Być uczniem Jezusa Chrystusa to przywilej o charakterze obowiązku
Przed dwoma dekadami, Kościół w Ameryce Łacińskiej podjął się frapującej refleksji o charakterze misjologiczno-ewangelizacyjnym, dotyczącej tematu ‘być uczniem Jezusa Chrystusa’. Zastanawiano się, jakie są wymagania oraz konsekwencje bycia autentycznym uczniem Mistrza z Nazaretu.
Refleksja dotyczyła w rzeczy samej pytania o misyjną tożsamość chrześcijańską. Innymi słowy, czy obowiązek głoszenia słowem i przykładem Dobrej Nowiny jest przywilejem jedynie wybranych (misjonarzy), czy też przywilejem a zarazem obowiązkiem wszystkich chrześcijan, na mocy sakramentu chrztu świętego.
Nawrócenie
Pierwszym warunkiem było nawrócenie, czyli odrzucenie tego wszystkiego, co oddala człowieka od Boskiego Mistrza, a skoncentrowanie swojej uwagi pielęgnowanie relacji Mistrz – uczeń. Papież Franciszek wskazał, że chodzi o autentyczne „przylgnięcie do Chrystusa”, czyli podjęcie się wyzwania, aby stać się Jego uczniem, aby „wejść do Jego szkoły”, nauczyć się Jezusowego stylu działania, czyli przepowiadania, dawania świadectwa, pielęgnowania kontaktów z ludźmi i utożsamiania się ze swoją misją.
Tenże motyw papieskiego nauczania ma swoje źródło w dokumencie końcowym Konferencji CELAM z Aparecida (2007), która została zatytułowana „Uczniowie i misjonarze Jezusa Chrystusa, aby nasze ludy w Nim miały życie”. Nie było sprawą przypadku, że rok później odbył się w Quito (2008) Amerykański Kongres Misyjny, pod tytułem: „Ameryka z Chrystusem: słucha, uczy się i przepowiada”. Około trzech tysięcy uczestników tegoż Kongresu podjęło refleksję odnoście pytania o misyjną dojrzałość i samoświadomość Kościoła na całym kontynencie amerykańskim. Jak doprowadzić do całkowitego i permanentnego fermentu misyjnego, który odjąłby cały Kościół? Zdawano sobie bowiem sprawę, że misyjnego przebudzenia i poruszenia (motywującego biskupów oraz duchownych, jak również wszystkich świeckich) nie można odgórnie zadekretować (narzucić), ale zachęcić wiernych, odwołując się do ich wiary i chrześcijańskiej tożsamości.
>>> Bp Kiernikowski: nawrócenie to przylgnięcie do Jezusa
Stąd też osobiste spotkanie ucznia (potencjalnie każdego chrześcijanina) z Jezusem Chrystusem jest postrzegane, jako fundament czy też kluczowy punkt do współtworzenia wspólnoty wyznawców Jezusa z Nazaretu, a zarazem do dawania pociągającego świadectwa wobec osób nie znających Ewangelii, ale też obojętnych, niezdecydowanych, pasywnych i chwiejnych religijnie. Należałoby je zatem mieć na uwadze i podejmować konkretne kroki, aby do nich się zbliżyć, w te środowiska wejść, aby tym samym nawiązać z nimi kontakt i zaprosić ich do wejścia we wspólnotę ludzi wierzących. Taka też jest tradycja Kościoła i tak właśnie czynił i czyni Kościół od początków swojego istnienia, na przestrzeni wieków. Newralgicznymi pojęciami wydają się być „spotkanie” oraz „świadectwo”, ponieważ dzięki nim dochodzi do inspirujących spotkań.
Być uczniem Jezusa
Bycie uczniem w szkole Jezusa Chrystusa, polega między innymi na zdobywaniu doświadczenia w wsłuchiwaniu się w głos Boga, ale też ludzi, pośród których się żyje, aby tym samym być zdolnym do adekwatnego i sugestywnego mówienia o Bogu oraz podejmowania się twórczych rozmów z adwersarzami. Podstawą zdobywania tychże umiejętności jest gotowość do praktykowania miłości w wymiarze wertykalnym (względem Boga) oraz horyzontalnym (względem bliźnich). Bardzo wymówienie wybrzmiało to podczas homilii Franciszka w katedrze obrządku łacińskiego w Stambule: „My, chrześcijanie, stajemy się prawdziwymi uczniami misjonarzami, zdolnymi do budzenia sumień, jeśli zrezygnujemy ze stylu defensywnego, aby pozwolić się prowadzić Duchowi Świętemu. On jest świeżością, wyobraźnią, nowością”.
>>> Fabryka misjonarzy [MISYJNE DROGI]
Niejako echem motywu ‘bycia uczniem’ z Konferencji w Aparecida jest adhortacja Evangelii gaudium, gdzie Franciszek wskazuje, że wiarygodne głoszenie Ewangelii może się odbywać jedynie na fundamencie wcześniejszego, osobistego spotkania z Jezusem Chrystusem (por. EG 3). Takie spotkanie bowiem stymuluje autentyczne nawrócenie i czyni z chrześcijanina ucznia, czyli osobę posłaną do głoszenia Dobrej Nowiny. Przylgnięcie i zawierzenie Boskiemu Mistrzowi, a tym samym podporządkowanie się Duchowi Świętemu, skutkuje zaś tym, że przezwycięża się paraliżujący strach przed licznymi i trudnymi wyzwaniami współczesnego świata, jak również pokusę przed rezygnacją i ciągłym usprawiedliwianiem się ze swojej nieporadności (por. EG 121). Taka postawa jest zarazem wyrazem głębokiego zaufania Bogu oraz wiary, że inicjatywa zbawienia świata, ma swoje jedyne źródło w Bogu, zaś chrześcijanin jest zaproszony przez Boga do współpracy w dziele zbawienia.
Bóg na pierwszym miejscu
Dlatego w duchu dokumentu z Aparecida oraz Franciszkowej adhortacji, misyjność (misja ewangelizacyjna) jest ściśle związana ze spotkaniem czyli osobistą relacją z Jezusem Chrystusem. Chodziłoby bowiem o to, aby przyjąć rolę i postawę ucznia, ponieważ tylko prawdziwy uczeń na mocy swojego nawrócenia może stać się autentycznym misjonarzem: „Każdy chrześcijanin jest misjonarzem w takiej mierze, w jakiej spotkał się z miłością Boga w Chrystusie Jezusie. Nie mówmy już więcej, że jesteśmy «uczniami» i «misjonarzami», ale zawsze, że jesteśmy «uczniami-misjonarzami»” (EG 120; por. EG 11, 12).
Stąd właśnie tak wielkie znaczenie przypisywane osobistemu i wspólnotowemu nawróceniu, przylgnięciu do Chrystusa jako Mistrza czyli uznaniu prymatu Boga i Jego woli, co powinno przełożyć się na postawienie Kościoła w permanentny stan misyjny. Innymi słowy, podstawą jest osobiste nawrócenie, a tym samym zdolność do rozwijania kreatywności ewangelizacyjnej na miarę współczesnych natchnień Ducha Świętego.
>>> Kościół brudny od kurzu. Przystanek Jezus 2022 [REPORTAŻ]
Misjonarzem charakteryzującym się prawdziwym entuzjazmem i odwagą może być wyłącznie taka osoba, która czerpie wzór bezpośrednio od swego Mistrza. Bardzo wyraziście zostało to wskazane w adhortacji: „Pierwszą motywacją do ewangelizacji jest miłość Jezusa, jaką przyjęliśmy, doświadczenie bycia zbawionym przez Niego, skłaniające nas, by Go jeszcze bardziej kochać. Lecz cóż to za miłość, która nie odczuwa potrzeby mówienia o ukochanej istocie, ukazywania jej, starania się, by inni ją poznali?” (EG 264). Na innym miejscu Franciszek obrazowo przedstawia postawę życiową osoby wierzącej i dogłębnie zakorzenionej czy też utożsamiającej się z posłaniem Jezusa Chrystusa: „Misja w sercu ludu nie jest częścią mojego życia ani ozdobą, którą mogę zdjąć; nie jest dodatkiem ani jeszcze jedną chwilą w życiu. Jest czymś, czego nie mogę z siebie wykorzenić, jeśli nie chcę zniszczyć samego siebie. Ja jestem misją na tym świecie, i dlatego jestem w tym świecie. Trzeba uznać, że jesteśmy naznaczeni ogniem przez tę misję oświecania, błogosławienia, ożywiania, podnoszenia, uzdrawiania, wyzwalania” (EG 273).
Motyw ‘bycia uczniem – misjonarzem Jezusa Chrystusa’, wyeksponowany po raz pierwszy w dokumencie CELAMu przed 15 laty i wzmocniony refleksją misjologiczną na Amerykańskim Kongresie Misyjnym w 2008 r., za sprawą papieża Franciszka, stał się merytorycznym elementem papieskiego nauczania o misyjności Kościoła. Warto jednak przypomnieć, że nie chodzi o kolejny pomysł garstki teologów albo misjologów, ale o bodziec do osobistego nawrócenia i zaangażowanie się z woli Boskiego Mistrza w sprawy głoszenia Dobrej Nowiny, po biblijne krańce świata
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |