Ksiądz Stasiewicz z Charkowa: znacznie zmniejszyła się wielkość pomocy humanitarnej dostarczanej do Ukrainy
Ksiądz Wojciech Stasiewicz, pełniący posługę w Charkowie w północnym wschodzie Ukrainy, poinformował, że znacznie zmniejszyła się wielkość pomocy humanitarnej dostarczanej do tego kraju. Dzisiaj, tak naprawdę, o regularnej pomocy możemy już tylko marzyć, a potrzebujących jest wielu – podkreślił duchowny w rozmowie z Radiem Watykańskim.
Polski kapłan kieruje diecezjalną Caritas Spes, która obejmuje swoim zasięgiem również tereny przyfrontowe. Jak zaznaczył, bez wsparcia z zewnątrz Ukraina nie przetrwa. Podziękował papieżowi Franciszkowi za nieustanne przypominanie o Ukrainie.
>>> Bazylianin z Ukrainy: bolesna wojna daje jednak dobre przykłady chrześcijańskiego życia
Mówiąc o sytuacji w Charkowie, ksiądz Stasiewicz odnotował, że w ostatnim czasie powróciło tam wielu mieszkańców. Jest także dosyć dużo nowych uchodźców, co stanowi rezultat działań wojennych.
„Lokalne władze zawsze podsyłają do nas przybywających uchodźców, ponieważ wiedzą o wsparciu, jakiego udzielamy i o realizowanych przez nas projektach” – dodał.
Brak regularnej pomocy
Jednocześnie polski ksiądz zaznaczył: „Już w lecie dało się odczuć, że pomoc, która była przekazywana głównie przez Polskę i Polaków, mocno się zmniejszyła. Dzisiaj, tak naprawdę, o regularnej pomocy możemy już tylko sobie marzyć”.
„W ubiegłym roku każdego tygodnia przyjeżdżały do Charkowa busy czy tiry z pomocą. Teraz ta pomoc dociera najwyżej raz w miesiącu, a nawet jeden tir przyjeżdża raz na dwa miesiące” – relacjonował.
Odnosząc się do pomocy niesionej przez ośrodek Caritas, poinformował: „Pomagamy jeszcze większej liczbie potrzebujących, niż rok temu, szczególnie z uwagi na przybywających do Charkowa uchodźców. Są osoby, które potrzebują pilnego wsparcia, a nie mamy już czego dawać”.
Z podobnym problemem, jak zaznaczył, zmagają się też inne małe organizacje wolontariatu.
Zima
„Szczególnie odczuwamy to obecnie w okresie zimowym, dlatego – gdzie tylko mogę i na ile mogę – cały czas apeluję o wspieranie naszych działań, bo do nas przychodzą osoby najbardziej potrzebujące” – powiedział ksiądz Stasiewicz. Odnotował, że do Charkowa przyjeżdżają ostatnio po wsparcie księża i proboszczowie z różnych parafii, m.in. z Zaporoża i Dniepra.
„Oni też mówią, że wcześniej otrzymywali pomoc, która do nich bezpośrednio dojeżdżała, jednak dzisiaj już jej ma. Korzystają więc także z tej naszej pomocy. Jeżeli na dany moment w magazynie coś mamy, to do parafii w całej naszej diecezji przekazujemy pomoc humanitarną” – dodał.
>>> Rosyjska rzeczniczka praw dziecka przyznała, że z Ukrainy deportowano 700 tys. dzieci
Poinformował, że obecnie najbardziej potrzeba artykułów spożywczych i ciepłej odzieży, obuwia zimowego, a na wsiach – piecyków na drewno, bowiem w wielu miejscach w obwodzie charkowskim ludzie nadal borykają się z problemem braku gazu czy oświetlenia.
Polski ksiądz przyznał: „Z pewnością każdy jest zmęczony tą wojną. Najbardziej my na miejscu, którzy codziennie doświadczamy skutków rosyjskiej agresji. Powoduje to w nas zmęczenie i nieustanny stres. Podziwiamy osoby, które od dwóch lat są gotowe pomagać nam w naszych działaniach, po to, żebyśmy mogli po prostu przeżyć kolejny bardzo trudny czas, jakim jest zima”.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |