Jan Bosko męczennicy

Spektakl „Piątka”, fot. Tomasz Kulas

Męczeńska Piątka: pod gilotyną dziękowali Bogu, że odchodzą w stanie łaski

Jak się umiera w wieku dwudziestu lat? Czy można w tym wieku być tak niezwykle dojrzałym w wierze, by nie zwątpić w Boga nawet w obliczu tortur i śmierci? Czy można swoich oprawców kochać miłością bliźniego? Na te pytania odpowiada spektakl „Piątka”. 

Plakat spektaklu, fot. arch. warszawska

Piątka” wystawiana była w styczniu na deskach teatru Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie. Spektakl wyreżyserował Ryszard Jabłoński, wystąpili w nim – zgodnie z tradycją seminarium – klerycy III roku. To opowieść o męczennikach ze stolicy Wielkopolski, którzy pozostali wierni aż do śmierci. To sztuka o sile wiary pięciu młodych mężczyzn, wychowanków salezjańskiego oratorium św. Jana Bosko w Poznaniu (jutro – 31 stycznia – Kościół wspomina tego świętego). Dzięki tej duchowej formacji i wzajemnej głębokiej przyjaźni przetrwali najgorsze chwile i katusze w nazistowskich więzieniach. Wierzyli i ufali Bogu tak mocno, że nie zmieniły tego nawet tortury SS-manów. 

Jan Bosko Męczennicy Piątka

Spektakl „Piątka”, fot. Tomasz Kulas

Dzieci Poznania  

Aktorzy przenoszą publiczność w czasy II wojny światowej. Widzowie poznają piątkę kumpli, którzy lubią grać w piłkę, kochają teatr i sporo czasu spędzają na wspólnej modlitwie. Należą do oratorium św. Jana Bosko. Owa „piątka” to Czesław Jóźwiak, Edward Kaźmierski, Franciszek Kęsy, Edward Klinik oraz Jarogniew Wojciechowski. Byli więzieni m.in. w Forcie VII w Poznaniu, a także we Wronkach, Berlinie i Zwickau. Oskarżono ich o zdradę stanu i 24 sierpnia 1942 r. w Dreźnie zostali straceni. W 1999 roku trafili na ołtarze (wśród 108 błogosławionych męczenników). Gdy umierali, najmłodszy z nich miał 19 lat, najstarszy –  23. 

Na deskach seminaryjnego teatru chcemy przybliżyć państwu ich sylwetki, a przez to Chrystusa działającego w ich życiu i męczeństwie. (autorzy spektaklu)  

Wszystko zaczęło się w 1926 roku, gdy do Poznania przybyli salezjanie i rozpoczęli swoje dzieło ewangelizacyjne przy ul. Wronieckiej 9. To miejsce w Poznaniu do dziś pamięta tamtą historię. W sztuce przenosimy się zatem do czasów, w których chłopcy wiodą radosne życie nastolatków.

Jan Bosko Męczennincy Piątka

Spektakl „Piątka”, fot. Tomasz Kulas

Poznajemy ich księdza – opiekuna, poznajemy ich umiłowanie codziennej, prostej i regularnej modlitwy. To chłopacy z krwi i kości, lubiący żartować, ale z jasnym celem w życiu: chcą ustawicznie towarzyszyć Jezusowi. Gdy przychodzi wojna, nie popadają w rozpacz i marazm, organizują się i starają się zrobić to, co w tych okolicznościach możliwe i potrzebne. Robią to z własnego odruchu serca, ksiądz radzi im raczej znaleźć bezpieczne schronienie w domu niż aktywną, obywatelską i patriotyczną postawę.   

Dziwne są wyroki Boże, lecz musimy się z nimi zawsze pogodzić, gdyż wszystko jest dla dobra naszej duszy. (…) Moi Kochani, nie rozpaczajcie nade mną i nie płaczcie, gdyż ja jestem już z Jezusem i Maryją. (fragment listu Edwarda Klinika).  

Nie zwątpili do końca  

Chłopacy musieli bardzo szybko dorosnąć. Wybuch wojny zastaje ich, gdy są nastolatkami. Są już jednak na tyle silnie ukształtowani, że przy testach najwyższej próby, zdają swój egzamin dojrzałości. Po wkroczeniu do Polski wojsk niemieckich dość szybko przyłączyli się do działalności konspiracyjnej. Rozdawali ulotki, o czym skutecznie przypominają aktorzy podczas spektaklu…  

>>> Niezwykła piątka młodych

Właśnie dzisiaj, tj. w dzień Matki Boskiej Wspomożycielki, dostałem Wasze listy. Przychodzi mi się rozstać z tym światem (….) Do zobaczenia w niebie. (fragment listu Czesława Jóźwiaka).  

Rok po wybuchu wojny (we wrześniu 1940 r.) aresztowało ich Gestapo. Trafili do więzienia, w którym byli głodzeni, torturowani, wielokrotnie przesłuchiwani, przewożeni z jednego karceru do drugiego. Dzięki sztuce poznajemy ich życie więzienne. Najbardziej przejmującym wnioskiem z tej historii i z tego przedstawienia jest to, że młodzi chłopacy nie zwątpili. Nie zwątpili w obecność Boga i Jego miłość, opiekę. A byli przecież zwyczajnymi chłopcami – ukształtowanymi duchowo przez oratorium, ale jednocześnie jeszcze bardzo młodymi. Ich wiara, bardzo głęboka, wypływa z najlepszego i niekończącego się źródła – z ufnego serca.

>>> Jan Bosko: tytan pracy i przyjaciel młodzieży

Męczennicy Piątka Jan Bosko

Spektakl „Piątka”, fot. Tomasz Kulas

Listy spod gilotyny  

Niezwykle przejmującym i ściskającym za gardło momentem spektaklu jest ten, gdy aktorzy odczytują listy, które chłopcy tuż przed śmiercią napisali do swoich bliskich. To, co je łączy to bezkresne pogodzenie się z Bożą wolą oraz brak nienawiści wobec swoich oprawców. Martwią się jedynie o swoich bliskich. Sprawą, która najbardziej ich raduje, jest to, że odchodzą z tego świata w stanie łaski uświęcającej. Tych listów słucha się z dreszczami na plecach.  

>>> Niesamowita wizja św. Jana Bosko o Kościele

O dziękuję Najłaskawszemu Zbawcy, że nas wysłuchał, że nie wziął nas nieprzygotowanych z tego świata, lecz po pokucie, zaopatrzonych Ciałem Jezusa w dzień Maryi Wspomożenia Wiernych (…) Błagam Was tylko, nie płaczcie. (fragment listu Edwarda Kaźmierskiego)   

Niezwykłą umiejętnością (można powiedzieć – darem) było to, że chłopcy nawet w więziennych realiach potrafili znajdować pozytywy. „Czesio tłumaczył i przekonywał, że te cierpienia tak samo są owocne dla przyszłości Ojczyzny, jak walka żołnierza na froncie” – pisze w swoich wspomnieniach ks. Leon Musielak SDB. Ich historię można poznać zarówno przez spektakl, jak i właśnie dzięki jego książce pt. „Bohaterska piątka”. Ks. Musielak był jednym z wychowawców chłopców. 

Jan Bosko

Jan Bosko, fot. Wikipedia

Błogosławieni oratorianie – bo i tak ich się nazywa – potrafili odczytywać w swoim życiu znaki Bożej interwencji i Jego obecności. Tak było także w ostatnich minutach ich życia. To, że wyrok śmierci został zrealizowany w dzień Matki Boskiej Wspomożycielki Wiernych (24 sierpnia 1942r .) było dla nich niepodważalnym znakiem matczynej opieki. Spektakl przedstawia siłę ich wiary, niezmąconą nawet największym cierpieniem. A przecież młodzi poznaniacy trafili (na swym więziennym szlaku) między innymi do Fortu VII – to jeden z fragmentów fortyfikacji Poznania z końca XIX wieku. W 1939r. Niemcy postanowili przystosować to miejsca dla swoich celów.

>>> Modlitwa do św. Jana Bosko

„Tu (przed fortem przyp. red.) wypłakano morze łez za tymi, którzy przebywali niedaleko stąd” – wspomina ks. Musielak. Przed skierowaniem do celi chłopcom zabrano rzeczy osobiste, a nawet różańce, ale ci, wykorzystując nieuwagę gestapowca, sprytnie wyjęli je z kosza i schowali do kieszeni. Klerycy w swoim przedstawieniu pokazują też, jak chłopcy świętowali Boże Narodzenie – nawet więzienne kraty nie przeszkodziły im w przygotowaniu się do tego uroczystego dnia. 

Och, jaka to radość dla mnie, że już odchodzę z tego świata i tak, jak powinien umierać każdy. Byłem właśnie przed chwilą u Spowiedzi św., za chwilę zostanę posilony Najśw. Sakramentem. Bóg dobry bierze mnie do siebie. (fragment listu Franciszka Kęsego)  

Święta, szczęśliwa śmierć  

Po spektaklu pomyślałem, że ci młodzi mężczyźni, poznańscy męczennicy, pokazują, czym może być i jaka może być święta śmierć. Może być szczęśliwa! Z pokojem w sercu, a nawet z uśmiechem na twarzy. Z pierwszego i pobieżnego punktu widzenia byli męczennikami, jednak tak naprawdę byli bohaterami i zwycięzcami. Byli dziećmi Poznania, a przez to, że zostali wierni do końca, stali się błogosławionymi Kościoła katolickiego.  

Pomyśl, jakie prawdziwe szczęście! Odchodzę zjednoczony z Jezusem przez Komunię św. (fragment listy Jarogniewa Wojciechowskiego)  

27 stycznia w warszawskim Piątkę” wystawiono po raz ostatni (w ramach tegorocznego cyklu). Byłoby dobrze, gdyby tę historię poznali też uczniowie szkół podstawowych albo liceów (chociażby w czasie wyjść do teatru czy spotkań teatralnych w szkołach). Warto zgłębiać  historię chłopaków i inspirować się nią, modlić się za wstawiennictwem błogosławionych oratorianów i czekać na kolejne spotkanie z Edą, Czesiem, Frankiem i Jargoniewem. Spotkanie w ich ulubiony miejscu, czyli na teatralnych deskach. 

Autorzy „Piątki” dziękują wszystkim, którzy przybyli na spektakl. Proszą o modlitwę za ich seminaryjną formację i za wszystkich, których Jezus powołuje do kapłaństwa. Alumni podkreślają, że chcą potraktować spektakl, jako dzieło ewangelizacyjne, aby “na podstawie męczeńskiej śmierci pięciu osób pokazać wymiar zbawienia w Chrystusie”. – Chcemy pokazać dojrzałość, ich zmianę i bardzo odpowiedzialne podejście do śmierci. To ma nam pomóc przybliżyć Chrystusa. Wiemy, że przyjdą do nas osoby wierzące, ale może ta druga przestrzeń pomoże dotrzeć do ludzi, którzy są gdzieś na obrzeżach Kościoła – podkreślają.

 

Galeria (3 zdjęcia)

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze