fot. EPA/Bob Martin

Jak przejść szczyt własnych słabości? Paraolimpijczycy wiedzą, jak to robić

Chiny 207, Wielka Brytania 124, Stany Zjednoczone 104, Polska 25 (w tym 7 złotych, 6 srebrnych, 12 brązowych). Tak wygląda klasyfikacja medalowa tegorocznych Igrzysk Paraolimpijskich w Tokio. Polski wynik, mimo że nieco gorszy od poprzednich Igrzysk Paraolimpijskich w Rio de Janeiro, może cieszyć. A cieszy nawet podwójnie. Obok bowiem świetnej, sportowej rywalizacji, polscy reprezentanci dali przykład pięknej życiowej drogi.

Igrzyska w Tokio nie są jej celem, są jej kolejnym przystankiem. Do Japonii poleciało 90 sportowców z Polski. 25 krążków dało naszym reprezentantom 17. miejsce w generalnej klasyfikacji. Obok statystyk równie ważne i wartościowe są konkretne historie. Historie konkretnych ludzi. Przyznam, że sam nie mam w zwyczaju śledzić tego typu sportowych wydarzeń z jakimś wielkim zapałem. Sukcesy polskich sportowców oczywiście cieszą, ale nie siedzę w tych dniach przed telewizorem z flagą przewieszoną przez ramiona. Igrzyska Paraolimpijskie w Tokio przyciągnęły jednak moją uwagę ze względu na bohaterów tych dni. Przy kolejnych medalach i przy kolejnych wypowiedziach sportowców dla mediów, myślałem sobie: „Co za piękni ludzie! Realizują swoją pasję, zdobywają sukcesy, potrafią opowiadać o trudnych życiowych doświadczeniach”. Zachwyciłem się nimi!

>>> Róża Kozakowska (medalistka z Tokio): miałam, mam i będę mieć jedynego przyjaciela, jakim jest Bóg

Sofia Gonzalez z Szwajcarii, fot. EPA/ENNIO LEANZA

Wśród tych wypowiedzi znalazły się także te dotyczące wiary i siły, jaka z niej płynie. To siła, która pozwala przezwyciężać trudności, która pozwala systematyczne i konsekwentnie dążyć do celu. Sukces tych ludzi uświadomił mi, że w życiu warto starać się zdobywać szczyty. I nie chodzi o bycie medalistą olimpijskim. Chodzi o szczyty własnych słabości. I ograniczeń. A każdy z nas je ma. Zarówno te fizyczne, jak i mentalne. Niekiedy nie jesteśmy ich świadomi, niekiedy odkrywamy je po wielu latach, nie wiedząc wcześniej, że to one były przyczyną naszych niepowodzeń czy niekiedy nawet cierpienia. Gdy je przekroczmy (gdy przejdziemy przez szczyt) nasze życie zaczyna wyglądać inaczej, lepiej. Zdobywamy wtedy nasze prywatne brązowe, srebrne i złote medale. Oczywiście często bardzo szybko pojawia się kolejny szczyt, ale doświadczeni zdobywaniem poprzednich, wiemy już, jak to robić. Doświadczenie przechodzenia przez poprzednie szczyty wzmacnia nas przed następnymi.

>>> Piotr Kosewicz – mistrz w rzucie dyskiem: bez wiary nie znalazłbym w sobie siły

Lekkoatletki z Włoch, fot. EPA/Thomas Lovelock

Igrzyska codziennie dostarczały filmy i zdjęcia, na których sportowcy z niepełnosprawnościami robią rzeczy, z którymi pełnosprawni ludzie mieliby kłopoty. Im nie przeszkadza brak ręki, palca czy nogi. Oni mimo swoich ograniczeń biją rekordy! Są idealnym przykładem na to, że ograniczenia nie muszą determinować naszego życia. Przyznać trzeba, że ludzie pełnosprawni często są bardziej zasiedziali, a paraolimpijczycy często są od nich znacznie sprawniejsi. Łzy, które towarzyszyły im przy zdobywaniu kolejnych medali były często łzami nie tylko z powodu zwycięstwa. Były łzami wywołanymi wzruszeniem – jak daleko doszli i jak wiele dobrego zrobili w swoim życiu. Jednocześnie inspirują innych do podejmowania podobnych wyzwań. Są wzorem – nie z wysokiej półki, nie z podium, nie z piedestału. Są wzorem z życia wziętym!

Galeria (35 zdjęć)

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze