Matka w śpiączce urodziła dziecko
Maleńka dziewczynka i ogromny sukces lekarzy
Specjaliści z Łodzi, przez kilkanaście tygodni, utrzymywali ciążę, mimo że mama po wypadku zapadła w śpiączkę. Dziewczynka jest zdrowa. W domu czeka z tatą, aż mama się obudzi. – Nikola po urodzeniu ważyła 850 g. Była bardzo mała i krucha. Miała 36 centymetrów – mówi Robert Kasiura, ojciec Nikoli. Powinna się urodzić dopiero tydzień temu, ale na świecie jest już od 3 miesięcy. – W ogóle nie brałam pod uwagę, że dziecko da się uratować. Brano pod uwagę to czy ta ciąża w ogóle przetrwa, bo najistotniejsze było to, że w każdej chwili organizm matki mógł ją odrzucić – stwierdza pani Izabela Szyłejko, mama pani Wioletty.
Rodzina wierzy, że tak. „Ona ma gdzieś głęboko zakorzenioną tę ciążę” – mówi matka Pani Wioletty. Wiele leków, które mogłyby ratować matkę, szkodziłoby dziecku. Na cesarskie cięcie lekarze zdecydowali się w 6. miesiącu ciąży. – Dziecko urodziło się w szczególny sposób, bo zostało wydobyte w całym worku owodniowym, właśnie po to, by potencjalne urazy związane z dotykiem były minimalne – mówi doktor Mariusz Grzesiak z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Udało się, po 3 miesiącach intensywnej terapii na oddziale neonatologii, Nikola jest już w domu. Jej mama cały czas walczy.
O takich sytuacjach nie wspominają nawet medyczne podręczniki, dlatego nie ma jednego sposobu leczenia, którym można byłoby się posłużyć. Przy urazach mózgu utrzymywanie ciąży może być zadaniem niewykonalnym, jednak lekarzom z Łodzi udało się doprowadzić do szczęśliwych narodzin dziecka.
Cel – obudzić się
„Ja myślę, że ona wie o tym, że została mamą i że ciąża się utrzymała. Według mnie ona ma gdzieś głęboko zakorzenioną tę ciążę – mówi pani Izabela Szyłejko w rozmowie z TVN24. Matka Nikoli cały czas jest w stanie wegetatywnym. O jej zdrowie walczą w Częstochowie specjaliści w ośrodku, w którym pacjenci wybudzani są ze śpiączki. Według najbliższych widać minimalną poprawę. – Reaguje na bodźce, na dotyk, jak pokazujemy zdjęcia dziecka, to nam się wydaje, że ona o tym wie, tylko nie może nam tego powiedzieć – tłumaczy ojciec Nikoli. Dlatego rodzina już zbiera na jej rehabilitację. – Córeczka żyje, Wiola żyje. Jeszcze tylko musi do nas wrócić i będzie wszystko dobrze – mówi z łamiącym się głosem pan Robert.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |