Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

Dostał trzy kulki z broni palnej. „Czułem, jak Maryja mnie tuli do siebie i ochrania” [ŚWIADECTWO]

– Jestem dzisiaj bardzo wdzięczny za dar życia. Budząc się rano, czuję się wspaniale – mówi Jorge, który trzy lata temu przeżył trzy strzały z broni palnej. Jak opowiada, to jego osobiste „zmartwychwstanie”.

Jorge spotkałem po mszy w parafii Nuestra Señora de Altagracia w Zapopan w stanie Jalisco w Meksyku. Widziałem, że modli się żarliwie, więc spytałem się o jego osobiste doświadczenie zmartwychwstania oraz adoracji Najświętszego Sakramentu. Zapewniłem mu anonimowość (imię jest prawdziwe). Opowiedział mi swoją historię o tym, jak ledwo przeżył atak bandytów. Dzisiaj jest wdzięczny za każdy dzień życia.

Świadectwo Jorge

Dostałem trzy kulki. Dzięki Bogu jestem tutaj żywy i mogę dawać świadectwo. To wydarzyło się już trzy lata temu. Byłem w Colimie służbowo. W pokoju obok znajdował się mój były szef – zmarł bowiem podczas tych wydarzeń. Trzech ludzi przybyło na miejsce, gdzie nocowaliśmy. Nagle usłyszałem trzy wystrzały w pokoju obok. Zrozumiałem, co się dzieje. Doszedł do mnie odgłos kroków, jacyś ludzie zbliżali się do mojego pokoju. Czekając na te osoby, przygotowałem kilka rzeczy w celu samoobrony. To była część tego, co mi pomogło.

Po chwili wszedł do środka mężczyzna, miał broń. Przystawił mi lufę do czoła. To były dosłownie ułamki sekundy. Udało mi się zniżyć pistolet i dostałem strzał w ramię. Drugą kulkę przestępca chciał mi wpakować w serce, ale się lekko obróciłem i szczęśliwe przeleciała na wskroś przez brzuch. Udawałem jednak martwego. W międzyczasie przyjechała już pomoc. Bandyci, uciekając i sądząc, że jestem już martwy lub bliski śmierci, oddali ostatni „cios łaski” (tiro de gracia), który trafił mnie w nogę.

Figura Zmartwychwstałego Chrystusa w parafii Nuestra Señora de Altagracia w Zapopan/Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

Gdy poszli, chwilę udawałem jeszcze martwego, potem wstałem. Byłem ranny, upewniłem się, że uciekli i zacząłem krzyczeć, że pali się dom. Wielu mnie potem pytało, dlaczego wołałem o pożarze, skoro mnie postrzelili. Ale tak zrobiłem w tej sytuacji. Ciężko to wytłumaczyć.

Czułem, że coś mnie strzeże w tamtym momencie. Poczułem, jak Najświętsza Panienka mnie tuli do siebie i ochrania.

Byłem wierzący od dziecka. Rodzice mi wpoili religię katolicką. Miałem też czas, gdy służyłem w grupie 4to y 5to paso („Czwarty i piąty krok”), która zajmuje się pomocą alkoholikom. To doświadczenie sprawiło, że zacząłem lepiej poznawać wiarę i się zbliżać do Boga. Obecnie podarował mi On szansę, aby dawać o Nim świadectwo.

Jestem dzisiaj bardzo wdzięczny za dar życia. Budząc się rano, czuję się wspaniale. Wielu bowiem idzie spać i już nie wstaje. Bóg pozwala nam wciąż żyć i być w tym „ziemskim świecie”.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze