fot. EPA/Jorge Torres

Ile razy jeszcze mam się nawracać?

Niby prosta rzecz – odwrócić się od grzechów. A jednak nie do końca. Dlatego pomoże nam rozwikłać tą kwestię ksiądz dr hab. Tomasz Nawracała, wykładowca dogmatyki na Wydziale Teologicznym UAM. 

W Internecie możemy znaleźć świadectwa nawrócenia. Mówią wtedy, że przeżyli nawrócenie i żyją z  Bogiem. A jednocześnie mamy wezwanie w Biblii do tego, by nieustannie się nawracać. Jak więc jest naprawdę? 

W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy, że nawrócenie jest drogą powrotu do Boga, która zakłada ból i odwrócenie się od popełnionych grzechów oraz mocne postanowienie niegrzeszenia w przyszłości. Nawrócenie dotyczy więc przeszłości i przyszłości. Źródłem nawrócenia jest nadzieja na miłosierdzie Boże (1490). Nawrócenie polega więc na odwróceniu się od swoich grzechów i zwróceniu się do Bożego miłosierdzia. Nie wpatrywaniu się w to, jakim jestem grzesznikiem, ale na wpatrywaniu się w Boga i Jego miłość. Bo źródłem zbawienia nie jest przylgniecie do grzechu, ale życie blisko Boga. Jak można się domyślić nie jest to coś co dzieje się jednorazowo. Ale jak w każdej innej relacji czasami coś się psuje i trzeba na nowo odbudować bliskość. 

Ale to wszystko nie jest taki łatwe jak mogłoby się wydawać. Zwłaszcza w praktyce.

>>> Wielki Post to czas nawrócenia, czas wolności. Orędzie papieża Franciszka na Wielki Post

Księże Tomaszu jak poznać, że się nawracam? 

Ksiądz Tomasz Nawracała: Przede wszystkim po owocach mojego życia. To znaczy po tym co robię. Nawrócenie jest procesem wewnętrznym, ale ono musi się zewnętrznie ujawnić. Mój nowy sposób myślenie, mój nowy sposób patrzenia na świat, na drugiego człowieka, a przede wszystkim nowy sposób postrzegania samego Boga wyraża się na zewnątrz w konkretnych gestach i postawach, w tym jak ja żyję tym, co dokonało się w moim wnętrzu. 

Czyli nie wystarczy to, że człowiek ma poczucie, że się zmienił, że się nawrócił? 

Absolutnie nie wystarczy. Nawrócenie powinno być widoczne na zewnątrz. 

co jeśli nie mam z czego nie nawracać? Może nawracać się z tego, że nie mam się z czego nawracać? 

Wtedy człowiek powinien prosić Ducha Świętego, aby oświecił jego umysł i serce. 

Czyli powinien się nawracać z tego, że nie ma z czego się nawracać? 

Nie ma ludzi, którzy nie potrzebują nawrócenia. Pytać można o to, czy dostrzegamy to z czego powinniśmy się nawrócić. To właściwie jest przesłanie wynikające z Nowego Testamentu, gdzie święty Jan Ewangelista mówi nam bardzo wyraźnie, że to Duch Święty przekonuje nas o własnym grzechu. Jeżeli tego przekonania nie ma to być może nie jesteśmy wystarczająco otwarci na Ducha Świętego. Potrzeba wówczas dobrej modlitwy do Ducha Świętego, aby nasze serca i umysły oświecał w bilansie, który nazywanym rachunkiem sumienia. Wszystko po to, by zło i grzech były jednak przez nas dostrzegane. 

A jeśli już przeżyję swoje nawrócenie, to czy mogę nawracać innych? Czy w ogóle mam takie prawo? 

To jest nie tylko prawo, ale i nasz obowiązek. Ponieważ mam dawać świadectwo o Chrystusie. Pan Jezus mówił na kartach Ewangelii: niech ludzie na was patrzą, widzą wasze uczynki i chwalą Ojca, który jest w niebie. To znaczy, że tak naprawdę to my dając świadectwo o Chrystusie dla innych mamy być zachętą, by stawali się świętymi. Więc po części to na nas spoczywa obowiązek prowadzenia ludzi ku Chrystusowi i nie wykluczamy tutaj i nie stawiamy w drugim rzędzie mocy Bożej łaski, czy działania Ducha Świętego, ale łaska zawsze bazuje na naturze, jak mówi zasada teologiczna. To znaczy, że każdy z nas także odpowiada za to, czy mój kolega z pracy, koleżanka z biura, sąsiad, sąsiadka się nawróci i będzie przy Chrystusie.

 

 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze