Doświadczyć misji w Rzymie
Wiele osób uśmiechało się, słysząc o doświadczeniu misyjnym w Rzymie. To miasto jest przecież kolebka chrześcijaństwa. Im dłużej tam byłam, tym większej pewności nabierałam, że Bogu podobają się te moje pierwsze kroki misyjne stawiane nieśmiało właśnie w Wiecznym Mieście.
Najpierw było pragnienie. Marzyłam, by w różnych krajach i na różne sposoby głosić Dobrą Nowinę. Równolegle wpadały mi w ręce włoskie wiersze, a w ucho piosenki z Italii. Nocą śniłam o mieście, w którym Sienkiewiczowska Ligia uczyła Winicjusza modlitw, a krew męczenników nie tylko legendarnie „stawała się nasieniem nowych chrześcijan”. Do tego nieustanne, gorące pragnienie modlitwy w basilicā maiōre pozwalało na coraz częstsze marzenia o Rzymie, wciąż jednak bardzo odległe.
Jestem zaangażowana w działalność Akademickiego Koła Misjologicznego im. Dr Wandy Błeńskiej, które zrzesza studentów poznańskich uczelni. Nieustannie towarzyszyła mi wdzięczność za ludzi, których spotykamy i za pomoc, którą możemy wyświadczać. Wszelkie inicjatywy, których się podejmowaliśmy lokalnie i dokładaliśmy (nie)wielką cegiełkę do rozpalania ducha misyjnego były dobre. Zielonego pojęcia nie miałam, że dokładnie tak samo już niedługo będę dążyła do świętości w wyśnionym Wiecznym Mieście – choć jeszcze szybciej, intensywniej i głębiej.
Ręce potrzebne do pracy
Telefon: „Siostry klawerianki potrzebują rąk do pracy – może przylecicie?”. Potem wszystko potoczyło się ekspresowo. Nie jest zdziwieniem zagraniczny wolontariat dla każdego, kto postawił kiedyś swoje kroki na spotkaniu AKM-u, jednak z zasady jest on zwieńczeniem naszej rocznej działalności i ma miejsce podczas wakacji. Podstawą doświadczenia misyjnego często jest praca fizyczna, w zależności od potrzeb i specyfiki danego zakątka kuli ziemskiej.
>>> Kazachstan pełen niespodzianek
W poprzednich latach były doświadczenia odbywały się m.in. w Cabo Verde, Jerozolimie, Ghanie czy w Kazachstanie. Wiemy oczywiście, że trudno mówić o misji, myśląc o kilkutygodniowym wyjeździe w czasie studenckich wakacji. Mimo to ogromną łaską jest rozpalanie tego ducha, którym obdarzony jest każdy na mocy chrztu. Mocno uświadomiło to doświadczenie w Rzymie, jak bardzo to mnie dotyczą misje, gdyż naprawdę na mocy chrztu stajemy się misjonarzami i od tego momentu spoczywa na nas ogromna odpowiedzialność – bardzo często nieuświadomiona.
W bibliotecznym świecie
W czasie pandemii nie było możliwości wyjazdu zagranicznego, więc jako AKM wsparliśmy czasem, pracą fizyczną i modlitwą ojców białych (Zgromadzenie Misjonarzy Afryki) w Lublinie (2020) oraz siostry klawerianki w Krośnie (2021). Wtedy mogłyśmy zająć się porządkowaniem archiwum bibliotecznego oraz tworzeniem elektronicznych katalogów książkowych. Praca szła nam żwawo, ale nikt się nie domyślał, że zaowocuje zaproszeniem Koła do analogicznych wolontariatów, nie tylko w Polsce.
>>> Wolontariat misyjny. Dać się zaskoczyć [MISYJNE DROGI]
Gdy usłyszałyśmy, że potrzebne są ręce do pracy w biurze misyjnym w Rzymie – nie wahałyśmy się. Największym problemem było załatwienie możliwości wyjazdu na studiach, ale stanęłyśmy na rzęsach, by pozaliczać wszystko w innych terminach. Do tego Pan nam tak pobłogosławił, że udało się zdobyć tę dodatkową przerwę od nauki – jedna z nas obroniła nawet dyplom trzy dni przed wylotem.
Do naszej codzienności należało także przyporządkowanie pozycji do danego rodzaju literatury, np. katechizmy, modlitewniki, literatura niereligijna. Do tego skrótowe opisanie lektury, nadanie nowego, unikalnego numeru bibliotecznego, policzenie liczby egzemplarzy, rozpoznanie autora, przepisanie wszystkiego do elektronicznego katalogu oraz do kart, które będą służyły tradycyjnym kartom bibliotecznym. Trzeba było też stworzyć i ponaklejać numery na odpowiednie pozycje, a także przeskanować wiele cennych dokumentów archiwalnych. I najciekawsze zadanie: na podstawie korespondencji z całego świata musiałyśmy znaleźć powód, dla którego dana książka była w rękach zgromadzenia. Czy siostry go zakupiły, czy współfinansowały wydanie, a może otrzymały książkę w podziękowaniu?
W Rzymie byłyśmy przez cztery tygodnie, na przełomie marca i kwietnia 2022 r. Naszym głównym zadaniem było odnajdywanie w międzynarodowym programie bibliotecznym sióstr klawerianek odpowiedniej pozycji, a później – na podstawie imprimatur danej książki – przypasowanie diecezji i „odszyfrowanie” języka, w którym dana pozycja została napisana. Jest to szczególnie ciekawe w przypadku zagadkowych alfabetów afrykańskich i azjatyckich. Pomocne było na pewno to, w domu generalnym mieszkają siostry z różnych zakątków świata. Dzięki temu np. jedna z sióstr, pochodząca z afrykańskiego kraju, w którym codziennością jest suahili, wytłumaczyła nam nietypowy układ znalezionego kalendarza liturgicznego.
We wspólnocie
Doświadczenia misyjne to też modlitwa. Wspólnie odmawiałyśmy różaniec i brewiarz, nie zabrakło też codziennej mszy św. Bardzo pomocna w rozwoju duchownym i w rozeznawaniu powołania jest także możliwość przebywania z siostrami zakonnymi w ich codzienności. Wspólne sprzątanie, pomoc w kuchni czy choćby krótkie włoskie rozmowy in occasione wiele nam dały i pokazały blask wciąż jeszcze nie w pełni odkrytego w Kościele piękna ścieżki życia konsekrowanego.
W wolnej chwili uczyłyśmy sióstr polskich piosenek, pokazywałyśmy im też, jak można najnowsze zdobycze techniki wykorzystać w pracy misyjnej i dzieliłyśmy się tym, co akurat się działo. Zakon św. Piotra Klawera tworzą kobiety z całego świata, co było niesamowitą lekcją dialogu międzykulturowego i jeszcze głębszego poszerzenia perspektyw relacyjnych.
fot. Anna Gorzelana
Misje to ludzie
Rzymskie doświadczenie przepełnione było nieplanowanymi, inspirującymi Ewangelią spotkaniami z ludźmi, dzięki którym wyjazd nie pozostał „jedynie” wolontariatem w pięknym miejscu, a mimowolnie nabrał charakteru rekolekcyjnego. Rozmowy o wartości studiowania prowadziłyśmy z teologiem Domu Papieskiego. Jest nim od 2005 r. polski dominikanin, o. Wojciech Giertych OP. W rocznicę śmierci św. Jana Pawła II wspomnieniami o nim podzielił się ks. Paweł Ptasznik, wieloletni współpracownik papieża z Polski. Spotkałyśmy się też z sekretarzem nuncjatury Rzymu, czyli polskim księdzem Romanem Walczakiem.
„Bo misje to ludzie” – tłumaczył nam podczas jednego ze spotkań ks. Tomasz Atłas, który od niedawna pracuje w Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów w Watykanie. Uświadomił nam, że za każdym e-mailem czy numerem katalogowym stoi konkretny człowiek z konkretną potrzebą, człowiek głodny Chrystusa. Punktem kulminacyjnym misji zawsze musi być przekazanie bliźniemu orędzia zbawczego, ale czasem trzeba zrobić to poprzez uzupełnianie skomplikowanych tabelek – i tego nauczyło nas rzymskie doświadczenie misyjne. Rzymskie kościoły są piękne, spacery po wiecznym Mieście – nastrojowe, a udział w Triduum Paschalnym wespół z papieżem to wydarzenie wyjątkowe. Niemniej, wyjazd ten był przede wszystkim spotkaniem Boga Żywego w drugim człowieku. Od tego się zaczynają i do tego zmierzają misje.
Podczas doświadczenia prowadziłyśmy też blog, informując na bieżąco o naszych przeżyciach – zapraszam do lektury: http://akmrzym2022.misja.info/
Galeria (3 zdjęcia) |
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |