fot. freepik/zinkevych

Komentarz do Ewangelii, 4 lipca 2021

Z Ewangelii na dziś: „Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy zaś nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: »Skąd to u Niego? I co to za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?« I powątpiewali o Nim. A Jezus mówił im: »Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony«. I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał” (Mk 6, 1-6). 

Jezus przyszedł z uczniami do Nazaretu. Miejsca, w którym żył z Maryją przez około 30 lat, zanim zaczął głosić Ewangelię, gdzie uczył się stolarki od Józefa. Ludzie dziwili się mądrości, słyszeli o niej wcześniej, a teraz sami widzieli znaki i cuda. Niemniej wątpili, podważali. Można powiedzieć – po ludzku – porażka. Przecież byli to ludzie, których znał. On uzdrowił niewielu i poszedł dalej, dziwiąc się, ale jednocześnie nie potępiając czy oburzając się. Bywa że jako chrześcijanie chcielibyśmy dostrzegać „teraz, zaraz” skutki naszego dzielenia się wiarą. Tak to zazwyczaj nie działa. Potrzeba czasu, pokory, zrozumienia, że ludzie, często najbliżsi, chcą nas sprawdzić (bywa że trwa to latami), na ile nasze życie Ewangelią jest autentyczne, aby uwierzyć. Sami też pozwalajmy, aby Bóg nas uszlachetniał, bardziej przemieniał. Nie wszystko od razu. Dziś zróbmy kolejny mały krok. Rozejrzyjmy się. Może ktoś potrzebuje, abyśmy, wspierając go, urzeczywistnili Ewangelię. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze