Fot. pixabay.com

Ksiądz Jan Twardowski: miłość jest czymś więcej niż uczuciem

„Spieszmy się kochać ludzi”. Chyba każdy kojarzy te słowa z księdzem Janem Twardowskim. Warto jednak głębiej przyjrzeć się jego twórczości poetyckiej i działalności kaznodziejskiej. Bo właściwe w każdym jego tekście znajdziemy bardzo inspirujące myśli. Co ważne – wyrażone prostym, bardzo zwyczajnym, bliskim codzienności językiem.  

Zajrzyjmy do Listu do Galatów. W piątym rozdziale tegoż tekstu Paweł pisze: „Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim [cnotom] nie ma Prawa” (Gal 5,23-24). Apostoł podaje dwanaście skutków działania Ducha Świętego na osobowość człowieka. O każdym z nich napisał lub powiedział coś ks. Jan Twardowski. Skupmy się na pierwszym z owoców – na miłości – i oprzyjmy nasze rozważanie na myślach księdza poety.

Radość, pokój, cierpliwość 

„Dwanaście słów. Owoce Ducha Świętego” – to tytuł lapidarnej książki, którą jakiś czas temu wydało Wydawnictwo Święty Wojciech. To publikacja, która zawiera materiały – poetyckie i prozatorskie (fragmenty kazań) – ks. Jana Twardowskiego poświęcone kolejnym owocom działania Ducha Świętego. To właśnie w tej publikacji znalazłem myśli ks. Jana skupione wokół miłości. W 1981 r. Twardowski mówił, że miłość ma trzy twarze, obejmuje w sobie trzy inne owoce ducha świętego: radość, pokój i cierpliwość. „Kto żyje miłością jest jednocześnie cierpliwy, radosny i spokojny” – stwierdził przed laty ks. Jan. Niby oczywiste słowa, a tak często przez nas zapomniane.  W „Hymnie o miłości” nieprzypadkowo czytamy, że „z nich zaś największa jest miłość”. Bo gdy prawdziwie kochamy – Boga, samego siebie, drugiego człowieka, świat – to wszystko nam się dobrze układa. Wtedy rzeczywiście siłą rzeczy stajemy się radośni, nastawieni pokojowo do rzeczywistości, cierpliwi. Miłość uczy nas tych trzech cech. Jest zaproszeniem do praktykowania ich w codzienności. Ksiądz Jan Twardowski miał zdolność zauważania takich przezroczystych oczywistości. Warto go czytać właśnie po to, by odkrywać te „smaczki”.

>>> Nie miś i nie kwiaty. A co? [FELIETON]

fot. unsplash

Miłość jest odpowiedzialnością 

W swoich słowach ks. Twardowski zauważa też, że w języku hebrajskim „kochać” oznacza „odpowiedzialność za kogoś”. To ważna myśl. Bo często spłycamy miłość, zwłaszcza tę do drugiej osoby, do zakochania, motylków w brzuchu, emocji itd. A przecież to wszystko nie trwa wiecznie, a ludzie mimo to są ze sobą. To właśnie dlatego, że są za siebie odpowiedzialni. Widać to zwłaszcza w związkach, które zmagają się z trudami. Starsza żona, która czuwa przy łóżku obłożnie chorego męża. Mąż, który dzień w dzień godzinami zajmuje się sparaliżowaną żoną. Zmienia jej pieluchy, karmi, wychodzi z nią na spacer… To jest odpowiedzialność – a więc prawdziwa miłość. Ktoś odpowiedzialny nie ucieka od trudności i problemów, tylko się z nimi zmaga. W ten sposób prawdziwie kocha. Miłość jest „czymś więcej niż uczuciem”, podkreśla ksiądz poeta. Warto o tym pamiętać, by nie banalizować miłości. Choć nie zapominajmy też, że „miłość jest służbą, ale jeżeli jest tylko służbą, to jest jak herbata, z której uciekł aromat”. 

Kipiące mleko 

Ksiądz Jan Twardowski przypomina nam też, że miłość objawia się w prostych, można nawet powiedzieć – prozaicznych – rzeczach. „Kochać – to po prostu być dobrym, uczynnym, nie awanturować się, gdy mleko wykipi czy nożyczki się zgubią i nie wiadomo, gdzie się je położyło. Kochać – to odpowiedzieć na list, zatelefonować, zadbać, czy ktoś nie marznie, czy może trzeba mu przyszyć guzik” – czytamy u ks. Jana. Z poziomu teorii i wielkich słów schodzimy do praktyki, do życia codziennego. To jest prawdziwe „sprawdzam” dla miłości. Możemy być mocni w gębie, a jak przyjdzie co do czego, to nasze działania z miłością mają niewiele wspólnego. Dlatego trzeba pracować nad tym, by faktycznie działać z miłością. Dotyczy to zresztą nie tylko miłości do drugiego człowieka, ale też do Boga (choć właściwie to jedna wyraża się poprzez drugą). Bo realizując miłość w codzienności – kochamy też Boga. „Boga trzeba kochać także przez tysiączne malutkie wierności. Dla Niego zamiatać podłogę, szorować, przyszywać guziki, pisać na maszynie” – czytamy.

>>> Miłość i nietolerancja [FELIETON]

fot. unsplash

Gawron 

Znosić siebie nawzajem w miłości. Do tego – z pokorą, łagodnością i cierpliwością – zaprasza nas św. Paweł. Wiele intuicji dostrzegł w tym tekście ks. Jan Twardowski. Zwłaszcza myśl dotycząca pokory jest bardzo ciekawa: „Z pokorą, dlatego że nie tylko kogoś znoszę , ale i jestem tym, którego ktoś znosi. Też jestem gryzoniem i dokuczliwym gawronem. Mnie też trzeba znosić”. To kojarzy się mocno z Jezusową belką w oku. Mamy tendencję do łagodniejszego traktowania siebie, a stawiania większych wymagań innym. I zapominamy przez to, jak trudni potrafimy być my sami dla innych. Trzeba pamiętać, że my też bywamy trudni, ja na pewno. Dlatego do miłości potrzebna jest pokora, łagodność, cierpliwość. Chcemy kochać i chcemy być kochani. Dlatego powinniśmy traktować innych tak samo, jak chcemy być przez nich traktowani. To ważne, bo miłość ma sens wtedy, gdy nikt nie czuje się lepszy i nie traktuje drugiego z wyższością.  Wszystko po to, by ostatecznie sens znalazły słowa z jednego z wierszy ks. Jana Twardowskiego: „miłość nie z tego świata każdego zaskoczy”. 

*** 

Więcej o owocach Ducha Świętego w ujęciu ks. Jana Twardowskiego przeczytamy w książce „Dwanaście słów” wydanej przez Wydawnictwo święty Wojciech.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze