fot. pixabay

Komentarz do Ewangelii, 24 lipca 2019

Z Ewangelii na dziś: „Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedne ziarna padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na grunt skalisty, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne wreszcie padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. Kto ma uszy, niechaj słucha!” (Mt 13, 3b-9). 

 

Są lata, kiedy słyszymy ten tekst trzy razy, chociażby w ubiegłym roku (24 stycznia, 22 września, 27 lipca). Papież uznał, że jest on szczególnie ważny i że mamy do niego wracać. Zastanawiam się, jaką glebą jestem. Nie jestem jakimś korposzczurem wiary, który jest najlepszy i pierwszy w dążeniu do świętości – taki turbo-, forte-, megachrześcijanin. Topornie zmagam się ze swoimi słabościami, przyzwyczajeniami, grzechem, co chyba najlepiej widzą najbliżsi – współbracia. Czasem jestem żyzną glebą, a czasem taką płytką lub zadeptaną, z której nie będzie dobrego plonu. Proszę Boga o siłę w owocowaniu, o posypanie mnie solidna porcją nawozu. Bo widzę, że sam, bez Niego, słabo sobie radzę. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze