Fot. cathopic.com

Czy chrzest dzieci to pogwałcenie ich praw? [KOMENTARZ]

Od dłuższego czasu przybiera na sile dyskusja na temat chrztu świętego dzieci. Skupia się ona głównie wokół problemu udzielania tego sakramentu już w wieku niemowlęcym. To, co jeszcze jakiś czas temu wydawało się oczywistością, dziś jest poważnie kwestionowane – o zgrozo – nie tylko przez środowiska dalekie Kościołowi, ale także przez osoby aktywnie w nim działające.

Przyznam, że kilkukrotnie zdarzyło mi się usłyszeć pytania: Po co w ogóle chrzci się dzieci? Nie lepiej pozwolić im na świadomą decyzję o przyjęciu sakramentu, kiedy będą na to gotowe? Czy chrzest małego, nieświadomego dziecka sprawi, że już zawsze będzie ono wierne Panu Bogu i Kościołowi? Po co to wszystko, skoro jako ludzie mamy wolną wolę, a zatem chrzest nie zagwarantuje nam nieskazitelności? Wobec takich argumentów zawsze odpowiadam, że o ile chrzest nie jest biletem do nieba, o tyle z pewnością jest jego rezerwacją, którą musimy potwierdzić swoim życiem. I dodaję żartobliwie, że tutaj nie warto rezerwować „last minute”.

Czy chrzest jest bezprawiem?

>>>Po co nam chrzest?

Chociaż społeczna debata o chrzcie świętym dzieci toczy się od lat, to do niedawna pozostawała w kręgu zainteresowań dość wąskiego grona ekspertów. Temat powrócił ze wzmożoną siłą po wypowiedzi byłej prezydent Irlandii Mary McAleese. Stwierdziła ona, że chrzest może uchodzić za pogwałcenie podstawowych praw dziecka. Jej zdaniem, sakrament czyni z dziecka osobę nieświadomie zmuszoną do życia w posłuszeństwie i jest ingerencją w wolną wolę każdego człowieka. W wywiadzie dla irlandzkiego wydania gazety „The Times”, irlandzka polityk mówiła:

Nie możesz narzucić dwutygodniowemu dziecku zobowiązań, które obligują go na całe życie, a których warunków ono jeszcze nie zna. Nie możesz następnie mówić mu, że jest do tego czy owego zobligowane, bo w rzeczywistości ono się na to nie pisało.

Ta kontrowersyjna i rażąca z chrześcijańskiego punktu widzenia opinia prowokuje do pytania o faktyczny stan rzeczy. I w zasadzie należałoby wyjść od źródła – od pytania o to, dlaczego Kościół tak silnie obstaje przy praktyce chrztu dzieci?

Co na to Kościół?

Najprostsze wyjaśnienie powodu, dla którego sakramentu chrztu zazwyczaj udziela się kilkutygodniowym dzieciom, przedstawia nam Katechizm Kościoła Katolickiego. Natura tego sakramentu zakłada, że jest on niezasłużonym darem, łaską udzieloną nam przez Boga bez żadnych warunków wstępnych. Chrzest święty uwalnia nas od skutków, którym podlega każdy człowiek obciążony grzechem pierworodnym. Dlatego wierzący rodzice, prawdziwie kierujący się miłością do swojego dziecka będą zabiegali, by przyjęcie do wspólnoty Kościoła i obmycie go w tym sakramencie nastąpiło możliwie jak najwcześniej.

>>>Chrzest u pierwszych chrześcijan

Chociaż Kościół już od bardzo dawna praktykuje chrzest dzieci, trzeba uczciwie zauważyć, że ta tendencja jest wynikiem rozwoju jego teologicznej myśli. Zatem w pewnym sensie za zasadne można uznać powoływanie się na argumenty historyczne.

Fot. cathopic.com

W pierwszych wiekach Kościoła chrzczono bowiem osoby dorosłe, fundując im przy okazji długi proces przygotowania się do przyjęcia tego sakramentu. Poprzez kompletny cykl katechez wyjaśniano fundamentalne prawdy wiary i akcentowano znaczenie włączenia się w rodzinę Kościoła. Dzięki temu świadomość wiary nowych chrześcijan była bardzo głęboka, a samo przeżycie tego rodzaju inicjacji miało wpływ na ich życie duchowe i przeżywanie własnego chrześcijaństwa.

Klucz to odpowiedzialność

Praktyka chrztu dzieci popularyzowana już w II wieku pozwoliła natomiast na nowo przyjrzeć się teologii tego sakramentu. Włączając do wspólnoty niemowlęta nie posiadające świadomości tego wydarzenia, podkreśla się „powtórne narodziny”, fakt otrzymania życia łaski – nowego życia w Chrystusie. Zwraca się także uwagę na inny, bardzo ważny aspekt – odpowiedzialności wspólnoty chrześcijan za jej nowego członka. Wspólnoty, którą w tym wypadku reprezentują najbliżsi dziecka.

Fot. cathopic.com

Chrzest niemowląt kieruje odpowiedzialność za rozbudzanie w nich chrześcijańskiej świadomości na rodziców i chrzestnych. Pokazuje to funkcjonowanie naturalnego mechanizmu przekazywania wiary i jej wartości kolejnym pokoleniom oraz podkreśla kluczową rolę wychowania i formacji w duchu Ewangelii, jaką dziecko powinno otrzymywać od najmłodszych lat. Ten proces jest właściwy i o tyle ważny, że wspiera zachowanie naturalnej sukcesji chrześcijaństwa, w której kolejne pokolenia jako jedną z dziedzicznych wartości przekazują sobie wiarę. Dzięki temu, że dzieci wzrastają w tej wierze już od wczesnego dzieciństwa i prowadzone są przez rodziców w duchu obietnic złożonych przy ich chrzcie, mogą dojrzewać do kolejnych etapów na drodze wtajemniczenia w misterium Chrystusa.

Wyłącznie czysty zysk

>>>Przepis na dobrych rodziców chrzestnych

Bywa, że dyskusja o chrzcie dzieci, w której mam okazję uczestniczyć, nabiera rozpędu. Wkraczają w nią coraz bardziej „żelazne” argumenty. Zdarza się, że aby obronić twierdzenie o konieczności chrztu dzieci sięgam do sytuacji z obrębu przestrzeni publicznej. Ktoś mówi, że zgoda na przynależność do wspólnoty Kościoła, wyrażona poprzez przyjęcie sakramentu chrztu świętego, powinna dokonać się świadomie, bo przecież dziecko potencjalnie nie musi mieć woli jej wyrażenia. A zatem konsekwencje wynikające z przyjęcia sakramentu zostają zaciągnięte bezprawnie. Idąc więc tym tropem warto dokonać małej analogii. Jeśli wybór narodowości, początkowego statusu społecznego i środowiska narodzin dokonuje się bez wpływu dziecka, to czy również nie jest to pogwałceniem jego praw? W końcu nikt z nas nie mógł wybrać swojego obywatelstwa, nikt też nie wiedział gdzie i w jakim otoczeniu przyjdzie na świat. A i rzecz jasna – nikt nie czeka do momentu osiągnięcia pełnoletności, żeby młody człowiek wybrał sobie takich bądź innych krewnych czy język, którym będzie się na co dzień posługiwał.

Fot. cathopic.com

Jest jeszcze pewna przesłanka, bardzo ważna z punktu widzenia katolików. Podkreśla ona ponownie rolę formacji chrześcijańskiej w życiu młodego człowieka. Bo, czy jeśli nie zadbamy o to, by dziecko otrzymało sakrament chrztu świętego już w pierwszym okresie życia nie będzie bardziej podatne na zagrożenia duchowe płynące z tego świata? Nie mówiąc o praktycznym aspekcie braku chrztu, którym jest uniemożliwienie przyjęcia pozostałych sakramentów w Kościele, co z kolei pozbawia łask, które te sakramenty dają.
Chrzest święty niemowląt nie może być zatem pogwałceniem ich praw. Wręcz przeciwnie – jest udzieleniem łaski, która daje dostęp do wszystkich tych praw, jakie posiadają dzieci Boże. Stąd bezzasadne jest mówienie o jakiejkolwiek szkodzie, kiedy chrzest może być wyłącznie zyskiem. Bo trudno inaczej niż zyskiem nazwać rezerwację biletu na podróż do nieba, co jest najpiękniejszym prezentem, jaki możemy sprawić małemu dziecku z okazji jego przyjścia na świat.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze