fot. pixabay

Co trzeba wiedzieć o sekcie?

Jak zaczyna się sekta? Czym różnią się od Kościoła? Co jest w niej atrakcyjnego, że przyciąga? Jak prowadzić własną wspólnotę i kiedy zauważyć, że zaczyna przypominać sektę? To bardzo ważne pytania, a jeszcze bardziej ważnej odpowiedzi udzielił konsultant ds. sekt, o. Radosław Broniek z Dominikańskiego Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach w Krakowie.

Ojciec zajmuje się tym tematem od czasu święceń, już kilkanaście lat. W Ośrodku pracują nie tylko osoby duchowne, także świeccy: psycholodzy, terapeuci, religioznawcy, prawnicy. To miejsce pierwszego kontaktu, najczęściej dla osób, których bliski związał się z sektą. Sekty zaczęły działać w Polsce głównie po 1989 r. Otwarcie granic zrobiło swoje. Wszystkie tego typu ruchy zaczęły rozwijać się w Polsce, tu się rejestrować. Wtedy też pojawiły się pierwsze problemy.

Cechy główne
Cecha główna sekty to fakt, że to grupa zamknięta, z której bardzo trudno wyjść, którą trudno opuścić. Obecność w niej, uczestnictwo w jej spotkaniach jest poddane ścisłej kontroli i skrupulatnie odnotowywane. Za tym idzie ideologia i osoba, która stoi na czele grupy – guru. Słowo to pochodzi z sanskrytu i oznacza mistrza, tego, kto poznał drogę do Boga, a teraz ma uczniów i tą drogą prowadzi. Można więc powiedzieć, że opis odpowiada roli i zadaniom kapłana. Tu (w ramach sekty) różnica jest jednak taka, że ten przywódca jest liderem fanatycznym, on jest tak naprawdę jedynym mistrzem i już do nikogo innego nie prowadzi. W Warszawie, swego czasu działał człowiek, który mówił: „Misja Jezusa się nie udała. Ja jestem prawdziwym Mesjaszem”. Również w stolicy, kilka lat temu powstała grupa, której liderem był człowiek, którego nazywano „wcieleniem Maryi”. Uważał, że ma bezpośredni kontakt z Bogiem. Ten bezpośredni kontakt z Bogiem jest też cechą charakterystyczną. Bezpośredni i jednocześnie na wyłączność. Tylko guru jest godzien dostąpić takiej umiejętności.

fot. pixabay

Tu przechodzimy do kolejnej istotnej cechy sekty – władzy. Tę władzę dzierży ktoś, kto przypisuje sobie prawo do decydowania o innych. I tu bardzo ważne zastrzeżenie – nie tylko do władzy w kwestiach wiary, ale także do decydowanie o życiu prywatnym, zwykłych czynnościach. Taki guru steruje życiem swoich ludzi. „W zdrowym duszpasterstwie wzrastamy i rozwijamy się w wolności i godności człowieka wolnego, która jest dana człowiekowi od Boga i przypisana mu bezwarunkowo” – mówi ojciec Radosław.

Odizolowanie, by nie powiedzieć „więzienie”
Sekta sekcie nie równa. Są takie, które wymagają posłuszeństwa, ale ich członkowie prowadzą w miarę normalny tryb życia. Są jednak i takie, które „swoich ludzi” całkowicie izolują od życia, rodziny, znajomych. Krótko mówiąc – więzią. I tu już wkracza państwo i jego służby. Niestety nawet jak uda się w miarę szybko uwolnić, to skutki są często już dalekosiężne. Tak było w przypadku „Zboru leczenia Duchem Świętym”. Jego członkowie zamieszkali razem, odizolowani od innych, nie korzystali z pomocy medycznej. Dla niektórych skończyło się to niestety tragicznie.

W tego rodzaju grupach istotny jest też aspekt ekonomiczny, bo obok władzy chodzi o pieniądze. „Dużo mieliśmy takich spraw w Ośrodku. Sekty lubią wyłapywać osoby starsze i zamożne. Niektóre potrafią przekazać cały majątek na jakąś grupę, aż tak są zmanipulowane” – mówi ojciec Radosław. Tak, jak poprzednie cechy powtarzają się i są stałe, tak wątpliwość może budzić określenie sekty jako grupy religijnej. Czasami są to bowiem grupy na granicy religii i czegoś bardziej kabaretowego, bo jak określić grupę wychwalającą Jedi czy wyznawców Kościoła Latającego Potwora Spaghetti? Swoja drogą, tak jak niektóre sekty, grupy wyznaniowe uzyskują rejestrację, te nie. To dlatego, że są one wyłącznie negacją innej religii, wyśmiewaniem się z niej, a to nie wystarczy do rejestracji związku wyznaniowego. Niektórzy uznają, że najlepszym dla sekty określeniem jest „grupa manipulacyjna”, „grupa destrukcyjna”.

fot. pixabay

Bombardowanie miłością
Wracając do cech konstytuujących sektę, nie można pominąć zjawiska love bombing. To otoczenie danej osoby dużą dawką uczucia. Celem nie jest jednak tylko przekazanie tej miłości. Cel jest inny – późniejsze poddanie tej osoby pod zupełną, totalną kontrolę. Na to oddziaływanie najbardziej narażeni są młodzi. To właśnie oni, szczególnie gdy mają pewne kłopoty w rodzinie, szkole, w rówieśniczym środowisku, szukają uczuć i uznania gdzie indziej. Wtedy są, co oczywiste, bardziej narażeni na owo „bombardowanie miłością”. Słyszą wtedy: „kochamy Cię”, „dobrze, że jesteś z nami, dzięki tobie ta grupa nabiera piękna”, „jesteś wyjątkowy, nie możesz odejść”. Człowiek tak zbombardowany odzyskuje/odnajduje poczucie sensu, zrozumienia, wspólnoty, miłości, akceptacji. Jeśli ktoś tego nie dostaje w rodzinie, szkole, Kościele to ma głód emocjonalny. Jeśli trafi na taką grupę, to poczuje, że głód tych uczuć szybko zaspokoi. Co ważne – ludzie, którzy trafiają do sekt, to nie są ludzie niewrażliwi religijnie, wręcz odwrotnie. Oni poszukują tego, co wyżej. Nie odkryli Boga w Kościele, więc zaczęli Go szukać w innym miejscu.

Sekty powstają nie tylko poza Kościołem
Niestety 1/3 spraw, którymi zajmuje się Ośrodek, to sytuacje w łonie Kościoła. „Mieliśmy kilka takich samych przypadków, schemat podobny. Takie grupy powstają pod przykrywką kursów rozwoju, oratorstwa. Później członkowie są zapraszani do małej kameralnej grupy. Tam modlą się, czytają Pismo Święte, ale niestety po pewnym czasie zaczynają odchodzić od Kościoła, podpisywać akt apostazji” – mówi ojciec Radosław Broniek. To są często dramatyczne sytuacje: rodzice tracą dzieci, dzieci – rodziny, osoby decydują się na rzucenie studiów, pracy. Cechą charakterystyczną jest też eschatologiczny klimat takich grup. Żyją w przeświadczeniu, że koniec już bliski. A wtedy proszą o przekazanie wszystkich swoich oszczędności. Apokalipsa się zbliża, trzeba więc powierzyć wszystko, co się ma tej jednej grupie i jej liderowi.

Na koniec zadajmy sobie chyba najważniejsze pytanie: JAK BRONIĆ SIĘ PRZED TAKIMI MANIPULACJAMI? Dzwonek alarmowy powinien zadzwonić nam w głowie już wtedy, gdy ktoś mówi nam, że nie musimy chodzić do kościoła, gdy kontakt z nami zaczyna od kwestionowania i dezawuowania Kościoła. Religia, jeśli jest oparta na wielowiekowej nauce i tradycji, koncentruje się na sobie, a nie na walce z innymi wyznaniami. I warto pamiętać o tym, co nas – chrześcijan – konstytuuje. To dwie kwestie. Po pierwsze – przyjęcie chrzest w imię trójcy świętej. Po drugie – uznanie Jezusa jako Syna Bożego. Prawdziwego człowieka, który przyszedł na świat, by dokonać Dzieła Zbawienia. Sekta to taki rodzaj grupy, która fałszuje prawdę o Jezusie, świadomie wykrzywiają obraz Boga i tego kim jest Chrystus.


I na koniec jeszcze jedna rada. Gdy ktoś nas do czegoś namawia, choćby do rozmowy na temat religii, to pamiętajmy: nie ze wszystkimi warto dyskutować i nie zawsze musimy to robić. Po prostu możemy grzecznie odmówić i nikt nie może nas do tego zmusić. Nie ma idealnej wspólnoty religijnej, każda jest złożona z ludzi, a przez to bywa i grzeszna, i słaba. Jednak w zdrowej wspólnocie jest miejsce na przebaczenie, na wolność. Jesteśmy razem, a w centrum jest Chrystus – nikt inny. Gdy czujemy, że jesteśmy (albo ktoś nam bliski) w grupie, która od tych zasad odchodzi, to by szybko rozwiać wątpliwości, warto zajrzeć na stronę Dominikańskiego Centrum Informacji, zadzwonić do specjalistów, którzy tam pracują. Prewencja w tych sytuacjach jest wskazana. Nowe ruchy religijne powstają bardzo szybko i bardzo licznie. Warto uzbroić się nie tylko w żywą i głęboką wiarę, ale i wiedzę.

***

Materiał przygotowałem dzięki uprzejmości duszpasterstwa KARP i jego opiekuna, brata Jakuba Biela z Tyńca pod Krakowem. Duszpasterstwo organizowało spotkanie z ojcem Radosławem.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze