fot. arch PAP

Górskie szlaki Brata Alberta

„Jestem koło Starego Kościółka. Od Krupówek sanki jadą, jeden koń duży, drugi mały, jakiś darowany »śpizok« dzwoni u chomąta konia – pisał we wspomnieniach Wojciech Brzega, zakopiański artysta. – Jedzie trzech brodatych dziadów: poznałem Witkiewicza, kłaniam się, sanki stają i Witkiewicz mnie przedstawia Chełmońskiemu, Brata Alberta przedtem u państwa Witkiewiczów miałem szczęście poznać (który teraz powoził). Witkiewicz, zwracając się do mnie powiedział: – Razem trzech takich dziadów zebranych dość trudno by w Polsce spotkać”.

Zapewne nie wszyscy, którzy przybyli do Krakowa, by pomodlić się przy relikwiach Brata Alberta i choć raz spojrzeć na słynny obraz „Ecce Homo” wiedzą, że nieco ponad sto kilometrów dalej znajduje się urokliwe miejsce nie mniej bliskie świętemu. Wystarczy pojechać do Zakopanego i dotrzeć do początku niebieskiego szlaku przy dolnej stacji kolejki linowej na Kasprowy Wierch. Tam zaczyna się Droga Brata Alberta. Zaczęto ją układać w 1938 r. z granitowych kamieni. Ścieżka, którą chodziło się tu wcześniej – wzdłuż potoku Bystrej – zanikła jakiś czas wcześniej.

W 1892 r. Brat Albert przybył tutaj w odwiedziny do kolegi z monachijskich studiów, Stanisława Witkiewicza. Miejsce go oczarowało, a w głowie zaświtał mu pewien pomysł. W tamtych czasach Zakopane było uzdrowiskiem słynącym z leczenia gruźlicy, a bracia i siostry zakonne też przecież chorowali. Co więcej, potrzebowali miejsca, w którym mogliby się zregenerować i nabrać sił do ciężkiej pracy z biednymi. Pięć lat później Brat Albert znów pojechał do Zakopanego. Przywiózł z sobą list polecający od kardynała Albina Dunajewskiego, skierowany do właściciela ziemskiego hrabiego Zamoyskiego: „Oddawcę Brata Alberta polecam usilnie Panu Hrabiemu – u nas w Krakowie wiele dobrego robi. Błogosławieństwo Boże z Wami”. Spotkanie obu panów było początkiem wielkiej przyjaźni. Zakonnik dostał ziemię pod budowę pustelni w miejscu, które sam wybrał. Prace rozpoczęto w 1898 r. Nadzorował je sam Brat Albert, a w tworzeniu projektu prawdopodobnie pomagał Stanisław Witkiewicz. Po czterech latach bracia zbudowali na zboczu Krokwi (Śpiąca Góra) drugą pustelnię dla siebie, a dotychczasową przekazali siostrom albertynkom.

Po około dziesięciu minutach marszu zatrzymujemy się przed bramą wejściową. Za ogrodzeniem znajduje się dziś nie tylko pustelnia, ale i cały kompleks klasztorny albertynek. Do pustelni Brata Alberta prowadzi dróżka, przy której znajduje się niewielka studzienka.

Sam Brat Albert umieścił na niej obrazek Matki Bożej Częstochowskiej oraz starą modlitwę franciszkańską:

Bogu chwała, wiekuista niech będzie Bogu chwała,

cześć Maryi, uwielbienie Świętym Pańskim,

pokój żyjącym, wieczny odpoczynek zmarłym,

zdrowie chorym, dla grzeszników pokuta prawdziwa,

dla sprawiedliwych w dobrym wytrwanie,

dla żeglarzy na morzu spokój, dla podróżujących pomyślna droga.

Niech nas z Synem Swoim Przenajświętsza Maryja Panna błogosławi. Amen.

Dróżka prowadzi do kaplicy, potem skręca w stronę świerków, wśród których widać małą drewnianą chatkę z ociosanych bali – to Pustelnia Brata Alberta. Przed domkiem stoi pomnik upamiętniający świętego.

Chatka służyła też jego gościom i księżom odprawiającym Msze św. w kaplicy. On sam mieszkał w niewielkim pokoiku o wymiarach 2 x 2 m. Do dziś stoi w nim prowizoryczne łóżko, krzesło i stół. Przy łóżku zostały drewniane chodaki brata Alberta. „Powinno się być dobrym jak chleb, który dla wszystkich leży na stole, z którego każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się, jeśli jest głodny” – te bodaj najbardziej znane słowa świętego zostały zamknięte w pięknym symbolu. Za oszklonymi drzwiami znajduje się relikwiarz, a w nim szczątki świętego położone w wyrzeźbionym chlebie. W sąsiednim, znacznie większym pomieszczeniu można oglądać i zakupić portrety, książki i dewocjonalia. Również i dziś, tak jak dawniej, do pustelni przybywają siostry, by nabrać potrzebnych im sił duchowych i fizycznych.Brat Albert był tutaj jeszcze pięć dni przed śmiercią. Często wyjeżdżał z Krakowa, by odpoczywać i modlić się w ciszy i spokoju. „Dnia 29 listopada 1916 roku Brat Albert pojechał do Zakopanego, aby osobiście zapłacić ostatnią ratę pieniężną, jaką był winien hrabiemu Władysławowi Zamoyskiemu za drzewo zużyte do budowli pustelni. – wspominał biograf świętego, o. Władysław Kluz. – W Zakopanem pożegnał się ze wszystkimi (…). Jeszcze ostatnie spojrzenie na Kasprowy Wierch, Myślenickie Turnie, na jodły, na świerki, na ulubione pustelnie i umiłowaną chatkę”. Na Kalatówkach został do 20 grudnia. Zmarł w Krakowie pięć dni później.

Tą samą wąską ścieżką wracamy przed kaplicę. Obok wejścia stoi pomnik poświęcony Janowi Pawłowi II. 6 czerwca 1997 r., podczas Mszy św. pod Wielką Krokwią papież beatyfikował albertynkę siostrę Bernardynę Jabłońską.

Kaplica klasztorna wznosi się na wysokiej podmurówce z kamienia. Do środka prowadzą drewniane schodki. Nad ołtarzem kaplicy znajduje się zabytkowy krucyfiks – dzieło nieznanego artysty, które św. Albert otrzymał w darze od oo. paulinów z Krakowa. Krzyż ów aż z Chabówki –tylko do tej stacji dochodziła kolej – przyniosło w procesji dwóch braci albertynów. Został on potem odrestaurowany w Zakopanem i pomalowany przez samego Stanisława Witkiewicza. „Jest w nim coś nad wyraz prostego, odartego z rzeczywistości – pisał o nim Stanisław Żeromski – a równocześnie pełnia idei, krzyk o męce Chrystusa”. Święty spędzał przed nim długie godziny, legenda mówi, że Chrystus z krucyfiksu przemawiał do Brata Alberta  wielokrotnie.

Wracamy na Drogę Brata Alberta – przecinamy ją i przechodzimy na dróżkę, przy której zaczyna się żółty szlak. Dróżka pnie się wokół Śpiącej Góry, przechodzi doliną o nazwie Szeroki Żleb, przez który płynie niewielki potok, a potem pnie się na szczyt. Śpiąca Góra wchodzi w skład masywu Krokwi (1378 m n.p.m.) znanej ze skoczni narciarskiej.

Po około kwadransie docieramy do szczytu Śpiącej Góry. Tutaj znajduje się Pustelnia Albertynów i kaplica pod wezwaniem Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. Zakonnicy pojawili się w tym miejscu w 1902 r., a budowę ukończyli dziesięć lat później. W 1977 r. w wyniku pożaru klasztor i kaplica całkowicie spłonęły. Jego odbudowę ukończono w 1984 r.

Bracia odpoczywają tutaj po ciężkiej pracy w schroniskach dla bezdomnych. Modlą się, nabierają sił. W ołtarzu kaplicy domowej umieszczona jest rzeźba Chrystusa Ukrzyżowanego ufundowana przez kardynała Franciszka Macharskiego, wzorowana na krzyżu z klasztoru cystersów w Krakowie-Mogile.

Kiedy znów wrócimy na ścieżkę i pójdziemy około 10 minut w głąb Doliny Bystrej, dotrzemy do Hotelu Górskiego PTTK. Tutaj kończy się Droga Brata Alberta.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze