fot. unsplash / Vince Fleming

Bp Andrzej Czaja: żeby odnowić Kościół, trzeba go najpierw dobrze znać

Deklaracja „nie wierzę”, „nie wierzę w Boga”, „nie wierzę w Kościół” przychodzi na końcu, wcześniej zaczyna się cały proces osłabiania wiary i więzi z Kościołem. Wiary nie traci się z dnia na dzień, a z Kościoła nie wychodzi się po tygodniu – mówiła prof. Kaja Kaźmierska, socjolożka z Uniwersytetu Łódzkiego podczas debaty „Dlaczego wierzę w Kościół”.

Debata odbyła się w związku z rozpoczętym w 1. Niedzielę Adwentu nowym rokiem liturgicznym, a co za tym idzie – nowym programem duszpasterskim w Kościele w Polsce. Tym razem to program pod hasłem „Wierzę w Kościół Chrystusowy”. W spotkaniu wzięli udział: bp Andrzej Czaja, biskup opolski i przewodniczący Komisji ds. Duszpasterstwa KEP, socjolożka prof. Kaja Kaźmierska, reżyser Krzysztof Zanussi, Monika Białkowska, teolożka i publicystka oraz Katarzyna Łukomska, odpowiedzialna za Wspólnotę Chemin Neuf w Polsce.

Przewodniczący Komisji Duszpasterstwa KEP, bp Andrzej Czaja, fot. Alicja Kościesza (KAI)

Spóźniona reakcja

Podczas otwarcia spotkania bp Andrzej Czaja podkreślił, że program ma być zaproszeniem dla wiernych do zdobycia lepszej wiedzy i znajomości na temat prawdy objawionej przez Boga w Kościele. – Kościołowi potrzebna jest też odnowa, ale żeby odnowić Kościół, to najpierw trzeba go dobrze znać – mówił ordynariusz opolskiej diecezji. Przekonywał też, że Kościół zasługuje na to, by w niego wierzono, bo nie jest dziełem ludzkim, ale Bożym – jest dziełem, które oznacza zjednoczenie Boga z ludźmi. – Za dziełem Kościoła stoi działanie Boga i życie Boga w dziele, którym jest Kościół – powiedział. Jak dodał, Kościół zasługuje, by mu wierzono, bo jego Panem jest Jezus, a Kościół naucza w imieniu Boga. Jednak Kościół będzie wiarygodny na tyle, na ile będzie Bogu wierny i posłuszny.

>>> Bp Andrzej Czaja: co to znaczy wierzyć w Kościół? [ROZMOWA]

prof. Kaja Kaźmierska, fot. KAI

Kościół sam domaga się wiary, bo jest rzeczywistością bosko-ludzką, mimo że – jak podkreślał hierarcha – ta ludzka czasem bardziej wychodzi na zewnątrz i gorszy. – Bez wiary nie wyrazimy całej głębi rzeczywistości Kościoła – wskazał. – Kościół wart jest wiary, bo tu chodzi o nasze zbawienie – mówił, przytaczając nauczanie ojców Kościoła o Kościele jako o sakramencie zbawienia. Dlaczego więc ta wiara w Kościół na przestrzeni ostatnich lat w Polsce słabnie? Prof. Kaja Kaźmierska podkreśliła, że proces odchodzenia od Kościoła w Polsce trwa, jednak aktualne próby reakcji Kościoła są spóźnione, bo to proces długotrwały. Jak zauważyła, już w latach 90. socjologowie wskazywali na pewne niepokojące trendy w badaniach, które mówiły o jakości wiary Polaków. – Już wtedy, w latach 90., ta wiara budowana była na piasku, a nie na Skale – wskazała socjolożka.

>>> Bóg się rodzi. W Holandii

– Ostatnie wydarzenia, skandale seksualne, strajk kobiet czy pandemia to tylko katalizatory procesów, które już trwały – dodała. I podkreśliła, że w polskim społeczeństwie nastąpiło szybkie przejście od katolicyzmu tradycyjnego – który miał pewne zalety, w kontekście bycia w Kościele i wiary – do katolicyzmu kulturowego. Pandemia pokazała, że już wiele osób odeszło od praktyk religijnych, jako elementu stylu życia.

Zaburzona ewangelizacja

Prof. Kaźmierska dodała, że niedługo po raz pierwszy będziemy świadkami sytuacji, w której zaburzony zostanie proces międzypokoleniowego przekazywania wiary. – Młodzi ludzie, przechodząc przez nastoletni bunt, nie wrócą już nawet do katolicyzmu kulturowego, nie ochrzczą swoich dzieci, nie poślą je na lekcje religii czy do Komunii, bo oni, w swoim domu, nie zetkną się z żadną formą katolicyzmu, także tą kulturową – wyjaśniała. – To podburza podstawową zasadę ewangelizacji, kerygmat, który opiera się na zasadzie: „Przyjąłem – przekazuję”. Ten proces się załamuje – mówiła.

fot. Alicja Kościesza (KAI)

Podając przykład takiej spóźnionej reakcji na poziomie badawczym, wspomniała o badaniach na temat religijności Polaków, które przeprowadzali socjologowie. – Jeszcze w latach 90. katolikom w Polsce stawiano pytanie: „Czy modlisz się Pismem Świętym?”. Później uznano je za niepotrzebne, a przecież to kontakt osoby wierzącej ze słowem Bożym mówi o sile kondycji jego wiary – dodała badaczka.

Dobrzy ludzie? To na misjach

Uczestniczący w debacie reżyser Krzysztof Zanussi, nawiązując do swoich doświadczeń rodzinnych, mówił o możliwości zgorszenia postawami przedstawicieli Kościoła lub kościelnymi instytucjami, zwłaszcza, gdy ma się ich wyidealizowany obraz. Przywołał swoje doświadczenie z Watykanu i rozmowy z kard. Agostino Casarolim, który wprost mówił, że nie należy w tym miejscu szukać dobrych księży. Są oni daleko, na misjach. – „Tu są najgorsi, tacy jak ja” – cytował reżyser. Mówił również o bezsilności wierzącego katolika wobec zetknięcia się ze złem, które we wspólnocie Kościoła także istnieje. Jak zaznaczył, ma to miejsce szczególnie wtedy, gdy ze złem się nie walczy, ale próbuje się je ukryć, zamieść pod dywan. – Kościół nie dostrzegł, że wobec mediów audiowizualnych trudniej jest ukrywać zakłamanie, hipokryzję i butę, a przede wszystkim – brak autentycznej skruchy tam, gdzie jest ona konieczna. Jak można dotrzeć do ludzi, którzy widzą ten brak skruchy? – pytał.

>>> Sekularyzacja w Europie: teoria i rzeczywistość

Krzysztof Zanussi, fot. Alicja Kościesza (KAI)

Ze swoich kontaktów ze studentami Krzysztof Zanussi wyciąga wniosek, że dominującym wśród nich przekonaniem jest to, że „Kościół to instytucja zbrukana, od której trzeba trzymać się z daleka”. – Młodych, w rozmowie o Kościele, trzeba by przekonać, że takie przekonanie to głupstwo, że to utrata relacji z nadprzyrodzonością – mówił reżyser. Zwracał jednak uwagę na potrzebę znalezienia odpowiedniego języka, by mówić o tym z młodymi. Zgodziła się z nim teolożka i publicystka Monika Białkowska. Zwróciła uwagę, że język, jakim dziś mówimy o świętości Kościoła, jest niezrozumiały i traktowany jako próba samousprawiedliwienia się.

Zmiana języka pilnie potrzebna

– Nie lubię tego sformułowania „święty Kościół grzesznych ludzi”, zwłaszcza, gdy widzimy dziś, że w samym Kościele funkcjonują struktury, które są grzeszne lub deprawujące – powiedziała Białkowska. Podkreśliła, że trzeba bardzo wyraźnie komunikować, że mówiąc o świętości Kościoła nie mamy na myśli świętości moralnej lecz ontyczną, bytową. – Kościół jest sacrum, bo należy do Chrystusa i Chrystus w nim żyje. Natomiast Kościół też grzeszy i upada. – Musimy o tym mówić głośno, by odzyskiwać wiarygodność wśród ludzi; by nie zasłaniać się łatwo Jezusem, nie chcąc wziąć na siebie odpowiedzialności za winy. Równie głośno, jak mówimy o świętości Kościoła, musimy mówić jego grzeszności. Nie po to, żeby się osłabiać, ale żeby odzyskiwać wiarygodność – stwierdziła. – A to, że Kościół Chrystusowy jest święty powinno nas i zawstydzać i jednocześnie motywować. Owa świętość powinna sprawiać, że grzeszność jest jeszcze bardziej skandaliczna, zawstydzająca i wymagająca zmiany – dodała.

>>> Przerwana transmisja wiary. O tym, dlaczego młodzi tracą kontakt z Kościołem

Monika Białkowska, fot. KAI

Jak zauważyła, wiele osób uznaje dziś Kościół za jednego z większych grzeszników współczesnego świata, gdyż stał się zgorszeniem dla wielu maluczkich. O tym, co się powinno stać z gorszycielem, wiemy z Ewangelii. Jak pogodzić prawdę o świętości i grzeszności Kościoła? Zdaniem Moniki Białkowskiej pierwszym krokiem do tego pogodzenia może być jasna komunikacja jednej i drugiej prawdy. – Potrzeba nowego sposobu komunikowania świętości Kościoła – wyjaśniła. Zdaniem publicystki Kościół jest na progu olbrzymiej zmiany, więc ważne jest, by w jej trakcie ludzie znali prawdę o Kościele (zarówno tę dotyczącą rzeczywistości ziemskiej, jak i tej nadprzyrodzonej) i umieli o niej rozmawiać z innymi.

Generalny remont

Jest niemożliwe, by Kościół wrócił do formy, jaką miał 30, 40 lat temu i nawet nie należy do tego dążyć. To jest jak w domu, w którym co chwilę coś się psuje, kiedy jego mieszkańcy dochodzą już do pytania: „Co jeszcze tu się zepsuje?”. Wtedy dochodzą do oceny, że dom wymaga generalnej naprawy, ale nie chcą się z niego wyprowadzać. Remontują więc, ale jak to przy dużych remontach bywa – siłą rzeczy wprowadza się jakieś zmiany. Zostawia się to, co istotne, co jest sednem, ale pozwala się na to, by umierały, odchodziły te formy i rzeczy, które nie odnoszą się do istoty domu – mówiła Białkowska, odnosząc swój opis do sytuacji Kościoła.

parafia wspólnota
fot. cathopic

Do wyzbycia się nostalgii namawiała też prof. Kaja Kaźmierska. – Musimy dbać o Kościół, który jest teraz i nie stawiać sobie za cel powrotu do przeszłości, np. do stanu sprzed pandemii. Potrzebne jest do tego doświadczenie wspólnoty, a nie instytucji – dodała. Goście debaty zgodzili się, że w tym doświadczeniu pomocny był proces synodalny, który mógł być też wykorzystany jako próba odejścia od niezdrowego klerykalizmu i budowy zdrowych relacji między księżmi a wiernymi. – Synod pokazał nam, że można. To był ogromny (choć może nie pod względem frekwencji) ruch społeczny – mówiła socjolożka. – Kościół w czasach PRL-u był przestrzenią wolności. Może znów jest moment na to by – np. przez formułę synodalności – pokazać ludziom, że w Kościele można prowadzić dialog, że można to robić w społeczeństwie takim jak polskie, które jest podzielone i zantagonizowane. Zobaczmy w tym szansę – dodała.

By nie ulec rezygnacji

Bp Andrzej Czaja podkreślił, że w Credo wyznajemy wiarę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół. – Wiara w Kościół jest innej natury niż wiara w Boga. Mówiąc, czym jest wiara w Kościół, trzeba uchwycić, czym jest Kościół. Jest wspólnotą ludu Bożego – mówił. Dodał też, że „wierzyć w Kościół, to wierzyć w obecność Boga pośród nas i w Jego aktywność, wierzyć to żyć w bliskości Boga”.

fot. EPA/JIM LO SCALZO

W kształtowaniu i rozwoju tej wiary pomóc ma program duszpasterski pod hasłem „Wierzę w Kościół Chrystusowy”. Jak podkreśla bp Czaja, wyrasta on z analizy aktualnej sytuacji Kościoła i dość powszechnego uznawania jej, nie tylko pośród duchownych, za wyjątkowo trudną. – By nie ulec frustracji czy wręcz rezygnacji z podjęcia dzieła odnowy i szukania dróg ku temu wiodących, uznano za pierwszorzędne zadanie na dziś i jutro Kościoła w Polsce obudzenie i umocnienie wiary w Kościół, bo zaczynamy wątpić w to dzieło Boga na ziemi, ustanowione dla nas, grzesznych, z myślą o naszym zbawieniu – mówi ordynariusz opolski. Program duszpasterski zaproponowany został w formie pięciu zeszytów, skierowanych przede wszystkim do duszpasterzy, ale jest też wersja dla rodzin – przeznaczona do indywidualnej formacji świeckich. Rozważania zostały przygotowane na poszczególne niedziele w ciągu całego roku. Każdy miesiąc posiada swoje hasło przewodnie, zaś materiały na poszczególnie tygodnie są rozwinięciem tego tematu.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze