Dobry Łotr mieszkał w São Paulo
Pewnie wielu osobom może nie mieścić się w głowie, że Bóg może wybrać łotra. A jednak w godzinie śmierci Chrystusa pojawia się ich aż trzech. Barabasz zostaje uwolniony w zamian Jezusa. Później Zbawiciel zostaje ukrzyżowany pomiędzy dwoma innymi. Jednym z nich jest ten, którego Tradycja nazywa Dobry Łotrem. Całego życie bandyty zmierzało do tej przegranej śmierci. A jednak w kilka sekund wygrał swoje życie.
Nivaldo urodził się w południowej części São Paulo. Był najmłodszy z dziewięciorga rodzeństwa. Wszyscy mieli różnych ojców. Byli biedni, często głodowali. Sytuacja jeszcze się pogorszyła, kiedy matka Nivaldo została sama. Wtedy zmuszona była zamieszkać w miejscu pracy. Dzieci odwiedzała raz na dwa tygodnie. Musiały nauczyć się radzić sobie same.
W wieku 10 lat chłopiec został przyjęty do szkoły, ale nie utrzymał się w niej i nie nauczył się czytać. W wieku 12 lat zaczął brać narkotyki. W wieku 15 lat stał się przestępcą. Żył zagrożony śmiercią, miał stany depresyjne i lękowe, myślał o samobójstwie. Jego przyjaciel z gangu zginął, bo ktoś pomylił go z Nivaldo. Konał na jego rękach.
Całymi dniami chodził ulicami bez celu. Nie wiedział dlaczego, ale zatrzymał się przed kościołem. Usiadł na chodniku i zaczął płakać. Wtedy podeszły do niego dwie dziewczyny i powiedziały: Człowieku! Jezus cię kocha! I zaprosiły go do kościoła. Nivaldo wszedł bardziej z powodu desperacji niż wiary.
Tam przeżył coś, co zmieniło jego życie. Otworzył Biblię i czytał, rozumiał słowa, chociaż był analfabetą. Te słowa go napełniały, ukoiły i stwarzały na nowo. Nigdy potem już nie brał narkotyków. Był pogodny i chętny do pomocy.
Później spotkał ojca Henrique, który stał się jego duchowym przewodnikiem. Nivaldo chciał oddać życie ewangelizacji. Wkrótce tak się stało. Był także odpowiedzialny za dom Wspólnoty Przymierza Miłosierdzia dla młodych bezdomnych.
Którejś nocy jeden z chłopaków uciekł. Nivaldo poszedł do ojca Henrique i prosił o zgodę, by mógł go poszukać. Ojciec bał się, że jest to zbyt niebezpieczne. Ale Nivaldo powiedział: ojcze, uczyłeś mnie, że Dobry Pasterz daje życie swoje za owce. Pozwól mi iść po brata, który się zgubił.
Kiedy wracali, kilka metrów przed wejściem do domu wydarzył się wypadek samochodowy. Jedynym, który zginął, był Nivaldo. Chłopak, który poprzedniego wieczoru uciekł – zaginiona owieczka – wrócił w czasie czuwania przy zmarłym.
To nie pierwszy papież, nie biskupi adorowali Jezusa na krzyżu, ale on – łotr. To sprawia, że ma zaszczyt towarzyszyć Chrystusowi przy Jego wejściu do Nieba.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |