Fot. Anna Gorzelana

Impra w Kanie i akcja z Łazarzem, czyli slangowa Ewangelia [FELIETON] 

Wpadła mi ostatnio w ręce pewna książka. Nie użyję tu słowa „Księga”, choć przekazuje ona Ewangelię. „Dobra Czytanka wg św. ziom’a Janka” to oryginalna adaptacja Ewangelii wg św. Jana na współczesny slang młodzieżowy.  

I choć głośno o tej inicjatywie było piętnaście lat temu, w momencie wydania tej pozycji, postanowiłam w roku 2023 odgrzać stary kotlet. A może odlać wino ze starych bukłaków? 

Ekumeniczny eksperyment 

Autorami projektu są zaprzyjaźnieni sobie ewangelicy i katolicy, którzy poczuli potrzebę „przełożenia” Ewangelii według św. Jana na współczesny język. Źródłem były przekłady: Biblia Tysiąclecia, Biblia Warszawska i Biblia Gdańska. Oficjalne wydanie „Dobrej Czytanki wg św. ziom’a Janka” nastąpiło w 2006 roku, przez następne kilka lat autorzy podróżowali po Polsce, spotykając się z młodzieżą oraz tworząc wspólnoty i dzieła ewangelizacyjne, np. Club Zioma Janka czy ziomSTORY. 

Ewangelizacja – od początku to było główne założenie pracy pracy nad tekstem biblijnym. I choć „Czytanka” bez cienia wątpliwości może być do tego wykorzystana, wzbudza wiele kontrowersji. 

>>> „Artur, przyszykuj kadziło”. Msza święta w Robloxie nowym sposobem na ewangelizację? [ANALIZA]

fot. unsplash

Desakralizacja 

Trudno mi czytać o „akcji ze ślepym” zamiast o uzdrowieniu, czy o „przypale Piotrka” jako o jego wyparciu, gdyż styl biblijny i pewne kulturowe określenia tak mocno zakorzeniły się naszej mentalności, że chwilowe odstawienie ich na bok już najczęściej poza strefą komfortu. Cienka granica leży jednak między treningami w stawaniu przed sobą w prawdzie wobec nieuchwytności Boga, a włożeniem Dobrej Nowiny pomiędzy inne książki, pominąwszy kwestię autorstwa tekstu natchnionego. Ewangelia szybko wtedy ginie, błyszczące okładki i jeszcze prostsze hasła ją przekrzyczą.  

Dzisiejszy kryzys sakralności, przejawiający się m.in. we współczesnym malarstwie, dotyka wielu aspektów. Postmodernistyczny człowiek z dumą odrzuca niezrozumiałe „dodatki”, które często stanowią trzon jego tożsamości, w związku z czym zostaje i bez niepraktycznych udziwnień, i bez siebie. Zdecydowanie potrzebujemy przestrzeni sakralnej, szczególnie w naszej codzienności. I olbrzymią moc ma Pismo Święte, o ile wpuścimy je w nasz powszedni rytm i realnie pozwolimy Bogu przemieniać nas przez swe słowo. 

>>> Biblia – autobiografia Boga. I najlepszy przewodnik po życiu [FELIETON] 

Dobra Czytanka jest zrozumiała dla pewnej grupy odbiorców, atrakcyjna w swej nieszablonowości,  lekka w odbiorze, ale jest też zdesakralizowana. Słowo Boga musi otaczać pewne sacrum – nie oznacza to, że nie możemy czytać Biblii w tramwaju czy odmawiać brewiarza z tabletu, ale język pozwala wyodrębnić istotę i szczególne skupienie – wszak Bóg mówi. A raczej trudno brać na poważnie kogoś, kogo „ostra nawijka” przypomina nieskomplikowany, ale też niezbyt zabawny dowcip wujka na weselu.  

Fot. unsplash

Slang jest chwilowy, Słowo wieczne 

Po wydaniu „Dobrej Czytanki wg św. ziom’a Janka” pojawiła się żywa dyskusja między biblistami, pozostałymi teologami, a językoznawcami, przez których odbiór tego eksperymentu był ogromnie zróżnicowany. Rada Języka Polskiego w oficjalnym komunikacie odniosła się do eksperymentów „uwspółcześniania” języka biblijnego: 

„Próby idące w kierunku oddania Pisma Świętego w języku lokalnym lub środowiskowym niosą niebezpieczeństwo swego rodzaju «prywatyzacji» tego, co powszechne i wypracowane w drodze długiej tradycji przekładowej i egzegetycznej. Co więcej, skazują owe inicjatywy na niemal pewną porażkę wszędzie tam, gdzie owe odmiany językowe nie dysponują odpowiednim potencjałem form i gatunków wypowiedzi, jakie niesie tekst biblijny, obfitujący nieprzebranym bogactwem symboli, obrazów i rodzajów literackich właściwych językom biblijnym”. 

Fragment „Dobrej Czytanki według św. ziom’a Janka”. Fot. Anna Gorzelana

Czytając tę slangową adaptację Ewangelii wg św. Jana zaledwie 16 lat po jej wydaniu, wielu „młodzieżowych” zwrotów już nie rozumiem, mimo iż wciąż nieśmiało utożsamiam się z tą grupą wiekową, na co dzień z naturalnością operując wyrazami uznawanymi za młodzieżowe słowa roku. Trudno jednak nadążyć za modami, także tymi językowymi. Warto zakorzenić się w słowie, które jest trwałe i coraz głębiej je medytować. Slang jest chwilowy, Słowo wieczne… a i Przedwieczne. 

Gdy czytamy mnóstwo książek o Bogu, przyswajamy kolejne komentarze do Pisma Świętego i coraz bardziej współczesne czy przystępne pomoce do jego zrozumienia, obyśmy zdążyli poznać Pismo Święte. Żeby przypadkiem na sądzie nie okazało się, że nie znamy Pisma Świętego, bo tak zajęci byliśmy wchłanianiem rzeczywistości, które miały nam je przybliżyć, a sami zamknęliśmy się na głos Boga. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze