Luksemburg: „tańcząca procesja” ponownie przeszła w Echternach. To wielowiekowa tradycja
Około 7 000 osób uczestniczyło w tradycyjnej „tańczącej procesji”, nazywanej również „skaczącą” która przeszła 7 czerwca ulicami Starego Miasta do katedry w Echternach w Luksemburgu.
Arcybiskup Luksemburga, kard. Jean-Claude Hollerich wyraził radość, że procesja, która od 2010 r. należy do niematerialnego światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO, może się odbyć ponownie po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa.
>>> 12 czerwca Marsz dla Życia po raz kolejny przejdzie ulicami Poznania
Znak dla pojednania i pokoju
Jednocześnie kardynał przypomniał o kryzysach na świecie, zwłaszcza o wojnie w Ukrainie. „Chcemy dać znak dla pokoju, dla pojednania, dla świata, który szanuje Ewangelię Jezusa Chrystusa”, powiedział na początku procesji i podkreślił, że wyrazem tego jest „tańcząca procesja”. „Doświadczenie przemocy, cierpienia i wojny w Europie ponownie rani moje serce”, stwierdził kard. Hollerich, który jest przewodniczącym Komisji Biskupów Wspólnoty Europejskiej COMECE.
W procesji uczestniczyło 1000 muzyków w 37 grupach instrumentalnych, z których każda kolejno grała melodie rytmicznie zbliżone do marsza. W ich rytm 5 600 uczestników poruszało się według zasady: krok w lewo, krok w prawo i skok do przodu. Wraz z nimi było 40 duchownych. Według archidiecezji Luksemburga w tegorocznej procesji uczestniczyło o dwa tysiące mniej „tańczących pielgrzymów”, niż w poprzedniej w 2019 roku, jeszcze przed pandemią.
Historia „tańczącej procesji”
Procesja ku czci św. Wilibrorda, który w VII wieku założył klasztor w Echternach, odbywa się we wtorek po Zielonych Świątkach i przyciąga kilka tysięcy uczestników. Zazwyczaj z tej okazji do niewielkiego miasta na granicy Luksemburga z Niemcami ściągają tłumy. Liczące 4 tys. mieszkańców Echternach jest jednym z ciekawszych miast Luksemburga i głównym miejscem pielgrzymkowym tego księstwa. Miasto wyrosło wokół opactwa założonego w VIII w. przez św. Wilibrorda (658-739), który wsławił się zdolnością uzdrawiania chorych na epilepsję. Pamiątką działalności świętego są procesje wokół jego grobu.
Niezwykłość tych procesji polega na tym, że pątnicy, po cztery osoby w jednym rzędzie, przesuwają się naprzód podskakując i trzymając za rogi białe chusty. Wykonują trzy kroki do przodu, dwa wstecz, a potem jeden na ukos w prawo i jeden na ukos w lewo. Kobiety są ubrane w białe bluzki i ciemne spódnice, a mężczyźni w białe koszule i czarne spodnie. Na czele kroczy miejscowa orkiestra w odświętnych uniformach, niesiona jest też figurka świętego. Procesja kończy się u grobu św. Wilibrorda w krypcie bazyliki.
„Tańcząca” procesja nie odbywała się tylko w czasie drugiej wojny światowej. 10 maja 1940 r., w piątek przed Zielonymi Świątkami, Niemcy zajęli Luksemburg i zabronili procesji. Mimo to w cztery dni później pielgrzymi spotkali się na dziedzińcu opactwa w Echternach, a potem na Mszy w bazylice. Później jednak restrykcje hitlerowskie były tak ostre, że procesje wznowiono dopiero w 1945 r.
Historyczne korzenie „tańczącej procesji” nie zostały do końca zbadane. Tradycja mówi, że pierwsze pielgrzymki przybywały do grobu św. Wilibrorda już w XV w., kiedy w okolicy wybuchła epidemia pląsawicy. Według najnowszych badań była to początkowo forma pogańskiego tańca sakralnego, schrystianizowana we wczesnym średniowieczu. Od czasów oświecenia wielokrotnie zakazywano odbywania procesji, m.in. w czasach Napoleona. Od XIX wieku, kiedy Luksemburg stał się całkowicie niezależny, „podskakująca procesja” w Echternach jest ważnym elementem tożsamości narodowej, kulturalnej i religijnej księstwa.
Św. Wilibrord jest czczony w Luksemburgu, podobnie jak w Polsce św. Wojciech. Od 2010 r. procesja w Echternach znajduje się na liście niematerialnego dziedzictwa kultury UNESCO.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |