msza święta

fot. Mateus Campos Felipe/unsplash

Nie trzeba poprawiać Eucharystii [FELIETON]

Pamiętam taką sytuacje, gdy w wakacje, w jednej z pomorskich parafii, niejako „z automatu” zacząłem modlić się znanymi słowami: „Święty Michale Archaniele…”. Po mszy św. proboszcz wziął mnie pedagogicznie, w zakrystii, na bok i zapytał: „Ojciec jest niewierzący?”. Zapytałem: „Dlaczego? Skąd taki wniosek?”. „Eucharystii nie trzeba już poprawiać” – usłyszałem. Sama w sobie jest egzorcyzmem, gładzi grzechy powszednie, jest szczytem i źródłem. „Ojciec w to nie wierzy?” – zapytał. Odpowiedziałem: „Wierzę”. Od tej pory zacząłem intuicyjnie zastanawiać się nad formułami, modlitwami „poprawiającymi” mszę św., które nie są przez ryt dopuszczane. A jest ich wiele. Nie tylko ta do św. Michała Archanioła (piszę „do”, bo jej słowa mówią jasno, że nie chodzi o modlitwę za jego wstawiennictwem, a to formuła niezgodna z nauczaniem Kościoła), ale są dodatkowe modlitwy za zmarłych, za wstawiennictwem Maryi… Za każdym razem jeśli była kartka na ołtarzu czy ambonce lub gdy wierni sami zaczynali – odmawiałem ją, bo przecież są ważniejsze sprawy w liturgii czy w Kościele, niż dodatkowe modlitwy.

>>> „Modlitwa do św. Michała Archanioła” powinna być odmawiana po mszy świętej

Dziś przeczytałem komunikat liturgiczny diecezji warszawsko-praskiej. Czytam w nim m.in.:

• Liturgia Mszy św. ma swój stały porządek i żaden kapłan nie posiada prawa, żeby wprowadzać tam dodatkowe obrzędy czy modlitwy, których nie przewiduje mszał;

• Dodawanie innych modlitw podczas mszy świętej może sugerować wiernym, że w trakcie celebracji mszalnej czegoś brakuje, dlatego potrzebny jest jakiś dodatek, specjalna modlitwa, a przecież każda Msza jest uobecnieniem paschalnego misterium Chrystusa;

• Warto zwrócić uwagę, że nawet w uroczystości Matki Bożej albo świętych, modlitwy mszalne są adresowane do Pana Boga, nigdy bezpośrednio do świętego;

• Ponadto powstaje problem praktyczny: w jednej parafii odmawiamy tę modlitwę, a w drugiej nie. Albo w tej samej parafii jest ksiądz X, który ją odmawia podczas każdej celebracji, a po nim odprawia ksiądz Y, który tej modlitwy nie odmawia: nie dlatego, że ją deprecjonuje, tylko chce być wierny księgom liturgicznym i nie dodaje w trakcie liturgii mszalnej innych modlitw, które sugeruje mu osobista pobożność albo postulaty określonej grupy wiernych;

• Włączanie do liturgii mszalnej dodatkowych modlitw tworzy wrażenie, jakby sama Msza święta była jakoś niepełna, niewystarczająca i potrzebowała uzupełnienia czy to przez modlitwę, czy to przez jakiś inny pobożny akt.

fot. cathopic

Nie chodzi o to, aby negować rolę archanioła Michała, bo jest ona jasna i ważna, ale o to, by przenieść tę modlitwę, jak i inne, po zakończeniu mszy św., czyli po procesji na wyjście. Zresztą, ona była tak odmawiana po mszy św., gdy Leon XIII pod koniec XIX w. prosił, aby nią się modlić. Przyniesie to więcej dobra, podkreśli, że do Eucharystii nic nie trzeba dodawać, uzupełniać jej. Ona sama w sobie jest najważniejsza. Wystarczy pięknie celebrować (bez pośpiechu i ze starannymi gestami, z przygotowanym słowem, oprawą muzyczną i liturgiczną na poziomie – może to być też msza św. recytowana, ze świecami nie z plastiku, w zadbanym kościele/kaplicy, z czystymi szatami liturgicznymi i bielizną liturgiczną…), bo wówczas tym bardziej staje się ona rzeczywistością ewangelizacyjną. Obyśmy tylko chcieli z niej korzystać.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze