Fot. PAP/Łukasz Gągulski

Dyrektor Muzeum Krakowa: szopka krakowska wciąż zachwyca i nie boi się prawdy [ROZMOWA]

Wczoraj rozpoczęła się jubileuszowa, 80. odsłona Konkursu Szopek Krakowskich, której laureatów poznamy w niedzielę. O idei szopkarstwa, zmianach zachodzących w wyglądzie szopek na przełomie lat oraz przekazie z nich płynących w rozmowie z KAI opowiada Michał Niezabitowski, dyrektor Muzeum Krakowa i przewodniczący jury oceniającego prace szopkarzy.

Łukasz Kaczyński (KAI): Skąd wzięła się szopka krakowska?

Michał Niezabitowski: – To zwyczaj, który zapoczątkowali XIX-wieczni krakowscy murarze. Kiedy następował sezon jesienno-zimowy i nie było dla nich prac budowlanych, zaczęli oni tworzyć przenośne teatrzyki lalkowe ze Świętą Rodziną i wystawiać przedstawienia jasełkowe w mieszczańskich mieszkaniach. Tradycja ta odeszła nieco w niepamięć po pierwszej wojnie światowej, ale wszystko zmieniło się, kiedy w 1937 r. zorganizowano pierwszy Konkurs Szopek Krakowskich.

Czy konkurs wpłynął na wygląd prac szopkarzy?

– Niewątpliwie tak, gdyż pierwotnie szopki służyły jak przenośne teatrzyki i konkurowały między sobą wyglądem przedstawienia prezentowanego przez towarzyszącą jej amatorską trupę teatralną. Im większa jego atrakcyjność, tym większa szansa na zarobek wśród mieszczan, gdyż w ówczesnym okresie świątecznym nie było telewizora i „Kevina samego w domu”, stąd poszukiwane były ciekawe rozrywki dla dzieci. Natomiast kiedy pojawił się konkurs, element teatralności zszedł na drugi plan. Sam teatrzyk kukiełkowy zaczął się kurczyć, natomiast coraz większą rolę zaczął odgrywać poziom architektoniczny szopki, czyli odzwierciedlenie najbardziej charakterystycznych elementów mapy stolicy Małopolski. Szopka więc z teatrzyku stała się swego rodzaju pałacem strojnym.

Obserwując szopki na przełomie lat można powiedzieć, że dzieła te wciąż ewoluują.

– Stylistyka szopki zmieniła się nieznacznie. Jednak tworzące ją elementy na pewno muszą iść z duchem czasu, co jednak jej nie zaszkodziło, a wręcz ubogaciło. Szopka wchłania cały świat, a on przecież się zmienia. Więc kiedy nadarzyła się możliwość wprowadzenia do prac elektryczności, najpierw pojawiły się żaróweczki, które rozgrzewały się wręcz do czerwoności, a teraz mamy już łagodne oświetlenie ledowe. Szopkarze zaczęli tworzyć też ruchome figury, nieraz oparte na bardzo skomplikowanych mechanizmach. Coraz większego znaczenia zaczynają nabierać również multimedia.

>>> W Parlamencie Europejskim nie było szopki bożonarodzeniowej. Dlaczego?

Fot. PAP/Łukasz Gągulski

Jak rozumieć przymiotnik „krakowska” odnoszący się do szopki?

– Szopka jest krakowska, bo wyrasta z Krakowa, gdyż jej pierwociny są krakowskie. Bez dwóch zdań jej cechami charakterystycznymi są też elementy architektury stolicy Małopolski. Całość uzupełnia obyczajowość krakowska, na którą składają się Lajkonik, Wyspiański, krakowiacy, królowie czy poeci, słowem historia Krakowa, którą szopkarz odtwarza w swoim dziele. Z drugiej strony, mimo tego silnego powiązania z Krakowem, trzeba przyznać rzecz jedną – szopka jest tradycją krakowską, ale jednocześnie jest uniwersalna, bo jej przekaz, zwłaszcza ten komentujący aktualne wydarzenia, na przykład społeczne czy gospodarcze, doskonale rozumieją i odczuwają także nie-krakowianie.

Jakie szopki zapadły Panu najbardziej w pamięć w blisko 20-letniej już pracy jako przewodniczącego jury Konkursu Szopek Krakowskich?

– Pamiętam szopę Pawła Nawały z 2005 r., w którym umarł Jan Paweł II. Zrobił on dzieło, które utkał z ciemnej zieleni i głębokiego brązu. Bardzo nieradosne kolory – wszystko było w tej szopce zduszone. To była szopka wyrażająca mocno żałobę, ale jednocześnie kolorowa, choć niezwykle stonowana. Rzeczywiście była przejmująca. Zapadła mi również w pamięć szopka Macieja Moszewa, który wprowadził w niej wyjątkowo skomplikowany mechanizm uruchomiający chyba ze 30 aniołków machających skrzydłami. Można by powiedzieć, że ta szopka była wręcz fruwająca. Element ruchu został tutaj dopracowany do perfekcji. I wspominam zaskakującą, ale piękną szopkę Andrzeja Malika, który odszedł od popularnych kanonów architektury Krakowa, czyli odzwierciedlania np. Wawelu i kościoła Mariackiego, na rzecz wczesnomodernistycznych elementów stolicy Małopolski. To był ruch odważny i ciekawe doświadczenie z perspektywa oglądającego.

>>> Kraków: bożonarodzeniowe szopki z… klocków LEGO

W tym roku odbywa się jubileuszowa, 80. już odsłona konkursu. O czym to świadczy?

– Że zwyczaj tworzenia szopek krakowskich jest naprawdę żywy. I jak obserwujemy po zgłoszonych pracach, nie tylko wśród doświadczonych szopkarzy, ale także młodszych pokoleń. Myślę, że przez lata trwania wydarzenia stało się ono nieoderwalną częścią genotypu przede wszystkim mieszkańca Krakowa, ale i każdego obywatela naszego kraju, bez względu na jego gust estetyczny, światopogląd czy wyznanie. Szopka nas określa, komentuje świat, wciąż zachwyca i nie boi się prawdy. Dlatego nadal ma niezwykłą moc kształtowania i uwrażliwiania Polaków na otaczającą rzeczywistość, jednocześnie zapewniając piękne wrażenia estetyczne.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze