fot. TVP Sport, screen

Róża Kozakowska (medalistka z Tokio): miałam, mam i będę mieć jedynego przyjaciela, jakim jest Bóg

Paraolimpijczycy przywieźli z Igrzysk w Tokio 25 medali (7 złotych, 6 srebrnych, 12 brązowych). Wśród ich zdobywców jest Róża Kozakowska, która została mistrzynią paraolimpijską w rzucie maczugą. Zdobyła też drugi medal – srebro w pchnięciu kulą.

O swoim sukcesie, ale też o zmaganiu się z wieloma życiowymi trudnościami opowiedziała w weekendowym wydaniu programu „Dzień Dobry TVN”. Jeszcze niedawno Kozakowska specjalizowała się w skoku w dal, ale postępująca choroba zmusiła ją do zmiany dyscypliny. Jak się jednak okazało, jest tak wszechstronnie utalentowana, że podczas Igrzysk Paraolimpijskich w Tokio 2020 stanęła na podium w rzucie maczugą i w pchnięciu kulą. Została mistrzynią paraolimpijską w rzucie maczugą w klasie F32, w najlepszej próbie uzyskała wynik 28,74 m i poprawiła tym samym rekord świata. Z kolei w finale pchnięcia kulą wycelowała w srebro z wynikiem 7,37 m. Przez moment była nadzieja na kolejny rekord świata, ale jej wynik pobiła Ukrainka. – Staram się wypaść zawsze jak najlepiej. Dążę do wyznaczonych celów, nieraz jest bardzo ciężko i też mam słabsze dni. To nie jest tak, że ja jestem sportowcem i wszystko mi wychodzi jak najlepiej. Tak jak każdy człowiek zmagam się z różnymi sytuacjami – powiedziała Róża Kozakowska w studiu „Dzień Dobry TVN”.

>>> Piotr Kosewicz – mistrz w rzucie dyskiem: bez wiary nie znalazłbym w sobie siły

Przyjaciel

– Od dziecka byłam bardzo słaba. Kiedy byłam w domu dziecka, przyrzekłam sobie, że będę najsilniejsza i najszybsza. Dokonywałam tego w niebywały sposób, bardzo szybko. Zawsze powtarzam to, że miałam, mam i będę mieć jedynego przyjaciela, jakim jest Bóg. Modliłam się i wierzyłam, że we wszystkim mi pomaga. Jest ze mną w każdej sekundzie. Dlatego stawiałam sobie wysokie cele i uważałam, że mogę tego dokonać, bo wszystko jest możliwe. Wiara przenosi góry – podkreśliła medalistka z Tokio. Paraolimpijka przyznała, że postępująca choroba niweczyła jej wcześniejsze sportowe plany, ale ona obiecała sobie, że dopóki będzie mogła walczyć, dopóki będzie miała siły, to będzie to robić. – Okazało się, że maczuga to moja dyscyplina! – dodała. – Dziękujemy za twoje świadectwo – powiedziała Ewa Drzyzga, a współprowadząca program Agnieszka Woźniak-Starak dodała: „I za twoją niezwykłą inspirację!”.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze