Jedno życie, fot. Zac Nicholson, BSC, materiały prasowe

Jak wiele radości może przynieść kawałek czekolady [RECENZJA] 

„Jedno życie” Jamesa Hawesa opowiada o ratowaniu dzieci w kryzysie uchodźczym pod koniec lat 30. ubiegłego wieku. Groziła im śmierć z ręki hitlerowców. Jednak, dzięki zawziętości grupy Brytyjczyków, udało się przewieźć do Anglii pociągami ponad 650 dzieci. 

Za kilka dni na kinowe ekrany wejdzie film pt. „Jedno życie”. Miałem okazję zobaczyć już ten obraz. I po raz kolejny przekonuję się, że filmy historyczne potrafią być naprawdę ciekawe i dobrze zrobione – a nie jestem ich wielbicielem. Tym razem otrzymujemy produkcję, która rozgrywa się równolegle na dwóch płaszczyznach czasowych. „Współczesnej” (czyli w Anglii pod koniec lat 80. XX w.) i historycznej – czyli na przełomie 1938 i 1939 r. Nicholas Winton to starszy mężczyzna, jego córka niedługo urodzi mu wnuka. Przez całe życie zebrał w swoim domu sporo materiałów, które teraz stara się uporządkować, niełatwo mu się z nimi rozstać. Wśród nich jest skórzana teczka, a w niej album, który przywołuje wspomnienia z końca lat 30. – gdy Nicky wraz z przyjaciółmi uratował 669 dzieci, które mogły zostać zamordowane przez Hitlera i jego ludzi.  

>>> Bazując na sentymentach. „Sami swoi. Początek” [RECENZJA]

Jedno życie, fot. Zac Nicholson, BSC, materiały prasowe

Decyzja o ratunku 

W warstwie historycznej film skupia się na wydarzeniach rozgrywających się na chwilę przed rozpoczęciem wojny światowej. Po aneksji Czechosłowacji przez Hitlera wiele osób w kryzysie uchodźczym ucieka do Pragi. Tam działa Brytyjski Komitet ds. Uchodźców z Czechosłowacji. Nicky, młody angielski makler, trafia do czechosłowackiej stolicy i widzi, w jakich warunkach żyją dzieci, które trafiły do Pragi. Dzieli się z nimi kostkami czekolady – i widzi, jak ogromną radość wywołuje na ich twarzach ten drobny gest. Odniosłem wrażenie, że to w tym właśnie momencie bohater podjął kluczową dla dalszych losów tych dzieci decyzję – że pomoże w ich ewakuacji do bezpieczniejszej części świata. I tak zaczynają się przygotowania do wywozu – pociągiem – dzieci z Pragi do Anglii. „Muszę to zrobić, a przynajmniej spróbuję” – słyszymy z ust Nicholasa. Wie, że wraz z ekipą Komitetu musi działać szybko – bo nad Europą wisi coraz bardziej widmo nadciągającej wojny i ataku ze strony Hitlera. Bohaterowi i jego przyjaciołom udaje się zorganizować osiem pociągów, łącznie ratunek znalazło dzięki nim 669 dzieci. Trafiły do rodzin zastępczych w Wielkiej Brytanii.  

Jedno życie, fot. Zac Nicholson, BSC, materiały prasowe

Przyzwoitość, życzliwość, szacunek 

Był też dziewiąty pociąg. Niestety, miał wyruszyć 1 września 1939 r. – czyli w dniu wybuchu II wojny światowej. Miało nim jechać 250 dzieci (rekordowy pociąg). Niestety, nie dojechały do Anglii. To chyba los dzieci z tego pociągu ciąży na sumieniu starego już Nicky’ego. Prawie pól wieku po wybuchu wojny wciąż dręczy go ta sprawa. Jakby czuł się winny tego, że nie udało się uratować tych dzieci. Dopiero na spotkaniu z pewną kobietą, którą zainteresował jego tajemniczy album, słyszy wprost, że te dzieci najprawdopodobniej zginęły w obozach. Ale słyszy też, że w czasie wojny 15 tys. dzieci z rodzin uchodźczych z Pragi trafiło do obozów – tylko 200 osób z tej grupy przeżyło wojnę. Kobieta uświadamia mu, że on wraz z ekipa uratował 669 dzieci – czyli znacznie więcej. Nicky przez całe życie chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bohaterskiego czynu dokonał wraz z ludźmi z Komitetu. I ze swoją matką – bo jego rodzicielka też odegrała w tej opowieści znaczącą rolę, mocno zaangażowała się w organizację ewakuacji. To zresztą matka zaszczepiła w synu wartości, przez które nie mógł przejść obojętnie wobec losu tak wielu dzieci: umiłowanie przyzwoitości, życzliwość i szacunek dla innych. 

Jedno życie, fot. Zac Nicholson, BSC, materiały prasowe

Poznać historię Wintona 

Nicky po latach konfrontuje się z przeszłością i wreszcie może dowiedzieć się, jak wiele osób zawdzięcza mu życie. Wzruszająca jest scena, gdy nasz senior jest w studiu telewizyjnym i prowadząca program prosi, by wstały osoby zawdzięczające życie Wintonowi. Wstaje cała publiczność. Świetnie w rolę starszego Nicholasa wcielił się Anthony Hopkins. Hollywoodzki mistrz doskonale odegrał emocje towarzyszące człowiekowi, który zmaga się z jakimś brzemieniem przez całe życie. W części wojennej zauważyć trzeba za to wybitną Helenę Bonham Carter. Aktorka przyznała zresztą, że nie mogła odmówić udziału w tym projekcie – ponieważ jej dziadek był zaangażowany w ratowanie żydów w czasach II wojny światowej. Świetnych występów aktorskich jest w tym filmie zresztą znacznie więcej: Johnny Flynn jako młody Nicky, Jonathan Pryce („Gra o tron”, „Dwóch papieży” – papież Franciszek) czy fantastyczny epizod Samanty Spiro („Stranger things”) w roli dziennikarki telewizyjnej. I choć aktorów doceniam, to ten film broni się przede wszystkim mądrą, wartościową, wzruszającą historią. Historią, która oparta jest na faktach – dobrze, że świat może teraz poznać postać Nicky’ego Wintona. Mężczyzna ten zmarł w 2015 r., w wieku 106 lat. Ale wciąż żyje – dzięki tym, których życia uratował. 

Jedno życie, fot. Zac Nicholson, BSC, materiały prasowe
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze