pixabay/Christian Birkholz

Czy kicz może być „święty”?

Jeżeli kicz będziemy oceniać wyłącznie z perspektywy uwzględniającej wartość artystyczną i historyczną dzieła sztuki, z pewnością odpowiedź zabrzmi: nie. Kicz bowiem nie współtworzy świętości miejsca kultu. Mimo to nie brakuje kiczu, a nawet można natknąć się na jego nadmiar, w niektórych kościołach czy kaplicach. 

Miejsca sakralne, a takimi są kościół i kaplica, powinny chociażby z samego założenia prezentować sztukę „wysoką”, wartościową, zwłaszcza pod względem artystycznym i historycznym. Taka sztuka licuje z godnością miejsca kultu i takiej sztuki domagał się przez wieki Kościół. 

>>> Chwalić Boga z wykorzystaniem sztucznej inteligencji [GALERIA]

Kościół przeciw kiczowi 

Zamawiane przez dawnych hierarchów Kościoła dzieła prezentujące najwyższy poziom artystyczny, dowodzące geniuszu i wiedzy artysty, podziwiamy też dzisiaj, choć liczą one już kilka lub nawet kilkanaście stuleci. Szczególnie zachwycają sakralne i religijne dzieła z epoki renesansu i baroku. Wtedy to silnie rozwinięty był mecenat sprawowany nad artystami przez hierarchów Kościoła. Nieudolny artysta nie miał żadnych szans, by zdobić na przykład papieskie stalle. Pod okiem zwłaszcza papieży poziom dzieł osiągnął apogeum. Kościół zawsze zatrudniał geniuszy pędzla i dłuta, i nie chodziło tylko o zdobienie wnętrz sakralnych. Przykładem jest tutaj „Ostatnia Wieczerza” Leonarda da Vinci, namalowana na ścianie klasztornego refektarza przy bazylice Santa Maria delle Grazie w Mediolanie. Przykłady można mnożyć. Nierzadko też na zamówienie wyższego duchowieństwa diecezjalnego i zakonnego tworzyli dzieła i arcydzieła artyści o nadszarpniętej, czasem nawet bardzo, reputacji, a niekiedy z jawną pogardą odnoszący się do Kościoła i jego władz. Takim był na przykład skandalista Caravaggio. Jednakże dla duchownych zleceniodawców liczył się kunszt połączony z wybitnym talentem. Co więcej, wspaniałe dzieło zamówione u słynnego malarza czy rzeźbiarza miało również świadczyć nie tylko o estetycznym guście zamawiającego, ale pośrednio o jego wielkich możliwościach i statusie. 

Leonardo da Vinci – „Ostatnia Wieczerza”: Online. Zdjęcie wykonano 23 lipca 2013, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=50410532

Nie tylko osiemnastowieczny kicz 

Nie do pomyślenia był wtedy kicz, który rodził się dopiero w XVIII wieku. Profesor historii sztuki, biskup Michał Janocha, wskazuje, że wówczas, w epoce oświecenia, artyści przestali zabiegać o mecenat Kościoła, coraz częściej tworzyli dzieła odbiegające od platońskiej triady: prawdy, dobra i piękna, ukazując treści wiary niezależnie od teologicznych kanonów. Jednakże apogeum osiągnął kicz dopiero pod koniec XIX stulecia. 

Kicz ciągle jest żywy i to zresztą w każdej dziedzinie sztuki, nie tylko w architekturze, malarstwie, rzeźbie czy rzemiośle artystycznym. Wciąż wkracza w rzeczywistość i to czasem bardzo natarczywie. Jest w stanie zachwycić masy, ale też w wielu wzbudzić sentymenty, choć nie jest sztuką „pisaną przez wielkie Sz”. Kicz nie ma w sobie wartości artystycznej, dopuszcza się jego wartość historyczną, ale na pewno należy go oceniać pozytywnie z powodu wartości sentymentalnej. Trudno usunąć z domu obraz dziedziczony po pradziadkach czy dziadkach, przedstawiający Jezusa Chrystusa nauczającego w łodzi zbliżającej się do brzegu jeziora, na których znajdują się spragnieni słowa Bożego słuchacze. Trudno usunąć wielokrotnie w sztuce powtarzaną, niemalże do znudzenia, figurkę Maryi Niepokalanej w biało-niebieskich szatach, z rozłożonymi rękami, z których spływają promienie symbolizujące łaski Boże, skoro przed nią uczono nas modlitwy i z nią łączą się miłe wspomnienia tamtych chwil. Podobnie może rozczulać i bardzo pozytywnie kojarzyć się z radosnym dzieciństwem wizerunek Anioła Stróża idącego za dziećmi wkraczającymi na kładkę zawieszoną nad strumieniem. Czasem też duchowo, nieartystycznie, może do nas „przemawiać” bardziej Chrystus frasobliwy z przydrożnej kapliczki niż wspaniały, gotycki krucyfiks. Kicz ma zatem wartość sentymentalną.  

Kiedy racja jest tylko po jednej stronie 

Jednakże jego obecność w kościele czy kaplicy jest niewskazana. Niemniej i on często wkracza oraz pozostaje w miejscach kultu. Kicz może też zmęczyć swoim nadmiarem. Przed laty w jednym z przemyskich, współczesnych kościołów ściana prezbiterium wręcz „uginała się” pod obfitością kiczowatych wizerunków wykonanych w różnorodnej technice, w przeciwieństwie do niemal pustych ścian bocznych. Można dodać z ironią, że być może ksiądz proboszcz chciał owych świętych poprzez „stosowne” jego zdaniem umieszczenie wizerunków zgromadzić wokół ołtarza, bazując na wielowiekowym przekonaniu, iż kościół jako ziemska „Jerozolima” stanowi odzwierciedlenie Niebiańskiej Jerozolimy opisywanej w Apokalipsie św. Jana. Na nic zdały się apele rady parafialnej, by ograniczyć ilość przedstawień w owej swoistej „galerii”, ksiądz proboszcz był niewzruszony i przekonany o swojej niepodważalnej przecież racji. Kicz ten nawet bawił, wywoływał ironiczne komentarze, męczył, a człowiek zmuszony był patrzeć na ową „galerię”, gdyż w przeciwnym razie musiałby być zwrócony bokiem lub tyłem do ołtarza. 

Czy licheńska bazylika jest kiczowata? Fot. Diego Delso, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=54425107

Kiczem może być też sama architektura. Niektórzy widzą kicz na przykład w licheńskiej, górującej nad równinami bazylice. Kicz usiłuje także łączyć elementy sakralne z rzeczami praktycznymi – przykładem są tutaj plastikowe figurki Maryi Niepokalanej z odkręcanymi główkami w koronach, przeznaczone na wodę święconą. Gdyby spojrzeć na to szerzej, moglibyśmy nawet podejrzewać, że mamy do czynienia z profanacją. Kiczem jest również religijna piosenka „Panie Jezu, zabierzemy Cię do domu”, ponadto naiwna i w drugim wersecie nieco „egoistyczna”, prosta, niewnosząca owocnych wartości. Kicz dostrzega się też w braku uwypuklenia Bożego miłosierdzia w filmie „Pasja” w reżyserii Mela Gibsona, na co wskazał jezuita, o. Wacław Oszajca, mimo iż dokonało się za przyczyną tego filmu wiele nawróceń. Kiczowate jest disco polo. Kiczowatość zarzuca się też obrazom przedstawiającym Jezusa Miłosiernego i papieża Jana Pawła II.  

Dlaczego kicz? 

Ale dlaczego wielu osobom odpowiada kicz, a nawet je pociąga? Jest bliższy, niewymagający, niezmuszający do refleksji, niedomagający się na przykład głębszego, intelektualnego zaangażowania, czemu nie każdy jest w stanie sprostać. A może człowiek w epoce zaawansowanych technologii zszedł na niższy poziom? Może człowiek jest zbyt zmęczony, szuka wypoczynku, odskoczni od trudu dnia codziennego, stąd w jego rękach znajduje się rażący innych kiczowatą fabułą romans bądź kryminał? A być może brak wspaniałych perspektyw skutkuje zwyczajnym pogodzeniem się z losem i w efekcie rozleniwieniem?  

Kicz może przypominać miłe chwile. Być fragmentem minionego, udanego dzieciństwa. Może znajdować się w domu wielkiego artysty obok dzieł sztuki „wysokiej”, przywołując lata dziecięce lub nawet inspirując. Może koić swoją obecnością. Emanować jakimś emocjonalnym ciepłem. Jednak nie powinien współtworzyć lub stanowić pełnego wyposażenia kościołów i kaplic. Same kościoły i kaplice też nie powinny być kiczem. Niemniej kicz jest potrzebny, choć czasem odbiera się mu bycie sztuką. Może nawet przybliżać do Boga tych, dla których jedynie jego język, język kiczu, jest zrozumiały.  

Kicz jako zło konieczne? 

Niestety kicz jest przede wszystkim postrzegany jako negatywny fenomen. Oto niektóre jego określenia autorstwa ludzi kultury. 

pixabay/Didgeman

Kicz to profanacja sztuki wzniosłej. Kicz to nowotwór na ciele sztuki, skutkujący patologią kiczowatości. Kicz to owoc niewiedzy proboszczów i kurii diecezjalnych oraz braku kontroli rozwoju sytuacji przez specjalistów. Kicz to niedobra sztuka schlebiająca masom, prowadząca do kiczowatej wiary. Zakłamujący rzeczywistość kicz prezentuje sobą piękno łatwe, niewymagające, trafiające w niskie gusta. Jest nieudaną próbą odwzorowywania wielkiej sztuki. Kicz to najpowszechniejsza tej sztuki degradacja. I tak dalej, i tak dalej.  

Ale czy owi ludzie kultury powiedzieli coś pozytywnego o kiczu? Tak, odpowiem, i jako do przykładu, odwołam się do następującej wypowiedzi wybitnej historyczki sztuki, profesor Marii Poprzęckiej: „Trzeba szalonej zarozumiałości i grzesznej pychy, żeby mówić ludziom, że obraz Madonny, przed którym się modlą, jest niedobry i należy go zastąpić innym, który będzie zdolny sprostać naszym artystycznym wymogom”. Jednakże już koniec tematu, bo przecież de gustibus non est disputandum.  

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze