Rzeka, książka i ja
Beztroska i zapomnienie – z tymi słowami najbardziej kojarzą mi się wakacje i te momenty w ciągu roku, kiedy mamy trochę więcej wolnego czasu. Choćby majówka! Choć wciąż trzeba zwyczajnie żyć – pracować, ogarniać różne sprawy, czasem i gonić za codziennością – to jednak jest to czas wyjątkowy. W tym czasie tak często udaje się na chwile zapomnieć o codzienności. Wszystko dzięki… książkom.
Książki warto czytać cały rok – i do tego bardzo zachęcam! Zwłaszcza, że wciąż nad Wisłą nie możemy pochwalić się wysokimi statystykami czytelnictwa… Niemniej, gdy ktoś już czyta – to z reguły w ilościach hurtowych. I tylko czytelnik zrozumie problemy drugiego czytelnika. Jak choćby ten sprzed paru dni, gdy jedna miłośniczka książek zdradziła mi, że musi dopasować regał w nowym domu do „długości” książek, które ze sobą zabiera. 1000 cm, czyli 10 metrów. Ten problem zrozumie tylko drugi miłośnik książek…
>>> Wakacje z Bogiem w czasie pandemii
Chwila zapomnienia
Tak, czytajmy cały rok, ale to jednak wiosna i lato są tymi porami roku, w których czytanie nabiera wręcz mistycznego wymiaru. Przeglądając dzisiaj zdjęcia w swoim telefonie natknąłem się na fotografie zrobione w pewien piękny, gorący czerwcowy dzień. Wybrałem się na spacer nad Wartę do Wielkopolskiego Parku Narodowego. Malownicza okolica. W plecaku – książka. W pewnym momencie usiadłem nad rzeką i zacząłem czytać. Nie było to wielka literatura. Ot, zwykły kryminał. Ale wystarczyło kilka minut, żebym zapomniał o otaczającym mnie świecie – i przeniósł się do alternatywnej rzeczywistości – tej wykreowanej przez pisarza. Otaczało mnie wielkie miasto, byłem na sali sądowej i towarzyszyłem dwójce prawników prowadzących trudną sprawę.
Drugie życie
To właśnie jest najpiękniejsze w książkach – że pozwalają nam na „drugie życie”. Na chwilę odrywamy się od tego własnego i wchodzimy w inny świat. Dlatego każda kolejna przeczytana książka poszerza nasza perspektywę. Uruchamia naszą wyobraźnię. W głowie „widzimy” to, o czym czytamy. Na chwilę zapominamy o tym, co tu i teraz – i przenosimy się do tam i wtedy. Dzięki książce jednego dnia jesteśmy we współczesnej Warszawie, a już następnego w fikcyjnym Śródziemiu. A w międzyczasie odwiedzamy Hogwart i podróżujemy Orient Expressem. Książki pozwalają nam na odkrywanie nowych światów, na podróże za pomocą wyobraźni.
>>> Hubert Piechocki: wakacyjne tropy – odpocznijcie!
Sposoby
Każdy ma swój sposób na czytanie. Ja czytam jednocześnie zawsze kilka książek – ale każdą w swoim tempie. I każda z nich jest „z innej bajki”. Kryminały czy sensacje połykam bardzo szybko. Innymi delektuję się tygodniami czy miesiącami. Tak było choćby w zeszłym roku, gdy postanowiłem przeczytać po raz kolejny „Władcę pierścieni”. Czytałem powoli. Rozdział, maksymalnie dwa dziennie. Chciałem jak najdłużej rozkoszować się przyjemnością tej lektury. Pewnie za kilka lat do „Władcy” znów wrócę… Delektować chciałem się też w zeszłym roku „Opowieściami z Narnii”, które czytałem po raz pierwszy (a przynajmniej większość tomów). Nie wyszło. Skoro była to pierwsza lektura, to za bardzo chciałem wiedzieć, „co będzie dalej”. Na delektowanie się Narnią, na wolną lekturę – przyjdzie więc czas kiedy indziej…
Rytuały
Czytanie to też ulubione miejsca i rytuały. Uwielbiam czytać… przed pracą. Wstaję, ogarniam się, a potem robię sobie kawę w jednym z ulubionych kubków i biorę do ręki jakąś lekturę. 20, 30, czasem i 40 stron przeczytanych z rana ustawia dzień. Dzięki nim pozytywnie nastrajam się przed tym, co przyniesie akurat rzeczywistość. Polecam poranną lekturę! Ale polecam też tę wieczorną. Cały dzień, czasem pełen trudności, za nami. Nic już nie trzeba zrobić. Odpuśćmy sobie wtedy śledzenie kolejnych newsów w sieci czy oglądanie kolejnego odcinka serialu – właśnie na rzecz wciągającej lektury. Wygodny fotel, spokój, kubek gorącego mleka z miodem – i można wziąć do ręki ulubioną książkę! I na chwilę przed snem przenieść się do Avonlea, Soplicowa, a może i do Bullerbyn?
>>> Radosław Bukowski: im więcej odpoczywasz, tym dłużej żyjesz
Perspektywicznie – 2000 cm
I wreszcie natura, przestrzeń – to właśnie mój ulubiony sposób czytania w czasie letnim. Czasem idę z książką nad rzekę, innym razem biorę ją ze sobą do jednego z parków położonych w centrum Poznania, siadam na trawie i czytam. A czasem po prostu wychodzę z książką na ogród, biorę ze sobą kawę i szukam spokojnego kącika na lekturę. I się w niej zatapiam – na długie minuty, a czasem i na godziny. Powtarzając sobie często, że „jeszcze tylko jeden rozdział”. A potem kolejny i kolejny… Aż okazuje się, że moje oczy walczą z zapadającym zmrokiem… I w tym ogrodowym czytaniu czasem tylko przeszkadzają mi koty, które zaczynają przychodzić i się łaszą. A może to już nie są moje koty? Może to profesor McGonagall wysłała swojego patronusa? Albo Behemot zagubił i się zamiast do Moskwy – trafił do mojego świata? Może… Kończąc, musze jeszcze wrócić do tego regału. 1000 cm to niby dużo – 10 metrów. Myślę jednak, że znajoma niedługo będzie miała poważny problem. Ba, jestem pewien, że będzie go miała. Zatem, jeśli to czytasz – zainwestuj od razu w regał na książki o długości 20 metrów. Szybko się przyda!
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |