Fot. youtube

Jeden dobry czyn wyzwala kolejny [RECENZJA] 

Co roku w okolicy 6 grudnia – liturgicznego wspomnienia św. Mikołaja – przez media przetacza się dyskusja o historycznym św. Mikołaju i tym Mikołaju, który został wykreowany przez kulturę popularną. „Klaus” – najnowsza animacja Netflixa niby dotyka opowieści o reniferach, fabryce zabawek i starcu w czerwonym kubraku. Czyli opowiada o św. Mikołaju wykreowanym przez popkulturę. Niby, bo to wcale nie jest motyw przewodni tego świątecznego i bardzo mądrego  filmu. 

Szukając bajki na jakiś rodzinny seans (albo i na samotne posiedzenie przed laptopem) warto zwrócić uwagę na animację, którą w ostatnim czasie wypuścił streamingowy gigant. „Klaus” oczywiście nieprzypadkowo pojawił się na chwilę przed świętami Bożego Narodzenia – to przecież jedna z alternatywnych historii św. Mikołaja. Choć… To nie Mikołaj jest jej głównym bohaterem i nie ma w niej też magii i niezwykłych zjawisk. Owszem, sanie z reniferami pojawiają się w pewnym momencie na niebie – ale to przypadek, efekt rozpędzenia sań – a nie klasyczny sposób poruszania się Mikołaja.  

>>>„Miłość i Miłosierdzie”. Dwa spojrzenia na jeden film oraz dwie rozmowy: z s. Faustyną i ks. Michałem Sopoćką

Ponury klimat… 

Filmy świąteczne, a zwłaszcza bajki, kojarzą nam się z pewną ckliwością, cukierkowatością, z przesłodzonymi kolorami. Historia listonosza Jespera jest jednak zupełnie inna. Niewdzięczny syn zostaje wysłany przez ojca do pracy w placówce pocztowej na wyspie, dalekim Smeerensburgu. To miejscowość, która od początku nie budzi naszego zaufania. Ciemno, brudno, podniszczone domy, w miejscowej szkole zamiast lekcji… sprzedaje się ryby. A na zamkniętej poczcie, którą ma obstawić Jesper… mieszkają kurczaki. Ponurzy są też mieszkańcy – czyli członkowie dwóch zwaśnionych ze sobą klanów. To właśnie ich wieloletni, wpisany w tradycję, konflikt jest motorem napędowym akcji filmu. Świat, w którym brakuje typowego, świątecznego „klimatu” naprawdę przyciąga i intryguje! Mamy bowiem do czynienia z niebanalnym, z pozoru nawet ponurym potraktowaniem opowieści o Mikołaju.  

fot. youtube

Listonosz i stary twórca zabawek 

Podczas seansu „Klausa” ponury świat zaczyna nabierać kolorów. Wszystko dzięki działaniom Jespera. Choć mężczyzna pojawił się w Smeerensburgu za karę, to nieoczekiwanie udaje mu się rozkręcić usługi pocztowe w tej miejscowości. Poznaje bowiem mieszkającego na odludziu Klausa, twórcę zabawek. Gdy w ręce starca trafia list od dziecka – ten odwdzięcza się zabawką. Jesper postanawia wykorzystać ten fakt i namawia dzieci do pisania listów. Wchodzi w „układ” z Klausem. Jesper ma jednak dość niską motywację. Żeby mógł wrócić do swoich luksusów (jedwabna pościel), przez jego pocztę musi przejść 6 000 listów. Dzięki współpracy z Klausem, który bezinteresownie dzieli się zrobionymi niegdyś zabawkami, Jesperowi chce zrealizować założony „limit” korespondencji. 

>>> Film „Nieplanowane” wbrew przewidywaniom, cieszy się ogromnym zainteresowaniem

Dobro wyzwala dobro 

Czy uda mu się zrealizować plan? Nie chcę zdradzać całej fabuły, napiszę więc tylko, że pobyt w Smeerensburgu przemieni Jespera i każe mu inaczej spojrzeć na swoje priorytety. Listonosz wykaże się nawet ogromnym bohaterstwem – będzie ratował święta. Choć przede wszystkim uratuje wtedy swoje własne człowieczeństwo. „Klaus” to film, który nie sili się na odkrywanie nowych prawd o otaczającym nas świecie. On sięga po prawdy, o których wiemy od dawna – ale o których istnieniu często zapominamy. Film przede wszystkim udowadnia, że dobro wyzwala kolejne dobro. Dobro w postaci otrzymywanych zabawek zaczyna kiełkować. Dzieci, by otrzymać upominek, zaczynają robić dobre uczynki. Przemieniają społeczność, w której żyją. Okazuje się, że plemienne podziały są niczym w starciu z dobrem.  

fot. youtube

Zobaczcie to! 

To dobra opowieść na ten przedświąteczny czas, w którym przygotowujemy upominki dla swoich bliskich, ale w którym mamy też mnóstwo okazji do wykazania się dobrem. I warto, żebyśmy z nich skorzystali, bo nasze dobro wyzwoli kolejne dobro… a w końcu wróci też do nas w postaci dobra, które ktoś nam uczyni. Żeby zrozumieć te proste prawdy, czasem warto zobaczyć bajkę. Bo bajki naprawdę uczą nie tylko dzieci, ale każdego. A może nawet przede wszystkim bajki wpływają właśnie na dorosłych? Zapraszam Was do ponurego Smeerensburga. Zobaczcie, jak zmieni się to miasteczko i jego mieszkańcy. I jak zmieni się Klaus, Jesper i pozostali bohaterowie tej opowieści. Choć jest w tej historii sporo ciemnych barw, to jednak ostatecznie to bardzo ciepła historia. W sam raz na te dni. Chcecie przekonać się, gdzie Jesper odkryje ostatecznie swój dom? Musicie zajrzeć na Netflixa. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze