Fot. zdj z arch. Benjamina Lubnaua

Mówili mi, że dzisiaj już odchodzi się od Kościoła, a ja do niego dołączyłem [ROZMOWA]

Dziadkowie Benjamina są świadkami Jehowy i on też był wychowywany w tej religii. Dopiero praca w katolickim stowarzyszeniu i rozmowy z kolegą na temat wiary sprawiły, że już jako dorosły postanowił przyjąć chrzest święty w Kościele rzymskokatolickim. 

Karolina Binek (misyjne.pl): Jak to się stało, że odnalazłeś w swoim życiu Boga?

Benjamin Lubnau: To było w 2020 roku. Mam w pracy znajomego, który wcześniej był pastorem w Kościele Zielonoświątkowym. I skoro już pracowaliśmy razem, to zacząłem z nim rozmawiać na tematy wiary i konfrontować swoją wiedzę, którą wtedy miałem, z jego wiedzą. On potrafił w bardzo przystępny sposób przekazać mi wszystko, co wiedział. I tak powoli postępował mój duchowy rozwój. Od dawna też myślałem o przyjęciu chrztu świętego, ale nie mogłem się do tego zebrać. 

>>> „Kościół młodych wcale nie jest taki mały” [ROZMOWA] 

Jak zostałeś wychowany? Z daleka od Boga czy też On był Tobie bliski przez całe życie?

– Bóg był obecny w moim życiu cały czas. Tylko że wychowałem się w innej religii, bo moi dziadkowie są świadkami Jehowy. 

Zatem, gdy rozmawiałeś z kolegą z pracy na tematy związane z wiarą, to od razu byłeś tym wszystkim zaciekawiony? Czy może zdarzało się, że negowałeś to, co do Ciebie mówił?

– Ja miałem już jakąś wiedzę, czytałem wiele na tematy związane z wiarą. Nasze rozmowy nie polegały więc na negowaniu tego, co mówi kolega, a na konfrontowaniu naszych wypowiedzi. 

Wspominasz o tym, że o przyjęciu chrztu myślałeś od dawna, ale nie mogłeś się do tego zebrać. Co sprawiło, że w końcu nastąpił ten moment?

– Był to przełom 2021 i 2022 roku. Wtedy zacząłem trochę częściej chodzić do kościoła. I wtedy ta wiara we mnie kiełkowała. Już rok później przyjąłem chrzest.

>>> Tomek Maruszak OMI: nie wierzyłem, że Bóg istnieje. Dzisiaj jest dla mnie wszystkim [ROZMOWA]

Jak wyglądało Twoje przygotowanie do chrztu?

– Jedna znajoma pomogła mi zapisać się na zajęcia przygotowujące do tego wydarzenia. Zdecydowałem się dołączyć do grupy prowadzonej przez dominikanów. Wiedziałem już, że kilka parafii przygotowuje do katechumenatu w Krakowie, ale to dominikanie tak mi przypadli do gustu i do serca, że nie wyobrażałem sobie podjąć innej decyzji. Raz w tygodniu odbywały się u nich spotkania. Omawialiśmy na nich wiele kwestii związanych z religią, mówiliśmy o tym, czym jest Kościół, czym jest wiara. Poruszaliśmy temat sakramentów i tego, czym jest Pismo Święte.

Zdawaliście jakiś egzamin przed przyjęciem chrztu?

– Egzaminu nie było. Musiałem jednak nauczyć się wyznania wiary i wypowiedzieć je przed ojcem dominikaninem. Dopiero wtedy mogłem „pójść dalej” i przyjąć sakramenty.

Jak wyglądał sam moment chrztu? Jak go wspominasz?

– Mój chrzest odbył się w Krakowie na Wawelu. Było to w wigilię paschalną. Miałem rodzica chrzestnego, który mi towarzyszył przez całe to wydarzenie. Przyjąłem wtedy trzy sakramenty – najpierw chrztu, później bierzmowania, a na końcu Komunii. 

Coś zmieniło się w Twoim życiu po chrzcie?

– Jak najbardziej. Czuję się bardzo uduchowiany. Wcześniej bycie na mszy czasami sprawiało mi problem. A dzisiaj po prostu wyciągam z niej więcej wartości. 

Twoje życie z wiarą, ale bez chrztu różniło się bardzo od tego życia, które jest teraz po chrzcie? Bo domyślam się, że i tak byłeś wtedy dobrym człowiekiem…

– Tak. Natomiast wcześniej nie zwracałem uwagi na rzeczy natury chrześcijańskiej, takie jak pomaganie bliźnim. Na przykład, gdy ktoś prosił mnie na ulicy, żebym kupił mu bułkę, to wcześniej tego nie robiłem. Teraz natomiast jestem w stanie się pochylić i pomóc tej osobie, zupełnie nie patrząc na nią podejrzliwie, a po prostu chrześcijańsko. Poza tym teraz też częściej sięgam do Pisma Świętego. Mam nawet aplikację w telefonie, która udostępnia mi codziennie jakiś cytat z Biblii. Czasem sam dodaję te treści na Facebooku i zupełnie się tego nie wstydzę, bo uważam, że wiara jest piękna i chcę się nią dzielić ze znajomymi, których mam na tej platformie. 

Mówisz o znajomych, wcześniej wspominałeś o koledze. Ale on był w Kościele Zielonoświątkowym, a Twoi dziadkowie są świadkami Jehowy. Dlaczego w takim razie Ty postanowiłeś dołączyć akurat do wspólnoty Kościoła katolickiego?

– Kiedyś sobie wytłumaczyłem, że jednak większość ludzi, którymi się otaczam, to są osoby z Kościoła katolickiego. Poza tym pracuję też w katolickim stowarzyszeniu i wszystko to bardzo się łączyło. Chciałem więc przeżywać z nimi tę miłość chrześcijańską. 

>>> Nawracam się każdego dnia [FELIETON]

Czyli to nie jest tak, że Ty byłeś wcześniej ateistą?

– Sprawa jest trochę trudniejsza. Bo byłem wychowywany wśród świadków Jehowy. Natomiast byłem osobą bardziej poszukującą. I to nie tak, że negowałem kiedyś obecność Boga. Zawsze, zanim jeszcze uwierzyłem miałem przekonanie, że jest jakaś siła wyższa, że ktoś ten świat stworzył, że nie jest tak, że on powstał z niczego. Wiedziałem, że jest coś większego. Natomiast wcześniej, przed nawróceniem, nie nazywałem tego wszystkiego po chrześcijańsku.

W jaki sposób zareagowała Twoja rodzina i znajomi na wiadomość, że zdecydowałeś się przyjąć chrzest i inne sakramenty w Kościele katolickim?

– Znajomi ucieszyli się. Czasami nawet słyszałem, że tak wielu ludzi odchodzi teraz z Kościoła, a ja postanowiłem do niego dołączyć i że ich moja postawa cieszy. Natomiast dziadkowie przyjęli to dość gorzko. Bo wychowywany byłem wśród świadków Jehowy i mieli nadzieję, że wśród nich zostanę. Z kolei moja mama cieszyła się razem ze mną. 

Jeszcze przed chrztem pracowałeś w katolickim stowarzyszeniu i nie miałeś żadnych oporów, że wchodzisz w ten katolicki świat?

– Ja jeszcze przed dołączeniem do pracy rozmyślałem nad katolicyzmem i protestantyzmem. Zastanawiałem się, która z tych dróg jest mi bardziej pisana. Ale poczułem, że bliżej mi do Kościoła katolickiego. Poza tym, ze względu na charakter mojej pracy czasami gdy są jakieś święta w tygodniu, to chodzimy wspólnie na mszę. I dzięki temu dzisiaj mogę już w pełni uczestniczyć w tych wydarzeniach. Natomiast wcześniej po prostu na nich byłem. I tyle. 

Często zaczynam wywiady tym pytaniem. Ale z racji, że to wyjątkowa rozmowa – pozwolę sobie zadać je na końcu. Kim dzisiaj dla Ciebie jest Bóg?

– Bóg jest dla mnie przede wszystkim przyjacielem i osobą, do której zawsze mogę się zwrócić i porozmawiać zarówno wtedy, gdy mam problem, jak i wtedy, gdy wszystko jest w porządku. Wiem też, że On cały czas jest obok mnie.  

Rozmawiała Karolina Binek 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze