Katechezy przedmałżeńskie – pomoc w świadomym przeżywaniu sakramentu
– Ślub kościelny nie jest obowiązkowy, warto to zaznaczyć. Im bardziej narzeczeni świadomie podejmą decyzję o sakramencie małżeństwa, tym większe są szanse na przetrwanie ich małżeństwa. Katechezy przedmałżeńskie mają właśnie wzbudzić w nich tę świadomość – stwierdza Jędrzej Szczepaniak, który wraz ze swoją żoną prowadzi przygotowania dla narzeczonych.
Już w adhortacji apostolskiej Familiaris consortio papież Jan Paweł II wskazywał na rodzinę jako fundament społeczeństwa. Papież Franciszek przypomniał ten temat w Amoris laetitia. Podczas synodów nieustannie zwraca się też uwagę na problemy i kryzysy młodych ludzi, które najczęściej swoje korzenie mają już w rodzinie – podstawowej komórce, której zadaniem jest wychowanie i przygotowanie do życia. A kto jest filarem rodziny? Małżonkowie opierający swoją relację na skale, która symbolizuje Chrystusa.
Małżeństwo podstawą trwania społeczeństwa
Spoglądając na świat z perspektywy dzisiejszego chaosu i szumu, w którym podważa się wartość rodziny, można zadać pytanie: czy przygotowanie do małżeństwa jest w ogóle możliwe? Czy jest potrzebne? Kościół oferuje narzeczonym nauki przedmałżeńskie obejmujące tematykę związaną z teologicznym i psychologicznym spojrzeniem na wymiar małżeństwa. – Jest to pewna propozycja Kościoła, która ma pomóc ludziom przygotować się do odpowiedzialnego rodzicielstwa, małżeńskiej miłości, przeżywania liturgii, a także na kryzysy i na to, jak je pokonywać – mówi ks. Mateusz Misiak, przewodniczący Referatu Duszpasterstwa Małżeństw i Rodzin w archidiecezji poznańskiej.
Uczestnictwo w takich przygotowaniach jest obowiązkowe, ale czy ma być ono łączone tylko z przymusem? Po co zadawać „dodatkowe” zadanie w już i tak trudnym okresie narzeczeństwa? – Ślub kościelny nie jest obowiązkowy, warto to zaznaczyć. Im bardziej narzeczeni świadomie podejmą decyzję o sakramencie małżeństwa, tym większe są szanse na przetrwanie ich małżeństwa. Katechezy przedmałżeńskie mają właśnie wzbudzić w nich tę świadomość – stwierdza Jędrzej Szczepaniak, który wraz ze swoją żoną Pauliną Biegańską-Szczepaniak (@szansapoznania) prowadzi przygotowania dla narzeczonych. W dzisiejszych czasach jest to pewnego rodzaju wyzwanie. Uczestnicy katechez przychodzą z różnym nastawieniem i poziomem świadomości związanej z sakramentem, który mają przyjąć. – Warto zadać sobie pytanie czy decyzję o ślubie kościelnym młodzi podejmują z wiary, ponieważ to z niej powinna wynikać. Kościół słusznie wymaga odbycia przygotowania do sakramentu małżeństwa i jeżeli narzeczeni dokonali takiego wyboru, to zwyczajnie należy się dostosować do tych wymogów – dodaje Szczepaniak.
>>> Nawet jeśli nie czujemy „mocy” sakramentu, to on i tak działa na naszą relację [ROZMOWA]
Od narzeczeństwa do małżeństwa
Maja i Maksymilian rozpoczęli katechezy przedmałżeńskie, gdy nie byli jeszcze narzeczeństwem. Kurs ten otworzył ich na wiele nowych tematów, dzięki którym mogli pogłębić swoją relację, co ostatecznie „przyspieszyło” ich drogę do ślubnego kobierca. Na naukach przedmałżeńskich podejmowali tematykę związaną z psychologicznymi i fizycznymi różnicami między mężczyznami i kobietami, bliskością, czystością, intymnością, komunikacją, hierarchią wartości, poglądami. Nie były to zwykłe spotkania. – W fazie zakochania, będąc „w różowych okularach”, można zapomnieć o wielu kluczowych sprawach, bo wydaje się, że „zawsze się dogadamy”. Rzeczywistość jest inna, a katechezy dają przestrzeń do rozmowy na różne tematy – stwierdza Maja. – Więcej poświęconego czasu wiąże się z poczuciem zaangażowania w przedsięwzięcie jakim jest świadome przygotowanie do ślubu. Kurs zatrzymuje „tu i teraz”, by skupić się na najważniejszym, czyli na rozwoju relacji.
Podobnego zdania są Ewa i Marek, którzy, tak jak Maja i Maksymilian, odpowiedzialnie i świadomie podeszli do wyboru katechez przedmałżeńskich. – Katechezy były ważnym elementem w trakcie naszej rocznej drogi narzeczeńskiej. Spotkania na pewno pozwoliły mi lepiej poznać moją obecną żonę – wyznaje Marek. Dzięki poruszanym tematom świadomość młodych może wejść na inny poziom – o ile sami zaangażują się, poza słuchaniem konferencji, w rozmowy, otwarcie na drugiego człowieka, chęć poznania go, poszukiwanie treści na temat małżeństwa przez np. czytanie książek.
– Ważna podczas przygotowania była konferencja o rodzicielstwie. Uświadomiło mi jeszcze bardziej, że to odpowiedzialne zadanie. Jako rodzice w przyszłości będziemy doświadczać Bożego błogosławieństwa i różnych trudów. Pamiętamy jednak, że Pan Bóg nas nie opuszcza i towarzyszy nam – tak w radosnych, jak i w smutnych doświadczeniach – podkreśla Ewa.
Ślub nie ma być kolejnym „zadaniem” na liście do wypełnienia, do spełnienia marzeń, do zaspokojenia potrzeb innych członków rodziny. Katechezy powinny uświadamiać, jak ważne jest przygotowanie do życia z drugim człowiekiem. Nie jest to przygotowanie na miesiąc, rok, dwa, ale na całe życie.
– Małżeństwo wiąże się z wyborem drugiej osoby, którą uczymy się rozumieć, akceptować, kochać przez całe życie. W dodatku w ten proces wliczone są zmiany rozwojowe, które zajdą w obojgu. Nie wymagajmy też od siebie zbyt wiele. Błędy będziemy popełniać zawsze, kłótnie będą, a najważniejsze pytanie, jakie mamy sobie zadać, to czy kochamy tę osobę i czy chcemy spędzić z nią całe życie – zaznacza Paulina Biegańska-Szczepaniak.
Świadome małżeństwo
Spoiwem łączącym rodzinę, od którego wszystko powinno wychodzić, jest miłość małżonków. Ona pobudza do działania, dzięki niej wzrasta chęć pogłębiania relacji między sobą i z Bogiem. Coraz więcej jednak młodych boi się przyjmowania obowiązków związanych z sakramentalnym małżeństwem, zwiększa się liczba związków nieformalnych. Odpowiedzialność, jaką narzeczeni biorą na siebie jest bardzo wysoka, dlaczego jednak wiąże się z tak dużym poziomem lęku? – Dzisiaj ludzie nie naprawiają zegarków, komórki, butów – kupują nowe. Ludzie nie chcą również naprawiać małżeństwa. Myślę, że jest to też błąd wychowania – nie powierza się dzieciom odpowiedzialnych funkcji. Wychowuje się je w cieplarnianych warunkach. Dzisiaj społeczeństwo twierdzi, że człowiek ma do wszystkiego prawo – ma prawo do bycia mężem i żoną, a później bez konsekwencji ma też prawo do nowej partnerki czy partnera. Nie interesują go dzieci czy zobowiązania wynikające z sakramentu małżeństwa – mówi ks. Mateusz Misiak.
Dodatkowym problemem, przed którym staje dziś Kościół, jest też zwiększająca się liczba stwierdzeń nieważności małżeństwa. – W większości spraw w sądach kościelnych o nieważność małżeństwa najczęstszym powodem jest psychiczna niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich – zawarta w kan. 1095 nr 3 Kodeksu Prawa Kanonicznego – stwierdza ks. dr Piotr Lewandowski, sędzia Trybunału Metropolitalnego w Gnieźnie. – Najwięcej tych przyczyn jest natury psychologicznej, np. różne typy osobowości zaburzonej. To wynika z bardzo dużej skali niedojrzałości społecznej kandydatów do małżeństwa. Musimy zacząć od kryzysu rodziny, kryzysu wychowania dzieci: dorośli mają problem ze sobą. Nieraz wydawałoby się, że i oni potrzebują edukacji, naprowadzenia czy katechezy.
Recepta na kryzys
Węzeł małżeński nie jest związany z wypowiedzeniem tylko pustych słów, nie chodzi o to, by rzucać je na wiatr. Ślub jest dniem przysięgi, w którym życie nabiera sensu, a dzięki temu otwierają się nowe możliwości. Połączenie małżonków powinno wynikać nie tylko z więzi uczuciowej, materialnej, ale przede wszystkim łączy ich Chrystus. Tylko On jest odpowiednią receptą na wszystkie kryzysy małżeńskie, rodzicielskie. – Ciągle trzeba wzrastać i się nawracać. Dlatego, gdy mamy doświadczenie wiary i spotkania z Panem Jezusem, On mówi do nas: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11,28). Idąc tą drogą, czy będziemy uczestniczyć w katechezach, czy nie, to wytrwamy w sakramencie małżeństwa – wskazuje młodym ks. Mateusz Misiak. To Chrystus jest Tym, który do małżeństwa powołuje, który młodym błogosławi, który ich prowadzi.
– Kościół od dziecka w jakimś stopniu formuje nas do roli dobrych małżonków. Najlepszym na to przykładem jest miłość Chrystusa względem Kościoła. Relacja z Bogiem uczy Miłości. A w Niej odnajdujemy najlepszy przepis na nasze małżeństwo – przypomina Paulina Biegańska-Szczepaniak. Chrystus jako pierwszy uczy miłości, a później przebaczenia, które często jest niezbędne w trudnych sytuacjach. To On pozwala na trwanie w miłości, pomaga, wspiera ją, dlatego u początku sakramentu małżeństwa powinna być wiara, przez którą człowiek zyskuje siłę do nawracania się i podnoszenia z upadków.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |