PAP/Jakub Kaczmarczyk

Kościelne eventy też są potrzebne [FELIETON] 

Eventy, akcje ewangelizacyjne i inne, co jakiś czas wzbudzają emocje w Kościele. No i właśnie zdaje się, że rozbieżności w ocenie tego zjawiska związane są z miejsce, które w przeżywaniu wiary przyznajemy emocjom. 

Bywają krytykowane i obśmiewane. Tymczasem świadczą i przemawiają do bardzo ważnego obszaru naszego życia. Bez tego w pewnym sensie bylibyśmy okaleczeni w swoim człowieczeństwie. 

To fakt 

Człowiek jest emocjonalny. Emocje są ważnym elementem życia, ale niestety przez długi czas  w Kościele obawiano się ich i odbierano im znaczenie, ponieważ – jak argumentowano – wprowadzają zamęt, zwodzą. I dlatego doceniano rozum. Chociaż wcale nie jest on gwarancją na nieomylność. Pomijając już fakt, że emocji człowiek nie jest w stanie wyeliminować, nawet jeśli udaje mu się przyhamować ich przejawy, to z psychologii wiemy, że one i tak działają – tyle że w sposób mniej uświadomiony. 

>>> Czytaj psalmy. One przedstawiają wszystkie ludzkie emocje 

Oczywiście jak w każdym obszarze życia, także w obszarze emocji mogą mieć miejsce pewne odstępstwa od przeciętnej. Można być nadwrażliwym albo wręcz niewrażliwym. To jednak nie powinno skłaniać nas ku odrzuceniu także emocjonalnego przeżywania wiary. 

Emocje gorszego sortu 

Wzruszenie, poruszenie pięknem ikony, klasyczną muzyką liturgiczną… W wielu kręgach to wręcz obowiązkowy repertuar religijnych przeżyć. Bez tego człowiek nie uchodzi za odpowiednio religijnego czy uduchowionego. Ale jednocześnie radość na koncercie ewangelizacyjnym czy poruszenie, kiedy ktoś głosi kerygmat bywa umniejszane i wykpiwane. A tymczasem to te same emocje, tylko wywołane przez inne czynniki, z powodu innej wrażliwości. 

Oczywiście, jeśli w życiu człowieka rządzą tylko emocje lub tylko rozum to zawsze oznacza to, że brakuje w nim równowagi. Nie wolno nam jednak zakładać, że będzie ona występowała zawsze, kiedy będziemy dopuszczać do głosu przeżywanie. Może być ono ważnym impulsem, tak jak w przypadku każdej innej relacji, do tego, by rozpocząć, odnowić czy też kontynuować życie z Bogiem. 

Msza w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego, fot. Piotr Łysakowski/Poznańskie Środowisko Tradycji Katolickiej

A dlaczego nie? 

Dlaczego inspiracja intelektualna jest bardziej doceniana od przeżycia emocjonalnego? Dlaczego bardziej doceniana ma być analiza kościelnych eventów, niż samo przeżywanie jakiegoś wydarzenia?  

>>> Rekolekcje i rozmowy o Kościele na Festiwalu Strefa Chwały 2021

Jeśli nie chcemy być wewnętrznie okaleczeni to musimy pogodzić się z tym, że niektórych z nas będą pociągać wielkie wydarzenia religijne, procesje, pielgrzymki, koncerty muzyki chrześcijańskiej czy ewangelizacje uliczne. To trafia do pewnej grupy ludzi, która w swoim życiu w ten sposób „dostarcza” sobie nowych emocji. Oczywiście, trzeba powiedzieć jasno, jeśli na tym poprzestaje, to poza emocji nic tam nie ma. Ale podobnie jest z tym człowiekiem, który poprzestaje jedynie na dyskusjach religijnych, ale tak naprawdę nie ma relacji z Bogiem. 

Tak, celem kościelnych eventów jest wzbudzenie emocji, ale jednocześnie celem nie jest poprzestanie na nich. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze