Fot. Justyna Nowicka/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Jak się kształtował stan duchowny w Kościele 

„Wszyscy idźcie za biskupem, jak Jezus Chrystus za Ojcem, i za waszymi kapłanami, jak za apostołami. A diakonów poważajcie jak przykazania Boże” – tak pisał św. Ignacy Antiocheński na przełomie I i II wieku po narodzeniu Chrystusa. I dodawał: „Niechaj nikt w sprawach dotyczących Kościoła nie robi niczego bez biskupa. Uważajcie za ważną tylko taką Eucharystię, która sprawowana jest pod przewodnictwem biskupa lub tego, komu on zleci”.  

Wspólnota uczniów Jezusa Chrystusa od początku posiadała pewną strukturę. Sam Jezus z szerokiego grona idących za Nim wybrał Dwunastu Apostołów, obdarzył ich szczególną misją i autorytetem, wśród nich zaś dodatkowo wyróżnił Piotra. Dzięki decyzji Apostołów już w pierwszym pokoleniu chrześcijan specyficzne zadania otrzymali diakoni, a na czele powstających wspólnot stawali „starsi” – prezbiterzy. Nie byli oni tylko zwykłymi zarządcami, mieli bowiem także funkcję uświęcania. Nowy Testament używa w ich przypadku dwóch greckich słów: prebyteros i episkopos, traktując je jako synonimy, z czasem to drugie słowo zostało zarezerwowane dla biskupów, a więc następców Apostołów w ścisłym sensie tego słowa.  

Od czasów apostolskich 

Choć pierwsze pokolenia chrześcijan nie używały jeszcze pojęcia „stan duchowny”, to jednak – definiując go ogólnie jako grupę ludzi pełniącą w Kościele rolę kierowniczą i odpowiedzialnych za posługę sakramentalną – można ów stan uznać za ukształtowany od czasów apostolskich. Raz jeszcze ważnym świadkiem precyzji terminologicznej może się stać św. Ignacy Antiocheński, piszący w jednym ze swych listów: „Skoro więc w osobach, jakie poprzednio wspominałem, ujrzałem i pokochałem całą waszą wspólnotę, zaklinam was, starajcie się wszystko czynić w zgodzie Bożej pod kierunkiem biskupa, który zastępuje wam Boga, kapłanów zastępujących radę Apostołów i moich najdroższych diakonów, mających udział w posłudze Jezusa Chrystusa”. 

Szczególna rola biskupów jako następców Apostołów, posiadających w Kościele władzę uświęcania, nauczania i rządzenia, zasadniczo nie była kwestionowana, choć ruch montanistów w II w. próbował zamiast nich uprzywilejować charyzmatycznych proroków, a w III w. biskupów kontestowali niektórzy „wyznawcy”, wsławieni bohaterskim świadectwem wiary w czasie prześladowań, lecz ocaleni od śmierci męczeńskiej. W tym samym czasie, tj. w II w. pojawiły się jednak dwa pojęcia, które miały świadczyć o tożsamości uczniów Chrystusa we wspólnocie Kościoła, wobec zagrożenia płynącego ze strony dość licznych ugrupowań heretyckich: „sukcesja apostolska” i „tradycja apostolska”. Sukcesja dotyczyła właśnie posługi biskupa, który miał otrzymać ważne święcenia z rąk innych biskupów, będących faktycznie następcami Apostołów. Prezbiterzy, także wyświęcani przez biskupów, pełnili swoją funkcję w ścisłej łączności z biskupem i na jego polecenie. Diakoni byli cenieni za działalność charytatywną do tego stopnia, że to z ich grona często wybierano kolejnego biskupa (nie zaś z grona prezbiterów), a w kanonach soborowych pojawiły się upomnienia, żeby diakoni nie wynosili się ponad prezbiterów.  

>>> Duchowieństwo w Biblii. Co Pismo Święte mówi o księżach?

Fot. Fr. Félix SCJ/Cathopic

Kluczowy moment 

Kluczowym momentem dalszego rozwoju sytuacji był schyłek starożytności, gdy coraz liczniejsze wspólnoty chrześcijan wymagały lepszej i bardziej zorganizowanej formacji, a po 313 r., wraz z tolerancją, a następnie prawnym uprzywilejowaniem chrześcijaństwa, cesarze przyznali biskupom duży zakres kompetencji administracyjnych. W pierwszym przypadku (potrzeby formacji) chodziło nie tylko o to, żeby lepiej przygotowywać do chrztu katechumenów. Pojawiły się także stopnie święceń, lub tzw. „niższe święcenia” – lektorzy, akolici, egzorcyści, itd. Te kolejne etapy w drodze do prezbiteratu miały pomóc w kształceniu dobrych przełożonych wspólnot. Bez jakiejkolwiek straty dla autorytetu biskupa rosła rola prezbiterów, którym biskupi powierzali nowe centra duszpasterskie na peryferiach większych miast lub nawet poza miastem – był to zalążek parafii, na których czele stawali właśnie prezbiterzy, delegowani przez biskupa. Ścisłą jedność Eucharystii celebrowanej przez biskupa i prezbitera wyrażano niekiedy niezwykłym gestem – cząstka hostii konsekrowanej przez biskupa była łączona z kielichem konsekrowanym przez kapłana w jakimś podmiejskim kościele.  

Wraz z takim rozwojem sytuacji naturalną rzeczą było coraz bardziej skrupulatne wyróżnienie stanu duchownego we wspólnocie ochrzczonych. Od IV w. pojawiły się kryteria wieku wymaganego do przyjmowania posług i święceń: akolici i subdiakoni mieli mieć ukończone 21 lat, diakoni 25 lat, prezbiterzy 30 lat, biskupi – ok. 45-50 lat. Z końcem IV w. pojawiły się też pierwsze traktaty o kapłaństwie, św. Ambrożego, św. Grzegorza z Nazjanzu, św. Jana Chryzostoma, a gdy papież Grzegorz Wielki (zm. 604) napisał słynną „Regułę duszpasterską”, stała się fundamentalnym podręcznikiem formacji kapłańskiej na setki lat. Wybór biskupów – w którym jeszcze w III w. powszechnie brali udział wszyscy członkowie gminy chrześcijańskiej – stawał się zastrzeżony dla węższego grona duchownych.  

Duży wpływ na formację duchownych zaczął wywierać także ideał monastycyzmu który upowszechnił się w Kościele w IV w. Niektórzy biskupi zafascynowani wspólnotami zakonnymi pragnęli także podległych sobie duchownych skłonić do wspólnotowej formy życia. Środowiska zakonne, w których z uwagi na pragnienie radykalnego naśladowania przykładu życia Jezusa czymś oczywistym była bezżenność, miały także wpływ na upowszechnianie się w Kościele celibatu duchownych, choć precyzyjne prawne rozwiązania w tej kwestii przyniosło dopiero średniowiecze. 

Zdjęcie poglądowe, Fot. PAP/Łukasz Gągulski

Średniowieczne społeczeństwo stanowe 

W średniowieczu rozwinięto także bardziej refleksję o różnych „stanach” społeczeństwa, w tym o stanie duchownym, zaliczając do niego nieraz – poza biskupami, prezbiterami i diakonami oraz posiadającymi niższe stopnie święceń – także osoby zakonne. Bramą do stanu duchownego w średniowieczu stała się tzw. „tonsura”, pierwszy etap na drodze formacji w kierunku kapłaństwa, związany z symbolicznym gestem ogolenia części głowy – kształt tonsury bywał przedmiotem zaciętych sporów między zwolennikami różnych tradycji. W okresie nowożytnym tonsura umożliwiała nabywanie i zarządzanie kościelnymi beneficjami, a jej posiadacz niekoniecznie kwapił się z osiąganiem dalszych etapów formacji duchownej, w razie potrzeby łatwo powracając do stanu świeckiego.  

Niewątpliwie przełomem w stylu funkcjonowania stanu duchownego był sobór trydencki wraz z jego postanowieniami w sprawie duszpasterskich obowiązków biskupów oraz dekretem o powołaniu do życia seminariów duchownych. Te seminaria stały się w Kościele czymś powszechnym i istnieją do dzisiaj. Jednocześnie czasy najnowsze przyniosły kolejne reformy. Po soborze watykańskim II zniesiono na przykład niższe stopnie święceń.  

Przy całej zmienności, jaką niesie ze sobą historia – choćby w kwestiach formacji duchownych, ich stroju, kompetencji społecznych czy nawet kryteriów przynależności do stanu duchownego, fascynująca jest ciągłość i niezmienność tradycji, której początek dał sam Jezus Chrystus i Jego Apostołowie. Hierarchiczność Kościoła, w którym szczególną rolę odgrywa stan duchowny, nie kłóci się z poczuciem prawdziwej wspólnoty, a wręcz ją gwarantuje. Jan Paweł II przypomniał kiedyś w tym kontekście znamienne słowa św. Augustyna: „To co mówił św. Augustyn o misji biskupiej, dotyczy także posługi kapłańskiej: «Choć lękam się tego, kim jestem dla was, pociesza mnie to, kim jestem z wami. Dla was jestem biskupem, z wami jestem chrześcijaninem (…)»”. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze