Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Tutaj małżeństwa rozdają Komunię świętą i zanoszą ją chorym [REPORTAŻ] 

W Meksyku niczym dziwnym nie jest widok świeckich, w tym wielu kobiet, rozdających Komunię świętą podczas mszy. Odwiedzają ze Świętymi Postaciami także chorych. Często wybiera się do tego zadania małżeństwa. 

W Polsce jest to obrazek niespotykany. Być może dlatego, że u nas wciąż kapłanów nie brakuje. Archidiecezja Guadalajary co prawda bije światowe rekordy, jeśli chodzi o liczbę wyświęcanych księży, lecz nie zaspokaja to potrzeb ogromnego obszaru i licznych parafii. Naprzeciw temu wychodzą bardzo zaangażowani w Meksyku świeccy. Żaden jednak z moich rozmówców do posługi jako nadzwyczajny szafarz Komunii świętej (Ministro Extraordinario de la Sagrada Comunión) nie zgłosił się sam. Zasugerowali im to księża – zgodnie z potrzebami parafii, w których pracują. Cześć dla Najświętszego Sakramentu jest tutaj ogromna, więc nie była to dla nich łatwa decyzja. Dzisiaj po latach służby dają świadectwo o tym, jak pogłębiło to ich wiarę. 

>>> Ta archidiecezja nie przeżywa kryzysu powołań. „Przyciąga nas bliskość księży z ludźmi” [ROZMOWA]

Niegodni, lecz powołani 

Bertha i Juan należą do parafii pw. Jezus Chrystusa Robotnika w Zapopan. To bardzo żywa parafia położona w niezbyt przyjaznej dzielnicy. Ale nawet niezbyt przyjazne osoby odnoszą się często do osób zaangażowanych w jej życie z szacunkiem. Życie katolików wydaje bowiem liczne owoce. Kiedy proboszcz zaproponował im służbę jako szafarze Komunii świętej – byli zaskoczeni i potrzebowali nieco czasu, żeby to dobrze przemyśleć. 

– Zaprosił nas do tej służby ówczesny proboszcz Eduardo – mówi Bertha. – Czuliśmy się niegodni, wciąż tak się zresztą czujemy, więc poprosiliśmy księdza o czas. Dużo nam pomogły słowa księdza o tym, że nikt nie jest godny. Minął rok, aż się zdecydowaliśmy. Teraz służymy tak już od pięciu lat, przynosząc Pana ludziom. Jesteśmy słabi, ale w tej słabości z łaską Bożą wzrastamy. Najwięcej Jego działania odkrywamy idąc do chorych. Zdarza się, że – jak to normalni ludzie – jesteśmy zmęczeni, brakuje sił czy odpowiedniego słowa, które moglibyśmy skierować do chorych, których odwiedzamy. Ale to Pan Bóg cały czas nas zaprasza do tej służby i to On nam pomaga w naszej słabości. 

Bertha i Juan/Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Podobną historię mają Carmen i Bruno, którzy służą w kaplicy pw. św. Jana Pawła II w tym samym mieście. Buduje się tutaj teraz ogromny kościół pod wezwaniem papieża z Polski i kaplica całodobowej adoracji. W tym celu zamówiono nawet pancerną szybę, która będzie chronić Najświętszy Sakrament. To pragnienie trwania w Bożej obecności jest tak duże, że wierni nie szczędzą środków, by to umożliwić. Carmen i Bruno również zostali zaproszeni do służby przez miejscowego księdza.  

– Nie od razu się zgodziliśmy. Potrzebowaliśmy trochę czasu, by przemyśleć tak ogromną odpowiedzialność. Mieliśmy wiele wątpliwości. Czułam się jednak szczególnie wezwana przez Boga. Już od ośmiu lat posługujemy w ten sposób – mówi Carmen. – Kiedy żona mi powiedziała, że może byśmy byli szafarzami, początkowo powiedziałem, że nie – dodaje Bruno.  – Ale potem jej wielki entuzjazm i radość przekonały mnie, że warto pomóc w tym wielkim dziele. Nie czuję się godny, ale On mnie czyni godnym, On mi daje godność, poprzez sakrament spowiedzi i pojednania – wyjaśnia mężczyzna. 

Śpiewy po mszy w parafii Jezusa Chrystusa Robotnika w Zapopan/Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Dotykać Boga 

W archidiecezji Guadalajary szafarze Komunii świętej otrzymują specjalne krzyże. To one im towarzyszą podczas służby. Nie zakłada się alby z cingulum. – Krzyż otrzymujemy jako znak naszej służby, ale też pokazuje nasze zobowiązanie wobec Boga i przypomina o tym, że powinniśmy prowadzić życie godne funkcji, którą wykonujemy – wyjaśnia Carmen. Kiedy kandydaci zdecydują się, odbywają tygodniowy kurs. Proboszczowie wybierają świeckich, którzy już mają porządną formację i żyją Ewangelią na co dzień. Dlatego po tym tygodniu nowi szafarze już mogą rozdawać Komunię świętą i zanosić Ją chorym. Robią to z wielkim namaszczeniem i ostrożnością. Wbrew opiniom różnych osób – nie ma tutaj braku czci czy wiary w realną obecność Chrystusa. Chciałbym, żeby z taką czcią obchodzono się z Najświętszymi Postaciami w każdym kościele. 

Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

– Móc dotykać Pana rękami jest czymś wzniosłym i doświadczeniem bardzo intymnym – przyznaje Bertha. – Wiele razy próbuję, ale chyba nie da się tego wytłumaczyć. Jest to przywilej niezasłużony. Wiele razy mówię Bogu, że nie rozumiem tego Jego wezwania, ale oddaję to w Jego ręce. Chcę być dyspozycyjna dla Niego. – Jest to uczucie bardzo silne, gdy trzyma się w dłoniach samego Pana – zaznacza jej mąż Juan. – Oczywiście czujemy, że jesteśmy niegodni, ale jednocześnie pomaga nam ta służba wzrastać w wierze, pomaga nam też wzrastać po ludzku. To jest ciekawe, bo zostają pewne uczucia w palcach. Mam teraz pewne odczucia w trzech palcach, którymi dotykam Świętych Postaci, jakbym cały czas Je trzymał. Twoje palce robią się bardzo delikatne i bardzo wrażliwe – dodaje Juan. 

– Ta służba wpływa na nasze życie duchowe bardzo pozytywnie, ponieważ Bóg przychodzi z licznym błogosławieństwem – podkreśla Carmen. – Pomaga nam też iść naprzód wbrew przeciwnościom, takim jak choroby, których mocno ostatnio doświadczaliśmy. Dla mnie to wielka służba, być tak blisko Boga i móc Go mieć we własnych rękach. Trudno to opisać, , te wszystkie emocje, radość, którą czuję, kiedy mam naszego Pana w swoich rękach – opowiada z przejęciem. 

Carmen i Bruno/Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

– Dla mnie jest to ogromna odpowiedzialność, ponieważ jestem niegodny– mówi Bruno. – Czuję się niegodny, kiedy spotyka mnie to błogosławieństwo trzymania Pana w swoich rękach. Moje serce drży w spotkaniu z tak wielką Miłością, co skłania mnie, by nie obrażać Go więcej i być zawsze w stanie łaski uświęcającej, żeby być w ciągłej jedności z Nim. Jest coś wielkiego i niezwykłego w tym, że grzesznik może trzymać Pana w swoich dłoniach i dawać Go innym – mówi szafarz. 

Służyć tym, którzy nie mogą przyjść do kościoła 

Bertha i Juan służą jako szafarze na mszy dwa razy w tygodniu. Obecnie w piątek i niedzielę na mszach o 19. Czasem zastępują także tych, którzy nie mogą, nieraz pomagają również przy większych uroczystościach. – Wszystko jest dobrowolne. To naprawdę zależy od naszego czasu, nasz koordynator mówi nam, że jest tutaj wolne miejsce i pyta się, czy wtedy akurat mamy czas – tłumaczy Bruno. Raz w tygodniu odwiedzają też wyznaczonych im chorych. Juan ma ich siedmiu, Bertha pięciu. – Przynosimy im Komunię, towarzyszymy im, słuchamy ich, staramy się wyjść naprzeciw ich potrzebom – wyjaśnia Bertha. 

Widać, że wizyty wśród chorych są także towarzyszeniem, ewangelizacją, relacją. To przynoszenie Pana całym sobą, z zaangażowaniem. Podobnie Carmen i Bruno przynoszą Komunię chorym. – Służymy chorym, idziemy do nich z Komunią i głosimy słowo Boże, czytamy i tłumaczymy Ewangelię z dnia. Jest to duże błogosławieństwo, ponieważ chorzy są tak oddani Bogu, że gdy przychodzimy do nich, to czujemy, jak bardzo pragną przyjścia Pana. Kiedy Go przyjmują, to aż drżą. Wielką łaską jest bycie tym, kto przynosi Boga do tych, którzy nie mogą przyjść do kościoła, którzy są przywiązani do łóżka – mówi Bruno. 

Do Najświętszego Sakramentu podchodzi się z ogromną czcią/Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Nie tak dawno mieliśmy jedną chorą osobę, która dzień po naszym przyjściu z Komunią, zmarła – opowiada Carmen. – Na szczęście jeden z kapłanów mógł przyjść też z namaszczeniem chorych. Czuję, że Bóg okazał jej tę wielką łaskę przez jej pobożność i oddanie Matce Bożej, że mogła przyjąć Go dzień przed swoją śmiercią. Oczywiście, że odczuwamy smutek, a jednocześnie wiemy, że ona już otrzymuje królestwo, które obiecał nam Pan. Jesteśmy smutni, że opuściła to życie, ale szczęśliwi, że jest już u boku Pana – dodaje Carmen.  

– Miała ona syndrom cushing – wyjaśnia Bruno. – Jej skóra była bardzo wrażliwa i nie mogła wytrzymać, kiedy coś jej dotykało, często miała obrzęk na skórze. Nie mogła przychodzić do kościoła, ale zawsze pragnęła przyjmować Komunię świętą. Mówiła, że nic nie może zrobić, ale wyjaśnialiśmy jej, że ze swojego łóżka może robić wiele: modlić się, ofiarować swoje cierpienie – mówi mężczyzna. – I my doświadczaliśmy jej modlitwy bardzo mocno – dodaje Carmen. – Ostatecznie ta służba nie jest tylko dla ludzi, do których idziemy z Komunią, lecz także dla nas. Chorzy nas ewangelizują – podsumowuje Carmen. 

Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Zgodnie z kanonem 230 § 3 Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz „Instrukcją Immensae caritatis” z 29 stycznia 1973 roku świeccy obu płci mogą rozdawać Komunię świętą, gdy zachodzi taka potrzeba w przypadku braku zwyczajnych szafarzy tj. księży. Podobnie 162 punkt Ogólnego Wprowadzenia do Mszału Rzymskiego z 2004 r. mówi:

W rozdawaniu Komunii świętej mogą kapłanowi pomagać inni obecni prezbiterzy. Jeśli ich nie ma, a liczba przystępujących jest znaczna, kapłan może wezwać do pomocy szafarzy nadzwyczajnych, to jest ustanowionego obrzędem akolitę lub także innych wiernych, którzy zostali do tego prawnie upoważnieni. W razie potrzeby kapłan może jednorazowo upoważnić do rozdawania Komunii świętej odpowiednich wiernych.Szafarze ci przystępują do ołtarza dopiero po przyjęciu Komunii świętej przez kapłana i z jego rąk otrzymują naczynia zawierające postacie eucharystyczne, jakie mają rozdawać wiernym.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze