Zdjęcie: katedra w Szanghaju, fot. misyjne.pl

Jak dobrze mieć Kościół dostępny [FOTOREPORTAŻ]

Pierwszą połowę stycznia spędziłem w podróży. Głównie po Nowej Zelandii, ale nie tylko. Po drodze odwiedziłem Pragę (stamtąd miałem lot) i Szanghaj (tam miałem jednodniową przerwę w podróży). Mimo odległości od ojczyzny chciałem być blisko Jezusa. Jak dobrze wiemy, wakacje nie powinny być wakacjami od kontaktu z Nim (także w murach Kościoła) 

W odległych krajach nie zawsze jest to łatwe. Warto jednak czasami zmienić perspektywę, by dostrzec to, czego na co dzień możemy nie widzieć. Czego? Dostępności Kościoła.

fot. misyjne.pl

Praski przypadek
Tego z wielkiej i małej litery. W Polsce możemy tego po prostu nie zauważać. Ta dostępność jest duża, a przez niejako naturalna, może i zwykła. Kościół jest dostępny niemal na każdym kroku (szczególnie w dużych miastach). Nie dość, że kościołów dużo, to i wiele sprawowanych w nich nabożeństw. Bo świątyń może być dużo (jak np. w Czechach), ale co z tego, jeśli wiernych mało, kapłanów niewielu, a msza św. tylko jedna w tygodniu? Choć bywa i tak, że świątynie to już tylko budynki zabytkowe.

Zdjęcie: wnętrze kościoła św. Wojciecha w Pradze, fot. Maciej Kluczka

Tym większa była moja radość w Pradze, gdy okazało się, że kościół przy hostelu, w którym spałem (i czekałem na lot na wakacje) to kościół katolicki, a w dodatku akurat, gdy przy nim przechodziłem, rozpoczynała się wieczorna piątkowa msza! Takie chwile wręcz wzruszają. W kościele, mimo że to centrum miasta, tylko kilku wiernych. Oczywiście Chrystus jest tam, gdzie już dwóch lub trzech zbiera się Imię Jego (Mt 18, 15-20), ale raźniej się modli w liczniejszej wspólnocie. 

fot. misyjne.pl

Poszukiwanie Chrystusa w Państwie Środka
W Chinach, w Szanghaju byłem akurat w niedzielę. Jedynym kościołem katolickim w centrum była katedra św. Ignacego. Miejsce, w którym stoi kościół, robi wrażenie. Katedra, mimo że nie jest mała, ginie w gąszczu miejskiej dżungli, wysokich budynków. Można ją nawet przeoczyć. W ponad dwudziestomilionowej aglomeracji nie było łatwo tam trafić. Dobrze było znaleźć się w środku, w Domu Ojca. Oczywiście, modlić się, rozmawiać z Jezusem można w każdym miejscu na świecie i nie jest do tego potrzebna ławka czy klęcznik w kościele. Jednak to w murach kościoła możemy spotkać żywego Chrystusa w Komunii Świętej. A nie ma większej sprawy niż Eucharystia. 

fot. misyjne.pl

Katolicka mniejszość w anglikańskiej większości
Najwięcej czasu (bo taki był cel mojej podróży) spędziłem w Nowej Zelandii. Tam, w dwie niedziele, musiałem (i oczywiście chciałem) zatroszczyć się o to, by w planie wakacyjnych podróży znalazł się też czas na niedzielną Eucharystię. Na szczęście niemal w każdej średniej wielkości miejscowości jest kościół katolicki. Więcej jest jednak świątyń anglikańskich (co zrozumiałe z punktu widzenia historii krajów anglosaskich). Kościół anglikański jest widoczny. Budynki kościołów tego wyznania można spotkać w centrach miast, natomiast kościoła katolickiego trzeba było niekiedy poszukać i się trochę natrudzić.

fot. misyjne.pl

W dni powszednie mszy świętych raczej nie było, w niedzielę tylko jedna. Nie było więc polskiego „komfortu” wyboru godziny. Trzeba było być na konkretną godzinę: 9:00 czy 11:00, bo innej okazji do niedzielnej Eucharystii już nie było. To ciekawe doświadczenie!

fot. misyjne.pl

Kościół, który trzeba zdobyć
Gdy na drogę do kościoła musiałem przeznaczyć 30 czy 40 minut (bo nawet w małej miejscowości kościół bywał oddalony od centrum miasta), to dotarcie na mszę na czas smakowało jak zdobycie góry, jak zdobycie trudnego celu. Radość z niedzielnego spotkania z Panem Bogiem była jeszcze większa. 

fot. misyjne.pl

Mimo wszystko cenię sobie europejską, a szczególnie polską rzeczywistość. Dobrze jest zmienić perspektywę, zobaczyć polską rzeczywistość z daleka. Dobrze jest wyjechać, by wrócić i docenić. Chodząc na niedzielną mszę św. czy mijając kościół w naszym mieście możemy tego po prostu nie doceniać. A warto! Mamy tu w Polsce prawdziwy skarb. Z wakacji wracam więc z wdzięcznością za polski Kościół. Ten, do którego zawsze jest blisko, do którego zawsze mogę wejść, w którym prawie zawsze jest kapłan, w którym mogę wybrać godzinę mszy św., w której będę uczestniczyć. To przede wszystkim Kościół, w którym sakramenty święte są dostępne codziennie, a Chrystus jest na wyciągnięcie ręki.

fot. misyjne.pl

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze