kazanie, homilia

fot. cathopic

Kazania na kolejarza. O dyżurach homiletycznych [KOMENTARZ]

Znamy ten mechanizm z wielu parafii. Mszy świętej przewodniczy jeden z księży, a na kazanie wchodzi z zakrystii inny kapłan. Po wygłoszeniu homilii wychodzi. Dyżury homiletyczne są dość powszechne, ale niezgodne z obowiązującymi przepisami liturgicznymi. Są niezgodne także z duchem liturgii. 

W tym tygodniu kolej na księdza X. Za tydzień kazania głosi ksiądz Y. Po nim homilie wygłasza ksiądz Z. I tak w kółko. Kazania „na kolejarza” już nikogo nie dziwią. Tymczasem szacunek do liturgii powinien budzić w nas przynajmniej refleksję, że nie tak to powinno wyglądać. Eucharystia ma swój kształt, który nie jest dziełem przypadku, a wręcz przeciwnie – jest przemyślanym rytuałem, którego należy przestrzegać. 

Głosić powinien celebrans 

Dyżury homiletycznie nie dość, że nie mieszczą się w przyjętych przez Kościół normach, to jeszcze są wyczerpujące fizycznie. W większych wspólnotach parafialnych jest osiem lub więcej mszy św. niedzielnych. Wygłoszenie kazania na każdej z nich wymagające. Duchowni czasem dla ułatwienia, aby nie musieć na każdą niedzielę przygotowywać homilii, ustalają dyżury. Jeden dzień intensywnego wysiłku wydaje się lepszy niż cotygodniowa gotowość do głoszenia. Natura Eucharystii jest jednak taka, że to kapłan, który ją sprawuje powinien również wygłosić kazanie.

>>> Dlaczego świeccy nie mogą głosić homilii?

„Jezus Chrystus jako Podmiot liturgii jest równocześnie homilistą, który wprowadza ludzi poprzez homilię w Swoje misteria. Wszak ojcowie soborowi pouczają, że Jezus jest obecny zawsze w czynnościach liturgicznych. Homilia takową czynność stanowi, zatem co do powyższego stwierdzenia nikt nie powinien mieć wątpliwości. Co więcej, w kontekście powyższych rozważań należy stwierdzić, że homilia wpisuje się w niepodzielną całość celebratywno-sakramentalną. (…) Prawdziwość znaku, jakim jest fakt sprawowania liturgii in persona Christi wymaga tego, by także ta jej część, jaką jest homilia nie była głoszona nawet przez duchownego, który jedynie na czas jej wygłoszenia wychodzi z osobnego pomieszczenia, by następnie ponownie «oddać głos» przewodniczącemu liturgii, co dopiero mówić o uczestniku liturgii, który nie przyjął święceń” – pisze ks. Rafał Kowalski w artykule „Głoszenie homilii przez świeckich – nowe światło dla duszpasterstwa?”. 

Osadzić słowo Boże w konkretnym kontekście 

Warto przypomnieć, że głoszenie kazań jest zastrzeżone wyłącznie dla osób duchownych. Paradoksalnie możliwe jest jednak, aby usłyszeć homilię osoby, która jednocześnie jest na przykład głową rodziny. Diakoni stali mogą i czasem głoszą kazania w parafiach. Takie rozwiązanie może być odpowiedzią na często pojawiający się zarzut, że księża mówią i nauczają o kwestiach dotyczących życia rodzinnego, a nie znają go z praktyki. – Homilia powinna być wyjaśnieniem słowa Bożego poprzez osadzenie go w konkretnym kontekście życiowym. I już tu rozpoczynają się wyzwania. Moi mentorzy homiletyczni zawsze podkreślali, że trudno jest wyjaśniać słowo Boże bez jego dogłębnej znajomości, a przede wszystkim bez „zażyłości”. Jeśli nie ma czasu na czytanie i rozważanie słowa Bożego, jeśli nie ma czasu na modlitwę słowem Bożym, to trudno mówić o dobrych homiliach – mówi Adam Dylus, diakon stały posługujący w jednej z katowickich parafii.

>>> Jakie powinno być kazanie? 5 wskazówek papieża Franciszka dla księży

kościół
fot. cathopic

Mój rozmówca zwraca uwagę na to, że księża w parafii mają zazwyczaj sporo obowiązków, które nie ułatwiają im spokojnego przygotowania się do wygłoszenia niedzielnej homilii. Z drugiej strony „zawodowi kaznodzieje” (np. misjonarze ludowi) mają homilie gotowe praktycznie na każdą okazję. Mówią kwieciście i z marszu, ale górnolotne słowa i wyszukane ozdobniki niekoniecznie odpowiadają wiernym. Zamiast patosu, poezji czy legend wierni wolą konkret, który mogą zastosować w codzienności. Życiowe doświadczenie diakonów stałych warto zatem wykorzystać także z kościelnej ambony. 

– Warto większą rolę powierzyć diakonom stałym. Już nasz wykładowca homiletyki w czasie ćwiczeń praktycznych zauważył, że po pierwsze – większość naszych homilii, jako kandydatów do diakonatu stałego, w jakiś sposób odnosiła się do przykładów z życia rodzinnego, a po drugie – większość z nas, mimo słusznego wieku, z pokorą przyjmowała wszelkie uwagi i starała się do nich zastosować. Inaczej było w przypadku młodych kleryków, którzy często sprzeciwiali się jakimkolwiek korektom i krytyce – zauważa Adam Dylus. 

Homilia – ważne narzędzie 

Homilia jest ważnym narzędziem przekazywania treści dotyczących wiary. Dzięki niej możemy lepiej zrozumieć słowo Boże czy też zasady, którymi chcemy kierować się na co dzień. Warto więc dobrze się do tego zadania przygotować i traktować je serio. Bez dyżurów, które już same w sobie sugerują, że to przykry obowiązek do odbębnienia.  

Papież Franciszek w adhortacji Evangelii gaudium zwraca uwagę na to, że głoszenie zaczyna się od słuchania. Słuchanie ludzi zwiększa szanse na to, że duchowny zrozumie problemy, ale i język, którym na co dzień posługują się świeccy. Trudności ze znalezieniem właściwego języka są w Polsce bardzo widoczne, a przecież homilia ma pomóc rozwijać relację z Bogiem. Ma też być drogowskazem.

>>> Czy Bóg sprawdza obecność na mszy świętej? [FELIETON]

„Kaznodzieja powinien słuchać ludu, aby odkryć to, co wierni potrzebują usłyszeć. (…) Największym ryzykiem dla kaznodziei jest przyzwyczaić się do swojego języka i uważać, że wszyscy inni się nim posługują i rozumieją go spontanicznie. Jeśli chcemy dostosować się do języka innych, by móc dotrzeć do nich ze Słowem, trzeba wiele słuchać, trzeba dzielić życie z ludźmi i zwracać chętnie na nie uwagę” – podkreśla papież.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze