fot. EPA/Alex Plavevski

Kościół made in China

– Znam jednego księdza, który powiedział, że nie podpisze żadnego zobowiązania do współpracy z władzą, a jeśli zostanie do tego zmuszony, to rzuci kapłaństwo – mówi misjonarz pracujący w Hongkongu, o. Sławomir Kalisz OMI.

Księża w Chinach czują się zdradzeni

Część chińskich księży, należących dotychczas do Kościoła podziemnego, porzuciło ostatnio posługę duchowną na znak sprzeciwu wobec konieczności wstąpienia do Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich (PSKCh). Duchowni czują się zdradzeni po zawarciu przez Watykan we wrześniu 2018 r. tymczasowego porozumienia z rządem Chin w sprawie mianowania biskupów w tym kraju. Stolica Apostolska deklaruje zarazem, że rozumie i szanuje wybór tych, którzy uznali w sumieniu, że nie mogą wystąpić o rejestrację na aktualnych warunkach. – Niektórzy księża nie chcą iść na współpracę i odchodzą z kapłaństwa. Oni przecież przez dziesiątki lat byli wierni papieżowi, a teraz mówi im się, że to nieważne. To dla nich wyjątkowo trudne – zaznacza o. Kalisz.

>>> Chiny: księża „podziemni” przestają pełnić posługę, gdyż nie chcą być „patriotyczni”

Kościoła w Chinach nie będzie?

Istnienie Kościoła w Państwie Środka stoi pod dużym znakiem zapytania. – Widać, że władza chce kontrolować wszystko. Kościół podziemny jest przymuszany, żeby dostosowywać się do wytycznych. To wszystko idzie za daleko. Porozumienie dotyczy właściwie tylko nominacji biskupów – podkreśla o. Kalisz. W myśl nowych zasad kandydatury przyszłych biskupów ma zatwierdzać rząd w Pekinie, po czym nazwiska duchownych zostaną przesłane do Ojca Świętego, który będzie wydawał dekrety o ich mianowaniu. Reszta to negatywne konsekwencje, które wynikły z tego, że władze chińskie zaczęły interpretować porozumienie po swojemu. Zaczęły używać go przeciwko księżom i katolikom. To celowe działania władz. – Jeśli dzięki temu uda im się zlikwidować Kościół podziemny, to za kilka lat Stolica Apostolska nie będzie miała o czym rozmawiać, bo Kościoła w Chinach już nie będzie. Przewaga jest niestety po stronie władz komunistycznych – dodaje misjonarz z Hongkongu.

>>> Watykańskie wytyczne dla duchownych w Chinach

Droga dialogu jest słuszna

O. Sławomir Kalisz uważa jednak, że droga dialogu Stolicy Apostolskiej z Chinami jest słuszna. Zwraca jednak uwagę, że porozumienie zostało zawarte zbyt późno, kiedy w życie weszły już przepisy mocno ograniczające swobodę religijną nie tylko katolików, ale i przedstawicieli innych religii. – Porozumienie zostało podpisane trochę za późno. Trzeba spojrzeć na to, co się wydarzyło przed jego zawarciem. Zjazd partii z jesieni 2017 r. spowodował, że konstytucja została zmieniona w ten sposób, że prezydent będzie mógł być wybierany wiele razy na swój urząd. Przeforsowano również zaostrzenie norm dotyczących życia religijnego. Te postanowienia partii wywieszone są przy wejściach do świątyń tak, aby każdy dobrze znał obowiązujące zasady. Dzieci do 18. roku życia nie mogą uczestniczyć w nabożeństwach. Jest to sprawdzane przez policję. Młodzież ma nawet prawo donieść na swoich rodziców, jeśli byłaby jakkolwiek edukowana w kwestii religii. Nie chodzi zatem tylko o Kościół, miejsca publiczne, ale nawet o rodziny. Dorośli nie mogą przekazywać wiary nieletnim. Jest też nakaz odśpiewywania hymnu państwowego przed każdą liturgią. Architektura kościoła również musi być chińska. Inaczej władza może zburzyć taką świątynię. Dotyczy to także innych religii – mówi o. Kalisz.

chiny

fot. pexels

Utajnienie dokumentu to błąd

Misjonarz wskazuje, że poważnym błędem było utajnienie dokumentu. W tak ważnych kwestiach brak transparentności powoduje, że kilkanaście milionów katolików w Chinach oraz duchowni Kościoła podziemnego są zdezorientowani. Sytuację wykorzystują komunistyczne władze Chin, aby coraz mocniej kontrolować i osłabiać miejscowy Kościół. Wierni nie wiedzą, czy działania rządu to efekt porozumienia z Watykanem, czy samowolka władzy. – Jeśli coś nie jest jawne, to budzi podejrzenia. Gdyby dokument był jawny, Watykan miałby jakieś karty w ręku, mógłby obalić spekulacje. Obecnie karty rozdaje państwo chińskie, które z pewnością ma swój rozum, swoją politykę i chce na tym coś ugrać – dodaje polski misjonarz.

Władze zachęcają do donosów

Wydaje się jednak, że Stolica Apostolska nie ma wyjścia. Musi rozmawiać z komunistycznym rządem, bo do stracenia jest zbyt wiele. W Chinach żyje około 12 milionów katolików. – Jeśli nie podejmujemy dialogu, to stawiamy wszystko na ostrzu noża. Dialog jest potrzebny do tego, żeby misja prowadzona wcześniej przez tyle lat, mniej lub bardziej oficjalnie, nie została zniszczona – mówi o. Sławomir Kalisz OMI. Obecnie funkcjonujące prawo właściwie w zarodku chce niszczyć działające wspólnoty. Za wyznawanie lub przekazywanie wiary można trafić do obozu pracy. Zdarzają się również aresztowania biskupów, zaginięcia lub śmierci kapłanów w niewyjaśnionych okolicznościach. Z kolei władze prowincji Guangzhou zachęcają do donosów na „podziemne” wspólnoty religijne. Obywatele, którzy poinformują władze o „nielegalnych działaniach religijnych”, mogą liczyć na nagrody pieniężne od 3 do 10 tys. juanów (od ok. 400 do ponad 1,3 tys. euro).

>>> Chiny: Stolica Apostolska jest zaangażowana w dialog z „nieoficjalnym” duchowieństwem

Kościół w Chinach podzielił się w połowie XX w. Z kraju usunięto wówczas wszystkich misjonarzy, w tym także innych obcokrajowców, oskarżając ich o szpiegostwo. Chińscy duchowni byli mocno prześladowani. Większość z nich aresztowano i poddawano indoktrynacji. Kilku biskupów poddało się jednak komunistycznej władzy i założyli Patriotyczne Stowarzyszenie Katolików Chińskich (PSKCh). Większość księży i świeckich pozostała jednak wierna papieżowi Piusowi XII, który przestrzegał przed akceptacją zasad narzucanych przez chińską władzę. Napięta sytuacja poskutkowała zerwaniem stosunków ze Stolicą Apostolską. W 1957 r. zostali wybrani i wyświęceni pierwsi biskupi bez zgody Watykanu. Rozłam utrwalił się i trwa do dzisiaj. Dyplomacja watykańska od wielu lat podejmuje próby dialogu z komunistycznymi władzami.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze