeciwko Kościołowi katolickiemu (Kulturkampf) i wszystkiemu temu co polskie. W 1874 r. władze pruskie aresztowały i zamknęły w więzieniu  arcybiskupa poznańskiego i gnieźnieńskiego – tego, który był osobą najbardziej kompetentną do rozpoczęcia starań o beatyfikację. Ponadto wskutek ustawy z 1875 r. o kasacie zgromadzeń zakonnych, większość placówek sióstr służebniczek została zamknięta. Ten trudny czas trwał aż do I wojny światowej, ale ani okres międzywojenny, ani czas II wojny światowej nie sprzyjały rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego. Trzeba było poczekać do końca wojny.  

„Ponieważ zamierzam przygotować wszczęcie procesu beatyfikacyjnego świątobliwego Założyciela Edmunda Bojanowskiego, proszę zarządzić, by w archiwum Zgromadzenia zrobiono spis wszystkich dokumentów, które się do jego życia i śmierci oraz do jego cnót odnoszą” – napisał pod koniec grudnia 1945 r., do Zgromadzenia Sióstr Służebniczek ksiądz kardynał August Hlond. Przez lata zbierano dokumenty, informacje, pisma, dowody, ale przede wszystkim modlono się do Boga za wstawiennictwem sługi Bożego Edmunda. Lata mijały. Dekret o heroiczności cnót Edmunda Bojanowskiego został ogłoszony w obecności Ojca Świętego Jana Pawła II w lipcu 1998 r. Potrzeba było tylko cudu… 

Uzdrowienie 

W marcu 1974 r. Marysię skierowano na onkologię do Rzeszowa. Lekarze nie byli dobrej myśli, ale po jakimś czasie stan zdrowia dziewczyny na tyle się poprawił, ze pozwolili jej wrócić do domu. Przez dwa miesiące nie wolno jej było stawać na chorej nodze, choć ta przestała ją boleć. Nadal nie znała całej prawdy o swojej chorobie. Co pewien czas zgłaszała się na kontrole w Rzeszowie, ale jeździła tam z dużymi oporami, ponieważ czuła się dobrze. We wrześniu 1974 r. Marysia rozpoczęła ponownie naukę w pierwszej klasie liceum ogólnokształcącego, po czterech lata zdała maturę. W międzyczasie mama Marysi złożyła pisemne podziękowanie za łaskę uzdrowienia córki, a na portreciku Edmunda Bojanowskiego, w rozmównicy klasztoru sióstr służebniczek w Orzechówce, powiesiła dziękczynne wotum w postaci serduszka. Ostatnią kontrolę na onkologii w Rzeszowie Maria odbyła w styczniu 1981 r. Dziewczyna zaczęła interesować się historią swojej choroby, jedna z lekarek miała jej powiedzieć, że żyje cudem wyproszonym u Boga przez Bojanowskiego. Od lekarzy dowiedziała się, że jej choroba jest dziwnym przypadkiem budzącym zainteresowanie w lekarskim świecie. Maria zgromadziła część dokumentacji oraz dowody o aktualnym stanie swego zdrowia. W 1983 r. zgłosiła się do sióstr służebniczek w Starej Wsi, by powiadomić je, że myśli, iż uzdrowienie zawdzięcza Edmundowi Bojanowskiemu. Cała sprawa została dokładnie sprawdzona przez komisje lekarskie i teologiczne. Po pozytywnie zakończonym procesie, 21 grudnia 1998 r., Ojciec Święty Jan Paweł II wydał dekret potwierdzający uzdrowienie Marii Szmyd jako cud wyproszony przez Edmunda Bojanowskiego. Tym samym został spełniony ostatni wymóg do ogłoszenia Edmunda błogosławionym. Beatyfikacji dokonał Jan Paweł II 13 czerwca 1999 r. w Warszawie. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze