
fot. Antoni Jezierski/misyjne.pl
„Bóg Cię kocha”. A ma pan dowód? [FELIETON]
Czasem nasza ewangelizacja jest zubożała. Brakuje nam narzędzi do dyskusji, a przecież słowo Boże nakazuje: „Bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest”. W przeciwnym razie możemy nie tylko nie zachęcić, ale i zniechęcić do szukania relacji z Bogiem.
Spacerując niedawno przez rynek jednego z miast, natknęłam się na ewangelizację uliczną – a może to ona natknęła się na mnie? Troje osób w różnym wieku podeszło do grupki moich przyjaciół, zagadując radosnym kerygmatem. I choć grono spacerujących ze mną towarzyszy – podobnie jak ja – wyposażone jest w wykształcenie teologiczne, ma również doświadczenie różnych wspólnot, ta bezapelacyjna, krótka wiadomość – „Bóg was kocha” – rzucona lekko do nieznajomych, nie tak lekko nas zaskoczyła.

Skąd ta pewność?
Zadziornie weszłam w dyskusję, dopytując: „A skąd ta pewność?”. I w obliczu banalnych sloganów („No jak to, przecież tak jest!”; „Tak mówi objawienie”) postanowiłam metodą sokratejską wydobywać – dopytywać, jak możemy doświadczyć dziś treści objawienia. Duży zawód czułam, gdy nawet moje próby majeutyczne (czyli takie, których celem jest wspólne dążenie do prawdy) na nic się zdały i potencjał wzajemnej ewangelizacji został sprowadzony do przekazania nam kolorowej ulotki ze szczegółami trwającej ewangelizacji ulicznej.
Abstrahując od form ewangelizacji ulicznych, od chodzenia po dwóch z Pismem Świętym i zagadywaniu nieznajomych, zapraszając do rozmowy lub oferując modlitwę… Biorąc pod uwagę kontekst kulturowy i stereotyp będący efektem wieloletniej, specyficznej pracy jednej społeczności religijnej, mam obiekcje wobec tego typu narzędzi głoszenia Dobrej Nowiny w naszym kontekście społecznym. Jednak od ostatniego spotkania ewangelizatorów szczególnie buzują we mnie pytania o poziom argumentacji teologicznej katolików.
>>> Apostolskość Kościoła opiera się na świadectwie tych, którzy widzieli Pana Jezusa [ROZMOWA]
Nie jest nowością niski poziom wiedzy religijnej Polaków, co świetnie obrazuje 41 odcinek „Rancza” („Sztormy emocjonalne” – sezon 4, odc. 2), przedstawiający egzekwowanie wiedzy religijnej parafian przez księdza wikarego – czyli kultowa scena rozmowy z Solejukową o tym, jakiej narodowości jest Matka Boska. Nie trzeba jednak kończyć studiów filozoficznych ani teologicznych, nie trzeba czytać wszystkich dokumentów Kościoła (niewielu katolików przeczytało nawet cały Katechizm Kościoła katolickiego, o Piśmie Świętym nawet nie wspominając), by posiąść argumenty, źródła i narzędzia pomocne w rozmawianiu o wierze.

O tym, że Bóg mnie kocha mogę się dowiedzieć z Pisma Świętego, ale też obserwując świat, siebie i wgłębiając się w antropologię. Wiele jest dróg, którymi podążanie – w szczerym szukaniu prawdy – może doprowadzić mnie do przekonania, że Bóg utkał mnie z miłości. Mówi o tym całe Pismo Święte w wielu wymiarach, m.in słowa: „Na swój obraz stworzył Bóg człowieka” (Rdz 1,27), „Miłością wieczną umiłowałem cię” (Jr 31,3), „Bóg tak umiłował świat, że dał swego Syna Jednorodzonego” (J 3,16), „Chrystus umarł za nasze grzechy zgodnie z Pismem… i zmartwychwstał trzeciego dnia” (1 Kor 15,3-4). Istnienia Boga można dowodzić przez filozofię (m.in. argumenty kosmologiczne, z konieczności i przypadku, z pragnień). Można zachowywać wobec nich sceptycyzm, istotne jednak, by rozmawiać.
>>> Czy istnieją dowody na istnienie Boga? [ROZMOWA]
Wiara poszukuje zrozumienia
Jak to było w Piśmie Świętym? Analizując spotkanie św. Pawła z Grekami na Areopagu (Dz 17,16-34), można sobie przypomnieć, że Paweł nie zaczyna głosić Jezusa od razu. Najpierw poznaje kulturę, religijność i filozofię Greków. Cytuje greckich poetów, odwołuje się do ich ołtarza – „Nieznanemu Bogu”. Pokazuje, że zna ich sposób myślenia i prowadzi rozmowę na ich poziomie intelektualnym. Jakże ważne to wskazanie jest i dla nas.

Naszym obowiązkiem jest apologetyka – mamy narzędzie, dzięki którym poznamy argumenty, jak bronić naszej wiary. Nie chodzi jedynie o doświadczenie katechezy szkolnej, ale o liczne warsztaty, kursy, które odbywają się przy wielu parafiach. Ile mamy porządnych książek, a dla zabieganych – kanałów na YouTubie, ile podkastów… Naszym obowiązkiem jest doszkalanie się w teologii fundamentalnej, na co wskazywał św. Piotr w swoim pierwszym liście: „Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest” (1 P 3,15).
Wiara nie jest przecież ślepa, wymaga odwagi zaufania rozumowi Boga, o czym przez wieki przypominano w Kościele. Średniowieczny św. Anzelm z Canterbury mówił o „wierze poszukującej zrozumienia” (fides quaerens intellectum). Kościół nie głosi „na czuja” – posiada uporządkowany system nauki. Urząd Nauczycielski Kościoła w swej mądrości dba o to by Katechizm, by dokumenty Vaticanum II, encykliki i adhortacje tworzyły głębokie, teologicznie i filozoficznie przemyślane treści. Fides et ratio. Obdarować musimy mieć czym – zaczerpnijmy teraz.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |