Fot. Anna Gorzelana/misyjne.pl
Jak żyli kameduli? Tu można choć przez chwilę doświadczyć życia pustelnika [FOTOREPORTAŻ]
Przez niemal dwieście lat kameduli żyli w Rytwianach zgodnie z zasadą ora et labora – módl się i pracuj. Ich dni wypełniała kontemplacja, uprawa ogrodów i ręczna praca, a noce – adoracja i cisza. Dziś Pustelnia Złotego Lasu jest wyjątkowym w Polsce dawnym klasztorem kamedulskim całkowicie otwartym dla odwiedzających.
W przeciwieństwie do zamkniętych klauzur innych zakonów, tu każdy może przekroczyć bramę i – choćby na chwilę – doświadczyć rytmu życia pustelnika.
Kameduli – strażnicy ciszy
Niełatwo ich spotkać. Właściwie – nie sposób. Kameduli nie prowadzą duszpasterstwa, nie zapraszają turystów, nie głoszą kazań. Ich życie opiera się na trzech filarach: milczeniu, modlitwie i samotności. A jednak w Rytwianach, w dawnej Pustelni Złotego Lasu, można wciąż poczuć ich obecność. Choć odeszli stąd przed wiekami, cisza, którą po sobie zostawili, trwa nadal, a głos Tradycji z nauczania bł. Pawła Giustinianiego jest wciąż aktualny: „Żyć sam na sam z Bogiem i żyć dla Boga”.
Zbudowana w głębi lasu, z dala od wsi i traktów, pustelnia miała być miejscem absolutnego odosobnienia. Otoczona murem, składała się z niewielkich domków pustelników, wspólnego kościoła, refektarza i ogrodów. Każda cela miała osobne wejście i ogródek, gdzie mnich mógł pracować i modlić się w samotności. Dziś pozostałości po mnichach są w dużej mierze zachowane i przestrzeń zagospodarowana jest według planu sprzed kilkuset lat – znaleźć można wyraźne ślady miejsc, w których stały eremy, a parę z nich już odbudowano.
>>> Być dobrym jak chleb. Pustelnia Brata Alberta [FOTOREPORTAŻ]

Święty Romuald i narodziny pustelni
Historia kamedułów zaczyna się na przełomie X i XI wieku. Święty Romuald z Rawenny, syn możnego włoskiego rodu, porzucił świat przepychu i intryg po tragicznym wydarzeniu – jego ojciec w pojedynku zabił własnego brata. Wstrząśnięty tym dramatem młody Romuald opuścił rodzinny dom i wstąpił do klasztoru benedyktynów.
Szybko dostrzegł, że duch monastycyzmu rozluźnił się, a reguła Benedykta stała się zbyt wygodna. Dążył więc do odnowy życia zakonnego – prostoty, ciszy i pokuty. Gdy napotkał sprzeciw, odszedł, by samemu żyć w pustelni. Z czasem zgromadził uczniów pragnących tego samego. Tak narodziły się wspólnoty w Pereum i Camaldoli, które dało nazwę nowemu zakonowi – Ordo Camaldulensium. W Camaldoli żyli zarówno mnisi wspólnotowi, jak i pustelnicy, zjednoczeni duchem modlitwy i samotności.
W XVI wieku bł. Paweł Giustiniani odnowił ducha św. Romualda, zakładając na górze Monte Corona nową kongregację – Eremitów Kamedułów Góry Koronnej (Monte Corona). To właśnie oni przybyli do Polski i z ich tradycji wywodzi się rytwiański erem.
Kameduli żyją według Reguły św. Benedykta, lecz z jeszcze większym naciskiem na samotność i kontemplację. Ich charyzmat to radykalne oderwanie od świata i całkowite oddanie Bogu. Modlitwa liturgiczna, osobista, lectio divina, pokuta i praca rąk własnych – to rytm ich życia. Nie zakładają parafii ani szkół, a ich misja jest cicha – modlitwa za świat, który o modlitwie zapomina.
„Lenistwo jest wrogiem duszy, dlatego też bracia powinni w pewnych godzinach zajmować się pracą ręczną, a w innych Bożym czytaniem” (z Reguły św. Benedykta)
>>> Ora et labora. W klasztorze benedyktynów w Tyńcu [FOTOREPORTAŻ]

Życie za murami eremu
Do dziś każdy mnich kameduła jest zobowiązany do pracy na własne utrzymanie, ale nigdy kosztem kontemplacji. Nie wolno im podejmować zajęć wymagających kontaktu ze światem zewnętrznym czy przynoszących zysk sprzeczny z duchem ubóstwa. Mnisi pracują w ogrodach, sadach, utrzymują gospodarstwo. Całość podporządkowana jest jednemu celowi – by wszystko stawało się modlitwą. Jak podaje Reguła św. Benedykta:
„Wtedy bowiem są naprawdę mnichami, gdy żyją z pracy rąk własnych, jak Ojcowie nasi i Apostołowie. Wszystko ma się odbywać z umiarem ze względu na słabych”.
Kameduli rzadko opuszczają klasztor. Ich życie to pielgrzymka bez ruchu – droga do Boga wewnątrz murów ciszy. Nie jedzą mięsa, a w piątki, w Wielkim Poście i przez czterdzieści dni przed Bożym Narodzeniem rezygnują z nabiału i jaj. Posiłki spożywają samotnie, w ciszy swojej celi. Nawet rytm dnia – modlitwa, praca, posiłek, sen – ma wymiar liturgiczny.
Zakonnicy zachowują niemal całkowite milczenie. Rozmawiają tylko wtedy, gdy to konieczne – półgłosem, krótko, na uboczu. Ich milczenie nie jest brakiem, lecz językiem – sposobem rozmowy z Bogiem. Dlatego też w pokamedulskim klasztorze powstało Sanktuarium Ciszy, do którego zaproszeni są wszyscy pragnący odciąć się od hałasu i choćby na parę dni zanurzyć się w ciszy w klimatycznym miejscu otoczonym naturą i – przede wszystkim – wiekami modlitw.
>>> Nie chodzi tylko o śmierć. Przyjrzeć się czystości serca Karoliny Kózkówny [KOMENTARZ]

Architektura ciszy
Na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej powstało kilka eremów: na Bielanach – krakowskich oraz warszawskich, a także w Bieniszewie, w Wigrach i właśnie w Rytwianach. Choć łączyła je duchowość, różniła architektura. Obecnie kamedułów nie ma już zarówno w Rytwianach, jak i w Warszawie, gdzie obecnie funkcjonuje Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego – Pustelnia Złotego Lasu współpracuje z nim przy okazji organizowanych konferencji poświęconych kamedułom, np. w 2024 roku w Rytwianach odbyła się konferencja naukowa poświęcona dziejom i duchowemu dziedzictwu zakonu kamedułów w Polsce.
Rytwiański erem był wyjątkowy – zbudowany z surową geometrią duchowości, łącząc włoską prostotę z polskim barokiem. Każdy domek pustelnika miał ogródek i kapliczkę; w centrum znajdował się kościół – serce całego organizmu. Wszystko podporządkowane rytmowi modlitwy i ciszy.
„Kto przejdzie pustynię oczyszczenia, wejdzie do ziemi obiecanej kontemplacji.”
(Konstytucje Kongregacji Pustelników Kamedułów Góry Koronnej)
Elżbieta Graboś w „Przewodniku Jubileuszowym po Pustelni Złotego Lasu” pisze:
„Eremy kamedulskie dawnej Rzeczypospolitej różniły się od innych pustelni kongregacji Monte Corona większą skalą założeń. (…) Do nielicznych wyjątków od tej reguły należy klasztor w Rytwianach, którego układ przestrzenny ściślej aniżeli krakowski dostosowany został do przepisów dyktowanych przez wielowiekową tradycję budownictwa kamedulskiego”.
>>> „Follemente”, czyli o tym, dlaczego potrzebne są nam wszystkie emocje [RECENZJA]

Życie w rytmie wieczności
Dziś kamedulskie wspólnoty są nieliczne. W Polsce żyje zaledwie kilkunastu braci. Ich życie jest przypomnieniem, że Bóg nie zawsze objawia się w hałasie, lecz w „szmerze łagodnego powiewu” (1 Krl 19,12). Pustelnia Złotego Lasu nie jest już zamieszkana przez mnichów, ale wciąż oddycha ich duchem. Odrestaurowane mury, kościół i ścieżki pustelników przypominają, że cisza jest ważną drogą w duchowości XXI wieku.
„Ludzie zatopieni w sprawach ziemskich nie powinni twierdzić, że pustelnicy są bezczynni. (…) Jeśli przez nieróbstwo rozumieją to, że pustelnicy nie nabywają, nie sprzedają, nie budują, nie żeglują – wówczas takie potępienie równie dobrze dotyczy świętych aniołów Bożych” (z nauczania bł. Pawła Giustinianiego)
W Rytwianach kameduli zostawili nie tylko klasztor – duchową architekturę ciszy.
Dziś odnowiona Pustelnia Złotego Lasu jest Domem Kontemplacji, otwartym dla tych, którzy pragną na chwilę wejść w rytm milczenia i modlitwy. Wśród starych murów i drzew można zrozumieć, że cisza nie jest pustką, lecz pełnią obecności, tak jak żyli kameduli – w milczeniu, które stawało się modlitwą, i w samotności, która była obecnością.












| Galeria (12 zdjęć) |
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
| Zobacz także |
| Wasze komentarze |
Wśród ciszy, która ocala. Pustelnia Złotego Lasu w Rytwianach [FOTOREPORTAŻ]
Kameduli w Bieniszewie: dobry pustelnik to ktoś, kto lubi ludzi [REPORTAŻ]
Przejedzeni kremówkami [FELIETON]





Wiadomości
Wideo
Modlitwy
Sklep
Kalendarz liturgiczny