Fot. Karsten Wurth/Unsplash

Ekspertka: obecny rekord ciepła to wynik zmian klimatu i El Nino

W tym roku na wzrost temperatury wynikający z ocieplania się klimatu pod wpływem działań człowieka, emisji dużej ilości gazów cieplarnianych do atmosfery, nakłada się efekt związany z El Nino; to zjawisko zachodzące cyklicznie – powiedziała PAP prof. Joanna Wibig, współautorka książki „Climate Change in Poland”.

Według National Centers for Environmental Prediction 3 lipca był najcieplejszym dniem w historii pomiarów. Średnia globalna temperatura osiągnęła 17,01 st. C. Jednocześnie fale upałów dotykają Amerykę Północną i Chiny.

Według prof. dr hab. Joanny Wibig, która jest pracownikiem Katedry Meteorologii i Klimatologii Uniwersytetu Łódzkiego, obserwujemy skutki trwających już od dekad zmian klimatycznych.

>>> Naukowcy: 3 lipca był najgorętszym dniem na świecie

„Poważne zmiany klimatyczne to coś, czego już doświadczamy. Każdy kolejny rok przynosi nowe rekordy ciepła w różnych częściach świata, także w Polsce. 1 stycznia w Warszawie zanotowano temperaturę przekraczającą 19 st. C. W kwietniu upały i susze dotknęły Hiszpanię, średnia miesięczna temperatura była o 3 st. C wyższa od normy, a opady stanowiły tylko 20 proc. średnich dla tego miesiąca” – podkreśliła ekspertka.

Fot. EPA/CAROLINE BLUMBERG Dostawca: PAP/EPA.

Jednocześnie pojawiło się inne, podnoszące temperaturę zjawisko.

„W tym roku na wzrost temperatury wynikający z ocieplania się klimatu pod wpływem działań człowieka, emisji dużej ilości gazów cieplarnianych do atmosfery, nakłada się efekt związany z El Nino. To zjawisko zachodzące cyklicznie – co kilka lat wody Pacyfiku w okolicy równika są znacznie cieplejsze od normy. Ponieważ powierzchnia tego obszaru stanowi znaczący ułamek powierzchni Ziemi, to ocieplenie w regionie El Nino powoduje wzrost średniej temperatury Ziemi o 0.1 do 0.3 st. C, w zależności od intensywności zjawiska. El Nino trwa od kilku do kilkunastu miesięcy i oprócz ocieplenia przynosi też inne anomalie klimatyczne, intensywne w regionie Pacyfiku i Oceanu Indyjskiego. Stąd mogą wynikać fale upału w Ameryce Północnej i w Chinach” – wyjaśniła prof. Wibig.

>>> Tatry: ruszają remonty szlaków turystycznych

Choć Ziemię ogrzewa Słońce, nie ono odpowiada za obecne kłopoty. „Aktywność słoneczna ma wpływ na klimat, ale aktualnie Słońce nie jest w fazie dużej aktywności, więc inne czynniki mają większe znaczenie” – dodała specjalistka.

Niestety, jej zdaniem przyszłość może okazać się coraz trudniejsza. „Brak poważnych działań w kierunku zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych powoduje, że zmiany klimatyczne przyspieszają z roku na rok. I dlatego nowe rekordy będą nam regularnie towarzyszyć” – ostrzegła.

fot. unsplash/Damian Piątkowski

Dotyczy to także Polski. „Również w Polsce czekają nas w kolejnych latach coraz silniejsze i dłuższe fale upałów. Liczba dni z temperaturą maksymalną ponad 30 st. C wzrosła w Polsce blisko trzykrotnie od połowy XX wieku i nadal będzie rosnąć. Oprócz fal upałów pojawiać się będą również fale ciepła, czyli dni z temperaturą może nieprzekraczającą 30 st. C, ale niezwykle ciepłych jak na daną porę roku, tak jak te 19 st. C 1 stycznia” – poinformowała prof. Wibig.

Ucierpieć może przez to gospodarka wodna i rolnictwo. „Poważnym problemem będzie też dla Polski zmiana reżimu opadów. Sumaryczne opady w skali roku nie zmieniają się znacząco, nawet minimalnie wzrastają. Natomiast zmianie ulega ich rozkład w ciągu roku, rosną sumy jesienno-zimowe, a maleją wiosenne i letnie. Ponadto są mniej równomierne. Okresy suche przeplatane są burzami, opadami o dużej intensywności, które szybko spływają do rzek i tylko w niewielkiej ilości wsiąkają w glebę. Dodatkowo wyższa temperatura i dłuższy okres wegetacyjny powodują zwiększone parowanie. To oznacza, że gleby z roku na rok stają się coraz suchsze” – alarmuje badaczka.

Może być też dużo mniej przyjemnie, a na narty można będzie jeździć tylko za granicę. „Generalnie będzie cieplej, we wszystkich porach roku. Ponadto suszej, spodziewamy się dłuższych okresów suchych przedzielanych okresowo burzami, które mogą być bardziej dynamiczne niż te obecne, czyli towarzyszyć im będą silniejsze wiatry i bardziej intensywne opady. Z pokrywą śnieżną będziemy się stopniowo żegnać, najpierw na zachodzie, w centrum i na wybrzeżu, potem na wschodzie i południu kraju” – zaznaczyła prof. Wibig.

Prof. Wibig jest geofizykiem, fizykiem atmosfery. Specjalizuje się m.in. w badaniach cyrkulacji atmosferycznej i jej wpływu na klimat w Europie, współczesnymi wahaniami klimatu oraz ekstremalnymi zdarzeniami klimatycznymi.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze