Czy ślady stóp Maryi w Licheniu są prawdziwe?
Czy „stópki” na kamieniu znajdującym się w Lesie Grąblińskim (Licheń) to autentyczne ślady pozostawione przez Maryję? Czy może to jedynie nadinterpretacja?
Trudno będzie o jakąkolwiek jednoznaczną odpowiedź. Osobiście chciałabym, jako osoba wierząca, żeby były one autentyczne, lecz czy jest możliwe, i w konsekwencji pewne, udowodnienie ich autentyczności? Wielu tajemnic wiary nie da się objąć intelektem. Jednak skoro Maryja potrafiła „dokonać” cudu ze Słońcem w Fatimie i uprosić fizyczne uzdrowienia w Częstochowie czy Licheniu, a nawet wskrzeszenia (na przykład w sanktuarium w Gidlach), czy nie byłaby w stanie pozostawić po sobie odcisku własnych stóp na licheńskim kamieniu?
Pielgrzymka do Lichenia
Pamiętam doskonale moją pierwszą pielgrzymkę do Lichenia. Działo się to w czasie, kiedy jeszcze nie wzniesiono wspaniałej bazyliki z przeznaczeniem dla słynącego cudami wizerunku. Dla mnie był to też czas przed maturą. Skromny kościół, wokół wspaniała przyroda, i Jej obraz z Białym Orłem. Jeden z momentów autokarowej, parafialnej pielgrzymki stanowiło uczczenie Maryi przy wspomnianym kamieniu. Pamiętam też mijających kamień licznych pątników, panujący chaos, nagłe wzmożenie owej ludowej, „oddolnej”, uroczej, choć nieco naiwnej, nieco powierzchownej, ale przecież pięknej pobożności… Sama też, pomodliwszy się krótko, bo dłużej nie dało się w takim zgiełku, dotknęłam odcisku „stóp” na kamieniu. Zaintrygował mnie przy tym ich niewielki rozmiar. Zadaję sobie pytanie: czy i dzisiaj potrzebuję tego dotyku? Odpowiem, że niekoniecznie, choć szanuję jego pragnienie u innych wierzących, ponieważ wiem, że taki bodziec jest im potrzebny do wzrostu wiary. Wiara jednak nie powinna czerpać z sensacji podsycanych prawdą bądź legendą, a w efekcie nie powinna opierać się tylko i wyłącznie na emocjach: jest bowiem kwestią decyzji i trwania przy tej decyzji. Emocje w końcu opadną.
W kontekście tej wypowiedzi postawię pytanie, parafrazując myśl zawartą w „szkolnym” katechizmie: czy owe „stópki” są do zbawienia koniecznie potrzebne? Zapytajmy samych siebie: a co się stanie, gdy okaże się, że jest to mit? Czy upadek uznanego za prawdę mitu spowoduje – na zasadzie kostek domina – upadek naszej wiary? Sądzę, że nie, bo jeśli nie jest ona osadzona w samych „stópkach”, ale w Bogu, i to głęboko, przetrwa wszystko. Wierzę jednak, że to nie mit. A gdyby nawet „stópki” okazały się mitem, to i tak odegrałyby pozytywną rolę, przyczyniwszy się przez dziesiątki lat do wzrostu wiary. Obraz „stópek” sprzyja modlitwie; zresztą człowiek w swojej niedoskonałości potrzebuje obrazu, by za jego pośrednictwem wznosić ducha ku niebu. Jest to naturalne, tym bardziej w epoce, w której bombarduje się nas obrazami, niestety także negatywnymi. Żyjemy bowiem w ikonosferze. „Po drugiej stronie” obraz nie będzie nam już potrzebny; tam bowiem będziemy oglądać Boga „twarzą w twarz” w wizji uszczęśliwiającej (w języku łacińskim: visio beatifica). Dodam też, że nierzadko głęboka wiara zaczyna się od religijnego wizerunku i otaczającej go czci.
Ślady stóp Maryi
Wracając do „licheńskich stópek”, dopowiem, że niektórzy badacze, w tym często samozwańczy, usiłują tłumaczyć ich obecność ingerencją kosmosu lub działaniami natury. Jeszcze inni sytuują je na pograniczu okultyzmu, „zawdzięczając” im energie emanujące z kamienia, na którym znajdują się „stópki”, mające uzdrowieńczą moc. Pozostali widzą w tych kamieniach na przykład przedchrześcijańskie kamienie ofiarne, czczone następnie przez chrześcijański świat jako święte. W ich oczach licheński kamień byłby jednym z nich. Strona internetowa sanktuarium maryjnego w Licheniu wydaje się rozstrzygać „spór”, sugerując nieautentyczność owych „stópek”: umieszczony w kaplicy kamień zawiera wyrzeźbione ślady stóp, jedynie, i to symbolicznie, upamiętniając miejsce objawienia się Maryi pasterzowi Mikołajowi (objawienie z 15 sierpnia 1850 r.). Informuje o tym także tablica przy wejściu do kaplicy. I znów „prawda o autentyczności licheńskich stópek” poniekąd pryska jak bańka mydlana. Może jednak sama świadomość miejsca, w którym objawiła się Matka Boża, wystarczy do wzrostu wiary?
Ślady Maryi w Polsce
Nie tylko w Licheniu spotykamy kamień z odciskiem „stópek” Maryi, ale także na przykład na Podlasiu: w Zajączkach, Zawadach czy Białkach. Towarzyszą tym kamieniom legendy, choć niewykluczone, że każda z nich zawiera pewne ziarenko (większe lub mniejsze) prawdy. Związana z miejscowością Białki legenda głosi, że podczas panującej wokół zarazy przechodziła tamędy Maryja z Dzieciątkiem, zaczepiła się o kamień i stłukła sobie nogę, pozostawiając jej ślad na owym kamieniu. Jeszcze inna legenda, tym razem związana z Knorydami niedaleko Bielska Podlaskiego mówi, że gdy przechodził tędy ojciec z niewidomym synem i zatrzymał się wraz z nim na podmokłej łące, ujrzał nagle Matkę Bożą stojącą na dużym kamieniu. Kiedy niewidomy zamierzał dotknąć Jej szat, postać zniknęła, pozostawiwszy ślad stopy. Wierni zaczęli czcić ten kamień i wznieśli cerkiew w miejscu objawienia.
Przytoczę jeszcze jedną legendę, związaną z Puszczą Białowieską. Gdy Maryja przechodziła obok kamienia przez ową prastarą puszczę, do Jej buta wpadła niewielka gałązka. Matka Boża usiadła na kamieniu, by ją wyjąć, ale ujrzawszy żmiję, przestraszona, wskoczyła na kamień. Pozostały po Niej na nim dwa ślady: stopy bosej i stopy w bucie. Takie legendy sycą naturalne pragnienie cudowności mającej z założenia utwierdzać wiarę. Jednak czy nie czynią jej nieco powierzchowną? Mają przemawiać za wiarygodnością wiary, ale czy nie nadają jej, często nieświadomie, bajecznego charakteru? Mimo to są one wspaniałą częścią rodzimego folkloru, który nie tyle warto, co należy zachować.
Jednakże w Licheniu mamy do czynienia z autentycznymi objawieniami Maryi, potwierdzonymi na przykład uzdrowieniami, a nie z bajkami. Czy jednak „stópki” z Lasu Grąblińskiego są autentyczne? A może, choć tutaj moja wiedza nie sięga, stanowią one kopię oryginału? Owszem „stópki” mogą być legendą, lecz nie są nią objawienia. A jeśli nawet powątpiewa się w owe objawienia, to warto przytoczyć pewien „licheński epizod”: na znak autentyczności objawień Matka Boża odmłodziła posuniętego już w latach pasterza Mikołaja. Odmłodzonego widzieli zaskoczeni tym faktem jego znajomi i znajomi tych znajomych. I to też nie jest bajka.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |